Zasnęłam około piątej wykończona czuwaniem nad bezpieczeństwem własnego ciała.
Nie spałam jednak długo... Obudziły mnie dźwięki jakie towarzyszyły zamykaniu drzwi do mieszkania.
Przeżyłam jakoś tę noc. W łóżku kapitana leżałam sama, bo ten wybył do pracy w pośpiechu.
Wybudzona od razu sprawdziłam czy wszystko mam na swoim miejscu, czy nie zostałam w jakiś sposób pohańbiona. Z ulgą stwierdziłam, że mam tylko lekko pogniecione ubranie... i to wszystko.
Zastanawiającym jednak było dla mnie czemu mój "pan" nie wygonił mnie rankiem ze swojego pokoju. Nie chciał mnie budzić? Nonsens... prawdopodobnie nie chciał tracić czasu.
W kuchni jak i w salonie odnalazłam ślady świadczące o tym jak bardzo Kapitan śpieszył się do pracy. Rozrzucone gazety, niezamknięta szafa, krzywo pokrojony chleb na kuchennym blacie.
Grzecznie to wszystko posprzątałam kiedy już uporałam się ze swoim wyglądem jak i świeżością.
Jako dobra służąca wytarłam kurze wszelakie chcąc się tym samym jakoś uspokoić i wymyślić, co też dziś przygotować na obiad dla... pana.
Pan mój dbał o zaopatrzenie zatem w wymyślaniu obiadu miałam pełną swobodę. Postanowiłam zatem upiec kurczaka razem z warzywami.Efekt mojej ciężkiej pracy w kuchni poprawił mi humor na tyle, że zadowolona poczęłam panoszyć się po domu. Wiedziałam, ile mi jeszcze czasu pozostało do powrotu Herr Erika i jego psiska, które stale szczerzyło do mnie swoje kły.
Zawitałam w salonie, gdzie dosiadłam się zaintrygowana do pianina. Grać czy nie? W sumie nie umiałam zbyt wiele, ale... radość jaka z tego płynęła...
Dotknęłam kilku klawiszy i wygrałam dość fałszywe melodie.Oh... byłam zniesmaczona swoimi zdolnościami, ale co się dziwić... Tyle lat nie ćwiczyłam.
Chcąc jakoś inaczej spożytkować swój wolny czas postanowiłam sprzątnąć stare papiery ze stołu i wtedy do głowy przyszło mi by... zrobić z kilku kartek papierowe zwierzątka.
Głupie to może, ale pomyślałam, że taka ozdoba jak papierowe zwierzątko może nieco ożywić to mieszkanie. Może wnętrze stanie się dla mnie nieco bardziej przyjazne?
Pierwsza powstała mała kurka, nieco koślawa, ale urocza i naprawdę pocieszna.
Dumna ze swojego dzieła postanowiłam postawić je na biurku w pokoju Kapitana. Nie myślałam o konsekwencjach tego czynu... No bo co też było w tym złego?
Drugi był już nieco bardziej starannie wykonany konik, którego ustawiłam na kominku by dumnie spoglądał na mieszkańców tego lokum.
Trzeci miał być motylek, ale wyszedł mi tak bardzo koślawo, że postanowiłam go położyć na małej szafce nocnej w swoim pokoiku.***
Miałam jakąś nadzieję, że te drobne zwierzątka spodobają się mojemu panu, jednak... On zawołał mnie do siebie kiedy tylko odnalazł kurkę na swoim biurku. Głos pana był podniesiony i pełen gniewu.
Kiedy przybyłam by zmierzyć się z jego gniewem on zapytał mnie "Co to jest?" pokazując papierowe stworzonko.
Znowu drgałam na całym ciele. Uciekłam spojrzeniem, a jemu ponownie mój strach sprawił przyjemność... Widziałam ten jego uśmiech... Tę satysfakcję.
Jego prawa ręka poruszyła się tak dziwnie jakby chciała mnie uderzyć w twarz, jednak... wycofała się niemal w połowie drogi.
Stałam i milczałam, ale w mojej głowie rozlegały się krzyki... błagania i modlitwy klecone na szybko. Bałam się uderzenia. Nie chciałam. Nie... Nie.
Wydusiłam jednak coś w końcu z siebie, odpowiedziałam iż jest to tylko mała kurka i zrobiłam ją by poprawić kapitanowi humor.
Moje wyjaśnienie było głupie... Jednak skuteczne gdyż Kapitan zaśmiał się litościwie pod nosem i kazał wrócić do swojego pokoju, przestrzegł mnie jednak, bym nie wchodziła gdzie mi się żywnie podoba, bo będzie mnie za to dotkliwie karać. Nie życzył sobie bym myszkowała w jego pokoju i zostawiała w nim jakieś... "rzeczy" jak to nazwał.Czy on w ogóle pamiętał co zrobił poprzedniej nocy?
CZYTASZ
SS-Mann | NOWE ROZDZIAŁY!
Ficção Histórica#1 w historia ❤️ 05.08.2018 #1 w historyczne ❤️ 05.08.2018 Wojenne Litzmannstadt to miasto wielu dylematów. Rzeczywistość lat czterdziestych była bowiem bardzo burzliwa. Co zjeść? Komu służyć? Sprzeciwić się wrogowi czy wieść relatywnie spokojne ży...