06. Nie wiem, co masz na myśli.

1K 115 48
                                    

Niesprawdzony. 👀

Igor

-Dlaczego ty mi nic nie powiedziałaś?! -Krzyczę na blondynkę gdy tylko wychodzimy z bydynku.

-Dlatego, że.. wiedziałam, że na mnie nakrzyczysz. -Odpowiada bezradnie. -Nie możesz się denerwować, nie rozumiesz?

-Jak mam się kurwa nie denerwować, gdy.. -Nie dokańczam swojego zdania, zamiast tego próbuję wziąć głęboki wdech.

-Mówiłam. -Upomina mnie i siłą sadza mnie na murku. -Uspokój się, proszę.

Przytakuję i biorę kilka płytszych wdechów. Iza siada obok mnie, a ja obejmuję ją ramieniem.

Nie chciałem na nią nakrzyczeć, jednak mogła mi nieco wcześniej powiedzieć, że ktoś włamał się do naszego mieszkania.

Niestety mam już pewne podejrzenia kto to mógł być, będę musiał sobie zrobić małą wycieczkę do sklepu z grami.

-Więc mamy iść do Adriana? -Pytam po chwili. -Policja jeszcze nic nie zrobiła?

-Nie, ale mamy ochronę. -Oznajmia i wskazuje gestem na samochód stojący na poboczu.

Marszczę brwi, a w środku dostrzegam blondyna, który cały czas patrzy w naszą stronę.

-Ten laluś ma cię obronić? -Kpię przygryzając wargę. -Taki to nawet muchy nie zabije. Po za tym widzę po jego oczach, że ma na ciebie ochotę. -Dodaję mocniej przyciągając blondynkę do siebie.

-Uspokój się. -Wzdycha i muska mój policzek. -Kocham cię jak idiotka, najbardziej na świecie. -Zapewnia łapiąc w swoje dłonie mój podbródek. -Rozumiesz?

-Rozumiem. -Skinam głową i czule całuję jej usta.

Iza odwzajemnia mój pocałunek i kładzie dłonie ma moich ramionach. Zjeżdżam z rękami na jej talię i przerywam pocałunek.

-Idziemy? -Proponuję patrząc w jej niebieskie oczy.

-Tak.

xxxxxx

-Wychodzę. -Oznajmiam zakładając buty.

-Gdzie? -W progu pojawia się Iza z dzieckiem na rękach.

-Do Kacpra. -Kłamię i łapię za rączkę dziewczynki. -Za niedługo wracam. -Dodaję i muskam jej czoło.

-A ja? -Unosi brwi gdy chcę opuścić mieszkanie.

-Przepraszam. -Uśmieham się i wpijam się w usta blondynki.

Kilka chwil później wychodzę z mieszkania. Rzucam spojrzenie siedzącemu w samochodzie Karolowi i przewracam oczami.

Ten typ mnie wkurwia jak cholera, myśli, że jestem debilem? Mam oczy i widzę jak się ślini do mojej żony.

Mam nadzieję, że policja szybko zakończy śledztwo, a ten blondasek zniknie z naszego życia.

Wchodzę do sklepu z grami, a w środku zastaję Dominika, który gdy tylko mnie zobaczy od razu się uśmiecha. Przygryzam wargę i podchodzę bliżej niego.

-Jest twoja siostra? -Pytam od niechcenia.

-Myślałem, że przyszedłeś po coś innego. -Przyznaje szczerze i opiera dłonie na biodrach. -Dawno cię u nas nie było, tęsknimy.

-Nie jestem zainteresowany. -Rzucam oschle. -Więc jest Wiktoria czy nie?

-Jest na zapleczu. -Wzrusza ramionami.

Skinam głową i kieruję się w odpowiednie miejsce. Dostrzegam brunetkę rozsypującą na blacie dwie kreski.

Podchodzę do niej i od razu łapię za jej nadgarstek, przez co ta w końcu zwraca na mnie uwagę.

-Myślałam, że już nigdy się u nas nie pojawisz. -Zaczyna i przykłada swoje wargi do moich.

-Nie rób ze mnie idioty, Wiktoria. -Momentalnie odsuwam się od niej i patrzę prosto w jej przekrwione oczy. -Wiem, że to ty włamałaś się do mojego mieszkania i groziłaś Izie! -Unoszę się mocniej zaciskając ręce na jej nadgarstkach.

-Igor, to boli. -Wyznaje, a na jej twarzy pojawia się grymas bólu. -Nie wiem co masz na myśli, przyrzekam.

-Jesteś żałosna. -Kpię z niej i popycham dziewczynę na ścianę. -Odpierdol się ode mnie i mojej rodziny!

Brunetka nie odpowiada, zamiast tego powoli podnosi się z podłogi i siada na krzesełku, podnosi na mnie wzrok, a ja w jej oczach dostrzegam łzy.

Spuszczam wzrok na jej nadgarstki, które teraz są czerwone, a jeden z nich jest wyraźnie podpuchnięty.

-Mam nadzieję, że się rozumiemy. -Poprawiam kaptur i wychodzę z budynku.

Iza

Wychodzę z mieszkania razem z Nastią, a Karol od razu do nas podchodzi. Uśmiecham się sama do siebie i patrzę na dziecko leżące w wózku.

-Cześć. -Zaczyna rzucając mi spojrzenie.

-Hej.

-To pewnie Nastia? -Pyta również zerkając na dziewczynkę. -Jest śliczna. Po mamusi.

-Dziękuje. -Przygryzam wargę jednocześnie czując jak się rumienię. Zakładam kosmyk włosów za ucho i razem zaczynamy iść przed siebie.

-Co powiesz na kawę? -Proponuje po chwili ciszy.

-To chyba nienajlepszy pomysł. -Wzdycham. -Wyszłam z małą tylko, żeby złapała świeżego powietrza.

-Nie daj się prosić. -Na jego twarzy po raz kolejny pojawia się słodki uśmiech. -Usiądziemy na zewnątrz, a Nastia będzie dobrze dotleniona.. w razie czego, przecież jestem twoim opiekunem.

-Dobrze, właściwie masz rację.

Przez jakiś czas nie będzie rozdziałów, ponieważ wyjeżdżam na spontaniczne wakacje. 🥂✋🏻

Come Back; ReToOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz