05. Nic ci nie grozi.

1.2K 119 70
                                    

Niesprawdzony. 😴

W bezruchu wpatruję się w napis na lustrze napisany jakąś czerwoną cieczą.

On jest mój, suko.

Nie wiem czy jest to krew, szminka, farba czy jakaś inna substancja. Liczy się fakt, że ktoś dostał się do mieszkania.

-Adrian! -Zaczynam gdy już delikatnie się uspokoję. Chociaż nie wiem jak można być spokojnym w takiej sytuacji.

Kilka sekund później chłopak pojawia się w pomieszczeniu. Patrzy na lustro równie zszokowany i od razu przyciąga mnie do siebie.

-Pojedziemy do mnie. -Oznajmia przytulając mnie. -Nie możesz tutaj zostać.

Przytakuję czując w oczach łzy. Napewno chodzi o Igora, pytanie tylko kto to napisał? I dlaczego tak cholernie bardzo chce nas rozdzielić?

Brunet łapie za mój nadgarstek i razem wychodzimy z łazienki, po czym pakuję kilka najpotrzebniejszych rzeczy do torby dla siebie i Nastii.

-Iza spokojnie. -Mówi łapiąc za moje dłonie. -Cała się trzęsiesz.

-A co ty byś zrobił na moim miejscu? -Rzucam szybko i zasuwam bagaż.

-Nie wiem. -Rozkłada bezradnie ręce i zabiera moją walizkę. -Wezwę policje.

Faktycznie, dlaczego ja o tym wcześniej nie pomyślałam? Włamywacz napewno zostawił po sobie jakiś ślad.

Przyjaciel wyciąga telefon z kieszeni i wybiera odpowiedni numer. Bezradnie siadam na łóżku i chowam twarz w dłoniach.

Kilkanaście minut później odpowiednie służby podjeżdżają pod mieszkanie. Otwieram drzwi, a dwójka policjantów wchodzi do środka.

Po krótce opowiadam im zaistniałą sytuację oraz relacje jakie mam z Igorem i poszczególnymi członkami naszej rodziny.

Nie wiem dlaczego tak bardzo ich to ciekawi, ale jak mówią, każda poszlaka jest ważna, muszą sprawdzić każdy trop.

-Więc nie ma pani żadnych podejrzeń? -Upewnia się jeden z policjantów.

-Niestety nie. -Zaprzeczań mocniej wtulając się w ciało stojącego za mną Adriana.

-Dobrze, w takim razie radziłbym kilka dni spędzić u pani przyjaciela. -Oznajmia rzucając Borowskiemu spojrzenie. -To nie kłopot, prawda?

-Nie, oczywiście, że nie. -Odpowiada od razu brunet.

-Mieszkanie będzie obserwowane cały czas, a pani dostanie ochronę. Będzie za panią chodził jeden z naszych kolegów policjantów, oczywiście w przebraniu, by ewentualny napastnik się nie wystraszył.

-Wszędzie? To konieczne? -Dopytuję zdezorientowana.

-Oczywiście może pani odmówić ochrony, jednak.. wtedy sprawy mogą przybrać nieciekawy obrót. Chce pani tak narażać dziecko i męża? -Krzyżuje dłonie i patrzy prosto w moje oczy.

-N-nie. -Przełykam nerwowo ślinę. -Jasne, że nie.

-Właśnie. -Wzdycha zapisując coś w notatkach. -Zrobimy wszystko, aby złapać sprawcę tego zamieszania.

Skinam głową i cała nasza czwórka wychodzi z mieszkania. Jeden z policjantów podaje mi numer do osoby, która będzie mnie pilnowała i informuje, że mężczyzna dołączy do nas dopiero rano.

Come Back; ReToOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz