- I ja wtedy mówię: „Pani profesor, po prostu tak miło nam się rozmawiało z przyjacielem, że zupełnie zapomnieliśmy o tym spotkaniu. To się już więcej nie powtórzy, słowo daję" - opowiadał Ron. - A ona na to: „Mnie też wiele razy miło się rozmawiało z profesorem Dumbledore'em, a jakoś nigdy nie zapomniałam o waszych lekcjach!" No więc ja mówię: „Ale nasze lekcje są pani pracą i obowiązkiem, w my..." To się kompletnie wkurzyła i zawołała: „To, że nie dostajesz pensji na funkcję prefekta, Weasley, nie oznacza, że możesz te obowiązki olewać".
Harry, Neville, Seamus i Dean patrzyli na Rona z rozbawieniem. Właśnie opowiadał im, co się wydarzyło, gdy profesor McGonagall spotkała jego i Hermionę w pokoju wspólnym Gryfonów. A mianowicie zrobiła im awanturę o niestawienie się na pierwszym spotkaniu prefektów.
- Bo ogólnie Hermiona od początku stała z boku i się nie odzywała. Miałem wrażenie, że gdy się tak przekomarzałem z McGonagall, to miała ochotę mi wybić oko - przyznał Ron ze wstydliwym uśmiechem.
- Nie dziwię się, skoro tak jej pyskowałeś - wtrącił Neville.
- Nie pyskowałem, tylko stwierdzałem możliwe fakty! Zresztą nieważne - oburzył się Ron. - W każdym razie McGonagall w końcu zwróciła się do Hermiony i powiedziała: „No, panno Granger, tego bym się po tobie nie spodziewała. Myślałam, że to ty dopilnujesz, abyście razem dotarli na zebranie, a tymczasem to Weasley pierwszy przypomniał sobie o waszych funkcjach. Szkoda, że dopiero pół godziny temu!" Hermionie musiało być tak strasznie przykro, kiedy tak na nią nakrzyczała, bo już widziałem łzy w jej oczach. Nie wiedzieliśmy, jak się zachować.
Ron westchnął głęboko i kontynuował:
- Na koniec McGonagall popatrzyła na nas z politowaniem i rzekła: „Jeszcze jeden taki lub gorszy numer, a będę musiała was odsunąć od roli prefektów Gryffindoru". Otworzyłem oczy szerzej ze zdziwienia, bo mimo wszystko polubiłem trochę tę robotę - przyznał Ron. - Hermiona zaś od razu zawołała: „Pani profesor, już nigdy więcej czegoś takiego nie zrobimy. Najmocniej panią przepraszamy. Postaramy się od teraz być najlepszymi prefektami w pani karierze, tylko prosimy nas tego nie pozbawiać". To ona mówi: „Dobrze, już idźcie do siebie" i poszła.
Harry popatrzył przez chwilę na pustą przestrzeń, po czym zwrócił się do Rona:
- Tak się zastanawiam, kogo ona mogłaby dać w zamian za was.
- Dobrze wiesz, że to nie ona wybiera prefektów, tylko Dumbledore - odrzekł Ron. - Ale wspominała, że gdyby to od niej zależało, to wybrałaby cię i Parvati Patil.
Harry zrobił wielkie oczy ze zdumienia i prychnął:
- Dumbledore i tak by mnie nie wybrał i nawet wiem dlaczego. Myślę, że prędzej wziąłby Neville'a.
Tym razem Neville mocno się zdziwił i zawołał:
- Ja na prefekta? Harry, ja na prefekta? Wiesz, jesteś bardzo miłym kolegą, ale bez przesady.
Harry zachichotał i zerknął na zegar. Było już wpół do północy.
- Ale późno! Lepiej, gdybyśmy już się położyli spać.
Chłopcy szybko ubrali się w piżamy i wskoczyli do łóżek. Po powiedzeniu sobie dobranoc, usnęli.
Harry miał bardzo dziwny sen. Najpierw rozmawiał z Ginny o tym, że to oni powinni być prefektami Gryffindoru. Po czym podszedł do nich Ron i skarcił Harry'ego, że nie może być prefektem, bo ma za mało czerwonych skarpetek. Nagle Ron zamienił się w Cho, a ta uśmiechała się do Harry'ego zalotnie, mówiąc, że powinien był zostać przydzielony do Ravenclaw, wtedy bowiem byliby najlepszymi prefektami, jakich miał Hogwart.
CZYTASZ
Jak nasze patronusy
FanficCofnijmy się w czasie... A gdyby Syriusz Black przeżył bitwę w Departamencie Tajemnic? Jak wpłynęłoby to na losy innych bohaterów? Harry jest już w takim wieku, że może bezwstydnie myśleć o osobach płci przeciwnej. Kto tym razem wpadnie mu w oko i j...