07. Chętnie tam z tobą pojadę.

988 117 13
                                    

Ostanie pytania do bohaterów nie wyszły więc pod tym rozdziałem zadawajcie pytania do bohaterów.💦

Niesprawdzony.

Blondyn odsuwa mi krzesełko, posyłam mu delikatny uśmiech i zajmuję miejsce przy stoliku, a chłopak siada naprzeciwko mnie.

Kilka chwil później podchodzi do nas kelner. Karol zamawia dużą czarną kawę z cukrem i szarlotkę, a ja stawiam na karmelowe latte razem z czekoladowym ciastem.

-Płacą państwo teraz czy przy wyjściu? -Dopytuje mężczyzna rzucając nam spojrzenie.

-Teraz. -Odpowiada Zieliński i wyciąga z kieszeni portfel. -Ile się należy?

-Trzydzieści siedem złotych.

Przytakuję i wyciągam swój portfel, jednak blondyn jest szybszy i wręcza kelnerowi czterdzieści złotych, mówiąc ciszę „reszty nie trzeba".

Szatyn uśmiecha się i odchodzi od naszej dwójki. Głośno wzdycham i chowam portfel do torebki, po czym patrzę na chłopaka.

-Nie musisz za mnie płacić, mam swoje pieniądze. -Tłumaczę kołysając Nastię, która leży w wózku.

-Daj spokój. -Macha ręką. -To ja zaprosiłem cię na kawę. Chciałem z tobą po prostu spędzić czas.

-To miłe z twojej strony. -Zbieram się na delikatny uśmiech jednocześnie zakładając kosmyk jasnych włosów za ucho.

-Opowiesz mi coś o sobie? -Proponuję. -O swojej pracy, dlaczego akurat taki zawód?

W tym samym momencie kelner przynosi nam nasze zamówienia, życzy nam smacznego i wraca do budynku.

-Cóż.. właściwie nigdy się nad tym nie zastanawiałem. -Wzrusza ramionami mieszając swoją kawę. -Po prostu lubię pomagać ludziom, lubię adrenalinę.

-Adrenalinę? -Upewniam się, a Karol skina głową. -Wybacz, ale nie uważasz, że pilnowanie ludzi nie jest aż takie.. fascynujące jak na przykład skoki ze spadochronem.

-Oh, Iza. -Na jego twarzy pojawia się uśmiech. -Do moich obowiązków nie należy tylko pilnowanie ludzi, służę także w policji, jeżdżę na patrol, łapię przestępców i te inne głupoty.

-Przepraszam, nie widziałam. -Parskam śmiechem i zaczynam jeść deser.

-Nic nie szkodzi. Owszem ochrona ludzi również jest fajna.. szczególnie gdy trafiają mi się takie dziewczyny jak ty.

-Iza? -Słyszę za sobą. -Co tutaj robisz?

Napięcie się odwracam i zauważam za sobą zdenerwowanego Bugajczyka. Od razu wstaję na równe nogi

-Nie miałeś być u Kacpra? -Pytam cicho.

-Widzę, że świetnie się z nim bawisz. -Olewa moje pytanie i podchodzi do blondyna. -Czego kurwa nie rozumiesz?! Jesteśmy szczęśliwą rodziną, nikt cię tutaj nie potrzebuje! -Krzyczy przez co większość ludzi zwraca na nas uwagę. -Myślisz, że nie widzę jak patrzysz na moją kobietę? -Kontynuuje łapiąc za koszulkę Zielińskiego, po czym przyciąga go do siebie. -Chętnie byś ją przeleciał, co?

-Igor, proszę cię. -Wtrącam się kładąc dłoń na jego ramieniu. -Poczekaj na mnie z daleka od tego miejsca, wszystko ci wytłumaczę.

Szatyn patrzy na mnie zdezorientowany, skinam głową, a Igor puszcza Karola i odchodzi.

-Strasznie cię przepraszam. -Wzdycham. -On już tak po prostu ma.. jest strasznie zazdrosny.

-W porządku. -Przytakuje poprawiając koszulkę.

Zabieram wózek i dołączam do zdenerwowanego Bugajczyka siedzącego na ławce.

Siadam obok niego i chcę oprzeć głowę na jego ramieniu, jednak ten się odsuwa. Przymykam oczy i biorę głęboki wdech.

-Igor. -Zaczynam rzucając mi spojrzenie. -Nic między nami nie ma, zrozum.. wychodziłam z domu, a Karol zaprosił mnie na kawę. To wszystko.

-Jak mogłaś się w ogóle na to zgodzić? -Dopytuje chłodno. -On po prostu cię podrywa, Iza. Mam prawo czuć się zagrożony.

-Byłabym idiotką, gdybym od ciebie odeszła. -Przyznaję szczerze zajmując miejsce na jego kolanach. -Zrozum, że jesteś dla mnie wszystkim, kocham cię najbardziej na świecie. -Kładę dłonie na jego policzkach, a szatyn umieszcza swoje dłonie na mojej talii. -Jestem najszczęśliwszą kobietą na świecie, mam cudownego męża i wspaniale dziecko.. nie potrzebuję niczego więcej, przyrzekam.

-Uhh, przepraszam. -Wyznaje patrząc w moje oczy. -Problem w tym, że dawno nie spędzaliśmy razem czasu, sami. Najpierw byłaś w szpitalu, później ja byłem w szpitalu, dziecko, Adrian.. i jeszcze to włamanie. Oddaliliśmy się od siebie, to mnie boli.

-Obiecuję, że gdy tylko sprawa z mieszkaniem się wyjaśni.. będę tylko twoja, pojedziemy w końcu na nasz miesiąc miodowy. -Przyznaję muskając jego usta.

-Nie wiem czy tyle wytrzymam. -Na jego twarzy pojawia się delikatny uśmiech. -Dlaczego mamy czekać? Wiesz, pomyślałem sobie, że moglibyśmy odwiedzić ten domek na Hawajach, pamiętasz? Byliśmy tam gdy jeszcze dla mnie pracowałaś.

-Taaak. -Przeciągam. -Pomyślimy nad tym.

-Co powiesz, żeby jechać tam jutro? -Proponuje, a ja patrzę na niego zaskoczona. -Zawieźlibyśmy Nastię do twoich rodziców, pojedziemy na kilka dni, może tydzień.

-Jutro? -Upewniam się. -Myślisz, że to dobry pomysł?

-Oczywiście. -Skina głową. -Więc? Co ty na to?

-Jasne, chętnie tam z tobą pojadę.

Come Back; ReToOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz