Rozdział 25. - Podsłuchane wyznanie

457 26 37
                                    

Do końca listopada najczęstszym tematem rozmów wśród uczniów Hogwartu był przeczytany artykuł z Proroka Codziennego. Wprawdzie od tamtej pory wzmianka o dementorach pojawiła się tylko raz (jakoby dwóch z nich miało być widzianych niedawno w Devon), ale atmosfera w zamku wciąż była gęsta. Uczniowie chodzili w kilkuosobowych ciasnych grupach z przeświadczeniem, że tak na pewno nic i nikt ich nie zaatakuje. Wchodząc do Wielkiej Sali zaś, każdy czarodziej, profilaktycznie, spoglądał na zaczarowane sklepienie w obawie, że wypatrzą jakiegoś dementora, lecz do tego czasu nic takiego nie miało miejsca.

Członkowie Gwardii Dumbledore'a dużo prężniej przykładali się do Zaklęcia Patronusa; wielu z nich dawało sobie radę z patronusem w formie dużej srebrnobiałej plamy, ale było też więcej osób, które posiadały już jego cielesną formę. Na przykład patronus Parvati Patil przybrał formę majestatycznej kobry, co wywołało spore zdziwienie wśród Gryfonów z szóstego roku. Pamiętali bowiem z zajęć z profesorem Lupinem, że kobra była boginem Parvati, ale dziewczyna wyjaśniła, że poradziła sobie z tym lękiem. Jej siostra bliźniaczka, Padma, wyczarowała patronusa o ciele psa rasy shih tzu. Patronusem Deana Thomasa stał się krokodyl, Katie Bell zaś pełna wdzięku żyrafa. Czarodzieje, którzy pozyskali już swego cielesnego patronusa, razem z Hermioną uczyli się zaklęć niewerbalnych. Harry uznał bowiem, że przyjaciółka lepiej sobie z tym radzi i w tym przypadku to on był jednym z uczniów, a Hermiona nauczycielką.

Młodego Gryfona od dłuższego czasu męczyła jednak inna sprawa. Co takiego dzieje się między Malfoyem a Snape'em? Od czasu ich dziwnego zachowania w Wielkiej Sali Harry często starał się ich przyłapać na jakimś „gorącym uczynku", ale sam nie miał podstaw, żeby zacząć ich śledzić. Od tamtej pory Snape ciągle chodził podminowany, a jego twarz nie zawsze była tak nieprzenikniona, jak zwykle. Malfoy zaś był dużo bardziej przygaszony, wyraźnie schudł i zmizerniał, a podczas lekcji obrony przed czarną magią dziwnie się stresował i spoglądał na Snape'a z niepewnością.

— Nie rozumiem, dlaczego tak sobie tym zaprzątasz głowę — mówiła Hermiona, kiedy Harry po raz trzeci zaglądał do Mapy Huncwotów w celu odnalezienia Malfoya i Snape'a razem. — Jestem pewna, że to, co robią, nie dotyczy ciebie. Zresztą ciągłe sprawdzanie mapy w niczym ci tu nie pomoże.

Harry nawet nie ośmielił się skomentować tej uwagi, ponieważ wiedział, że była słuszna.

Ron miał na ten temat nieco inne zdanie.

— Wiesz, to na pewno nie jest nasza sprawa — mruknął. — Ale uważam, że robią coś nielegalnego, przez co Malfoy chodzi taki smutny.

— A może Snape chce... — zamyślił się Harry — no wiecie, namówić Malfoya, aby ten dołączył do śmierciożerców i go do tego przygotowuje?

— Co ty gadasz! — zawołał Ron.

— Harry, to jest zbyt poważne oskarżenie — oświadczyła Hermiona z powagą. — Nie bardzo wiem, jaki wpływ miałby mieć Snape na to, czy i KTO dołącza do tego grona. Przecież Voldemort powinien najpierw... och, Ron, nie przesadzaj!... skonsultować to z rodzicami Malfoya.

— Poza tym, po co Sam-Wiesz-Komu kolejny Malfoy? — Ron parsknął śmiechem. — Ona ma tylko szesnaście lat! Po tym, co jego ojciec zrobił...

— Właśnie! — zawołał Harry, doznając nagłego olśnienia. — Voldemort chce się zemścić na Lucjuszu za jego błędy i w ten sposób wykorzystuje Malfoya do...

Nastała niezręczna cisza.

— No, Harry? Do czego go wykorzystuje? — zapytała Hermiona drwiąco. — I gdzie w całej tej historyjce masz Snape'a?

— Nie wiem. Ale się dowiem! Nie wiem, jak, ale się dowiem.

Ron i Hermiona spojrzeli na siebie wymownie z minami mówiącymi: „Zawsze to samo".

Jak nasze patronusyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz