Freund

4.2K 249 15
                                    

- To była ona! Jestem tego pewien! - rzucił chłopak wpadając do mieszkania swojego przyjaciela. Ściągnął z siebie szybko płaszcz i wyciągnął notes z kieszeni spodni. - Mam adres! Wiem, gdzie jest! - krzyknął jeszcze, pokazując jedną z kartek w notesie.
- Ale kto? - zapytał właściciel mieszkania. - Janek o kim ty mówisz?
- Michał! Cholera, o Cecylii! Widziałem ją właśnie... Jechała... Jechała z jakimś Niemcem... I jej włosy były jasne...
Michał, dobrotliwy przyjaciel Janka odliczył w myślach do trzech. Złapał chłopaka za ramiona i potrząsnął nim nieco.
- Janek... czy ty siebie słyszysz? Gadasz jak wariat. Cecylia nie żyje. Rozstrzelano ją razem z tamtymi uciekinierami. Ja wiem, że to trudne, ale czas się pogodzić... Ze stratą. - oświadczył, patrząc na chłopaka z troską.
-Ale... Ale... Ja ją naprawdę widziałem.
Janek zdawał się być niesamowicie roztrzęsiony. Doprawdy, jego tęsknota za przyjaciółką z dzieciństwa była ogromna.
- Tak czasami jest, Janek... Kiedy stracimy ukochaną osobę, to... widzimy ją wszędzie, w każdym... - Było w tym sporo prawdy, jednak, nie do końca widać przekonywało to Janka. Wiedział, co widział, a przynajmniej jeszcze teraz był tego pewny.
- Chodź. Zjesz coś i odpoczniesz. Ta praca w fabryce chyba cię zbyt wykańcza... - mruknął, troskliwe klepiąc przy tym ramię Janka.

***

Obendorf siedział przy stole w salonie i zamiast zajadać się kolacją, zajmował się czytaniem dzisiejszej gazety. Nie zdążył rano nic przeczytać przez to farbowanie włosów, a teraz miał chwilę dla siebie.
Cecylia przyszła do salonu, zaraz po tym jak uprzątnęła wszystko w kuchni. Popatrzyła na pełen talerz swojego pana, a następnie na jego samego. Nie żeby się jakoś szczególnie martwiła, o tego Niemca, ale jeśli jemu się coś stanie, to ona sama długo nie pociągnie.
- Herr... ostatnio mało pan je. - oświadczyła, stając tuż obok niego.
Podniósł na dziewczynę te swoje jasne oczy, a następnie odłożył gazetę na bok.
- Ja wiem... Że to nie moja sprawa, ale bierze pan zbyt częste i zbyt duże dawki morfiny...
Pozwoliła sobie usiąść na krześle obok. Mało mówiła, ale co też maiła mówić do Kapitana? Jej zadaniem było usługiwać, a nie zagadywać.
- Cóż za śmiałość w ciebie nagle wstąpiła. - zauważył Erik, biorąc do ręki widelec. - Zaczynasz już widzę, nawet wyliczać moje dawki morfiny.
Dziewczyna zmieszała się nieco, ale postanowiła nie przerywać swojej myśli.
- Zwyczajnie wiem... Że brak apetytu może, ale nie musi być objawem początku uzależnienia.
Obendorf wydął swoje wąskie wargi słysząc uwagę dziewczyny. Aplikować morfiny nie potrafiła, ale, jak widać, podstawową wiedzę miała.
- Tak? A skąd wie to taka osóbka, jak ty? - zapytał z pewną przebiegłością w spojrzeniu.
Liczył zapewne, że zmiesza tym pytaniem dziewczynę, że ta zacznie się jąkać, jak to miała w zwyczaju, ale zdarzyło się coś innego, coś, co go zaskoczyło.
- Moja siostra była pielęgniarką, Herr. - rzuciła z pewną dumą. - Często jej w jakiś sposób pomagałam albo odpytywałam z zadanego jej materiału.
Dziewczyna zaczynała pokazywać swój charakter, który Erik tak zgrabnie wcześniej tłumił swoją osobą.
- Ech... Jasne. - zamruczał opadając wygodnie plecami w oparcie fotela. - Uspokoję cię zatem. Ta dawka, którą mi dzisiaj podałaś była ostatnia. Nie kupiłem więcej... Kupiłem za to Schnappsa. - poinformował ją z uśmiechem, a następnie wstał od stołu.
- Schnappsa? - rzuciła, jakby z pewnym wyrzutem w głosie.
- Tak. Schnappsa. Chcesz trochę? - zapytał rozbawiony, wyciągając szklaną butelkę z kredensu zamykanego na kluczyk.
- Tak. Chcę. - Ach, ta nutka stanowczości w jej głosie. Co tak nagle? Zwykła zmiana koloru jej włosów dokonała jakiś zmian w jej charakterze?
- Nabywasz pewności siebie. - zauważył, stawiając przed nią szkło i rozlewając im trunku po równo. - To nie dobrze, ale może jakoś to wykorzystam. - Zaśmiał się, lecz nie był to śmiech złowieszczy lub nieprzyjemny, wręcz przeciwnie, był to śmiech rytmiczny, ciepły i przyjemny.
Erik chwycił szkło z alkoholem i ukierunkował swą dłoń tak, jakby chciał wznieść toast.
- Za co chcesz wypić? - zapytał z ciekawością, patrząc w jej ciemne oczy. Ciekaw był czy dziewczyna jakoś go zaskoczy i w tym aspekcie.
- Za przyjaźń. - odpowiedziała, a z jej głosu nawet na chwilę nie zniknęła ta nuta pewności.
Mężczyzna uniósł brwi w geście zaskoczenia, po czym wzruszył ramionami.
- W takim razie Bruderschaft, panienko. - mruknął, krzyżując się nagle swoim ramieniem z jej. Popatrzył jej głęboko w oczy i uśmiechnął się lisio.
Była zaskoczona i Erik zapewne dostrzegł to teraz w jej spojrzeniu. Pewność siebie dziewczyny nagle gdzieś uciekła, ale tylko na krótką chwilę. Odpowiedziała mu zadziornym spojrzeniem.
Wypili do dna. Ona się nieco skrzywiła, ale on mlasnął z zadowoleniem.
- No, no Cecylio. Robi się z ciebie niezła Niemka. - zamruczał, dotykając jej policzka dłonią. - Odbierz to jako komplement... - dłonią zjechał na jej ramię i tak samo, jak na polanie przyciągnął ją do siebie. Nosem dotknął jej ucha i zamruczał w nie cicho.
Dziewczyna przełknęła głośno. Przymknęła oczy i wolno, drobną dłonią postanowiła pogładzić tors mężczyzny. Rozpięła pierwsze guziki jego munduru. Niemiec przygryzł swoją dolną wargę, a następnie dobrał się do ust Cecylii. Złapał ją mocno i usadził na stole. Znalazł się między jej nogami.
Ona pozbawiła go górnej części munduru, a on podwijał jej seledynową sukienkę.
Cecylia oddała się temu pocałunkowi. Nie potrafiła tego sobie wytłumaczyć, ale w jakiś sposób było to nieziemsko przyjemne.
Zaczął robić swoje z nią na tym stole. Znowu zęby Erika gryzły jej delikatną skórę, tym razem na szyi.
Kapitan rozkręcał się w najlepsze, ale, niestety zabawę przerwał mu dzwonek do drzwi...
- Kurwa! Kogo niesie?! - warknął wściekle.

SS-Mann | NOWE ROZDZIAŁY!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz