Rozdział 9. - O czymś zapomnieliśmy?

837 54 37
                                    

— A teraz szach-mat. Znów cię pokonałem — mruknął Ron, spoglądając na Harry'ego z uciechą.

— Bo ja nadal średnio rozumiem tę grę! — Harry próbował wymyślić coś na swoją obronę. — Lubię szachy czarodziejów, ale ciebie jest po prostu ciężko pokonać.

— Przepraszam, że przerywam tę niezwykle emocjonującą grę — odezwała się Hermiona. — ale zdaje mi się, że za piętnaście minut wysiadamy. Powinniśmy się przebrać w szaty, a wy schowajcie te swoje rzeczy do walizek.

Ron zabrał swoje szachy czarodziejów i włożył do kufra. Cała piątka szybko wsunęła na siebie czarne szaty. Na dodatek piętnaście minut minęło bardzo szybko. Pociąg z przeciągłym piskiem zatrzymał się przy stacji w Hogsmeade. Harry, Ron, Hermiona, Neville i Luna ostrożnie wyszli z przedziału, a następnie z pociągu. Ostrożnie, bo wśród ścisku pozostałych uczniów łatwo było się pogubić.

Hermiona rozejrzała się po peronie i jego okolicy i zapytała:

— Wiecie może, czym się dziś dostajemy do Hogwartu?

— Możesz dołączyć do pierwszoroczniaków, bo jest z nimi Hagrid — odparł Harry, wskazując głowę w stronę Hagrida głośno wykrzykującego: „Pirszoroczni! Pirszoroczni, do mnie!"

Nagle Hagrid dostrzegł Harry'ego z przyjaciółmi, uśmiechnął się szeroko i zawołał:

— Kopę lat, Harry! Wszystko w porząsiu?

Harry odwzajemnił uśmiech i wystawił kciuki w górę, po czym ponownie zwrócił się do Hermiony:

— Nie no, tak serio, to czekają na nas powody z testralami. Czyli z tym, czego ty i Ron nie widzicie.

Czarodzieje podeszli do powozu i wsiedli do środka. Neville'owi cały czas gościł na twarzy głupkowaty uśmiech.

— A tobie co tak wesoło? — rzucił Ron.

— Nie masz pojęcia, jakie to dziwne, a jednocześnie zabawne, widzieć coś, czego nie widzą inni — odrzekł Neville. — Ja zawsze wiedziałem, że powozy prowadzą te stworzenia, tylko nie wiedziałem, czym są. Natomiast ty i Hermiona zawsze myśleliście, że są tak zaczarowane, aby mogły się same poruszać.

Hermiona obrzuciła Neville'a posępnym spojrzeniem i rzekła:

— Wiesz co? Może i to fajne, widzieć takie stworzenia, podczas gdy inni ich nie widzą, ale zwróciwszy uwagę na to, dzięki czemu się je widzi, to przestaje być to takie zabawne. A ja zatem podziękuję, ale nie chcę ich oglądać.

Neville, zdając sobie sprawę z sensu jej wypowiedzi, od razu posmutniał. Ron popatrzyli na Hermionę ze skrzywioną miną i, powtarzając odwrotną sytuację z pociągu, powiedział bezgłośnie: „To nie było miłe".

Atmosfera znów stała się napięta. Hermiona wyraźnie nie zdawała sobie sprawy z tego, że zbyt ostro potraktowała Neville'a. Zamiast tego wysuwała głowę daleko, mając nadzieję, że z tej odległości dostrzeże Hogwart. Już prawie wstawała z miejsca, kiedy testral odbił kopyta od ziemi i powozy ruszyły, a Hermiona twardo wylądowała na siedzeniu. Ron mocno chrząknął, czym próbował ukryć parsknięcie śmiechem, na co Hermiona zareagowała złowrogą miną. Ron popatrzył na Harry'ego, Neville'a i Lunę, po czym całą czwórką wybuchli śmiechem. Hermiona jeszcze dłuższą chwilę się dąsała, lecz w końcu lekko się uśmiechnęła.

Testrale zaczęły wchodzić pod górę, przy czym widać już było wieże Hogwartu.

— No, teraz to możesz się wychylać. Przynajmniej coś zobaczysz — rzucił Ron do Hermiony.

— Daj spokój. Jedziemy pod górę, wiec tym razem jeszcze wypadłabym z powozu — odparła Hermiona ostentacyjnie.

Mimo wszystko dziewczyna tylko wychyliła wysoko szyję, żeby móc oglądać coraz to bardziej widoczny zamek Hogwart. Wreszcie czarodzieje znaleźli się ponad górą, a Testralami się zatrzymały. Harry, Ron, Hermiona, Neville i Luna wysiedli z powozu i skierowali się do drzwi wejściowych Hogwartu.

Jak nasze patronusyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz