Rozdział 17. - Propozycja

570 38 17
                                    

— Najpierw dobrze by było, gdybym ustalił jakąś datę na sprawdziany do drużyny — rzekł Harry.

Leżał na swoim łóżku w dormitorium i odbijał sztucznego złotego znicza o sufit. Ron siedział pod ścianą na własnym łóżku i trzymał w rękach jakiś zeszyt.

— Ja nie widzę powodu do zastanawiania się — odrzekł Ron, wzruszając ramionami. — To może być jakikolwiek dzień w tygodniu o popołudniowych godzinach. Najlepiej w granicach siedemnastej lub osiemnastej, kiedy jest już po normalnych lekcjach.

— No i będzie trzeba to jakoś skonsultować z pozostałymi domami, bo nie da się zrobić testów w towarzystwie przeciwnika — dodał Harry. — To byłoby niesprawiedliwe wobec obu drużyn.

— Albo po prostu nie chciałbyś mieć przedwczesnego starcia z Malfoyem — mruknął Ron, uśmiechając się pod nosem.

— O czym ty mówisz? — zdziwił się Harry.

— Nie udawaj, że nie słyszałeś — zadrwił Ron. — Malfoy został kapitanem drużyny Ślizgonów.

Harry'emu opadła szczęka ze zdumienia, ale szybko doszedł do siebie i przybrał poważny wyraz twarzy.

— Daj spokój. Co im to da? Przecież i tak im to specjalnie nie zmieni składu, bo Ślizgoni wiedzą, że ich gra ma być ostra, brutalna i nieczysta.

Ron podrapał się po głowie i zamyślił, po czym popatrzył na Harry'ego i rzekł:

— Według mnie najlepszą porą na sprawdziany będzie wtorek o osiemnastej. Tylko powinieneś od razu wywiesić ogłoszenie w pokoju wspólnym, żeby każdy wiedział.

— Nie ma sprawy. Szczerze, to dla mnie dzień tygodnia był obojętny — mruknął Harry. — Byle by tylko każdemu pasowało.

Chłopak podniósł się z łóżka, sięgnął po kawałek pergaminu oraz pióro i napisał:

WAŻNE
Egzaminy próbne do drużyny Gryfonów w quidditchu odbędą się do 17 września we wtorek o godzinie 18 na stadionie Hogwartu. Poszukujemy jednego obrońcy, dwóch pałkarzy i trzech ścigających.

kapitan zespołu,
Harry Potter

— Pójdę to przyczepić na tablicy ogłoszeń. Idziesz ze mną? — spytał Harry.

— Nie ma problemu — odrzekł, po czym podniósł się z łóżka i popatrzył na przyjaciela z kwaśną miną. — Słuchaj... zaczniesz się w końcu odzywać się do Hermiony?

— Och — jęknął Harry, lekko spuszczając głowę w dół.

— Jeżeli chcemy reaktywować GD, to przydałaby się jej pomoc, nie sądzisz? — mruknął Ron, drapiąc się niepewnie po głowie.

— Taak...

— Ale jeżeli potrzebujesz czasu, aby się z nią pogodzić, to oczywiście nic na siłę. Ciężko jest tworzyć na nowo siły, które mają łączyć ludzi, podczas gdy dwaj jej liderzy są pokłóceni.

— Jasne. Znaczy... — Harry bezskutecznie szukał słów, których mógłby użyć w tej sytuacji. Obrzucił pokój, nieznacznym spojrzeniem i odezwał się — Pogodzę się z nią na pewno, gdy tylko poczuję się na to gotowy. I wtedy reaktywujemy GD. Co ty na to?

— No, i za takie decyzje cię lubię — podsumował Ron. — Chcesz w końcu poinformować Gryfonów o sprawdzianach do drużyny czy nie?

— Chcę. Chodźmy. — Harry wziął do ręki kawałek pergaminu i wyszedł z dormitorium, podobnie jak Ron.

Jak nasze patronusyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz