Niesprawdzony.
-Słucham?
-Dzień dobry, dzwonię ze szpitala. Pani jest żoną pana Igora Bugajczyka? -Słyszę męski głos.
-T-tak. -Kłamię. -Co się stało?
-Pani mąż ma poważne zatrucie alkoholowe IV stopnia. -Wyznaje, a ja przykładam dłoń do ust. -Na razie niej wstaje zdolny do samodzielnego oddychania, więc podajemy mu tlen. Mogłaby pani tutaj przyjechać?
-Ja.. aktualnie jestem w Anglii.. ale postaram się być jak najszybciej. -Mówię zakładając buty.
-Dobrze, w takim razie do widzenia.
-Do widzenia.
Po tych słowach kończę połączenie i zbiegam do kuchni, a której siedzi już Adrian, Kacper, Dawid, Olek i Nastia.
-Coś się stało? -Pyta Borowski gdy zauważy moją minę.
-Olek, musimy wracać do Polski. -Mówię pospiesznie. -Igor jest w szpitalu.
-Co się stało? -Pyta zmartwiony szatyn i wstaje na równe nogi.
-Co się dzieje z tatą?! -Blondynka wybucha płaczem i podbiega do naszej dwójki.
-Nic poważnego. -Uspokajam ją i podnoszę z podłogi. -Wszystko będzie dobrze.
-Jedziemy z wami. -Oświadcza Dawid i również wstaje od stołu.
Przytakuję i cała nasza szóstka wychodzi z mieszkania, wsiadamy do dwóch samochodów i jedziemy prosto na lotnisko.
xxxxx
-Igor Bugajczyk. -Rzucam szybko gdy jesteśmy już przy recepcji.
-Sala numer sześć. -Odpowiada recepcjonistka.
Rzucam jej ciche „dziękuje" i razem z przyjaciółmi udajemy się pod odpowiednią salę.
Bez większego zastanawiania wchodzę do pomieszczenia, a na szpitalnym łóżku zauważam szatyna podłączonego do kilku kabli.
-Jezu. -Podsumowuję jednocześnie czując łzy na policzkach.
-Przepraszam, ale nie może tu pani być. -Słyszę za sobą. -Porozmawiajmy na korytarzu.
Skinam głową i wycieram łzy, po czym razem z mężczyzną w białym kitlu wychodzimy z sali.
-Nie ukrywajmy, pani mąż jest w stanie krytycznym i jeżeli przeżyje tą noc, to będzie cud. -Wyznaje z politowaniem. -Bardzo mi przykro.
-C-czyli mamy przygotowywać się na najgorsze? -Dopytuję po raz kolejny wybuchając płaczem.
Nie jestem już żoną Igora, jednak nie wyobrażam sobie bez niego życia. Nie jako małżeństwo, ale znajomi? Nie wiem, nie wyobrażam sobie, że Nikodem i Nastia będą wychowywać się bez ojca.
-Niestety tak. -Z rozmyślań wyrywa mnie głos lekarza. -Będziemy utrzymywać go przy życiu tak długo, jak tylko jest to możliwe.
Wymieniam z blondynem jeszcze kilka słów, po czym wracam do przyjaciół. Podchodzę do Olka, a ten od razu mnie przytula.
-Co się dzieje? -Pyta zdenerwowany Adrian.
-Jeżeli Igor przeżyje tą noc, to będzie cud. -Powtarzam słowa lekarza.
-Słucham? -Wtrąca się Dawid.
-Tak. -Potwierdzam.
W tym samym momencie przypominam sobie o Nikodemie. Skoro Bugajczyk jest tutaj, to gdzie jest mój syn do cholery?
-Olek.. musimy jechać do mieszkania Igora, Nikodem prawdopodobnie tam został. -Wyznaję patrząc w oczy chłopaka.
-Jasne.
Po niecałych dwudziestu minutach jesteśmy już w mieszkaniu szatyna. Od razu kieruję się do sypialni gdzie zauważam płacącego syna.
Podbiegam do wózka i wyjmuję z niego Nikodema, po czym mocno przytulam, zabieram z torby butelkę i kieruję się do kuchni gdzie podgrzewam mleko.
Niestety nie mogę karmić chłopca, ponieważ po raz kolejny miałam wykonywane cesarskie cięcie.
Chwilę później siadam z dzieckiem na krzesełku, a Olek podaje mi butelkę. Mały Nikodem był tak wygłodzony, że zjadł więcej niż normalnie.
Nie wiem jak Igor mógł się tak schlać i dopuścić do tego, żeby jego własny syn był w takim stanie.
-Zmienisz mu pieluchę? -Pytam podając szatynowi chłopca.
-Jasne. -Przytakuje i znika z dzieckiem w salonie.
Kieruję się do łazienki, przemywam twarz zimną wodą i po raz kolejny Wybucham płaczem.
Owszem, jestem wściekła na Bugajczyka, jednak wizja tego, że mogę już nigdy więcej go nie zobaczyć jest o wiele gorsza.
Trzydzieści minut później jesteśmy już z powrotem w szpitalu. Od razu kieruję się na odpowiednią salę, jednak gdy widzę zapłakanych przyjaciół na korytarzu momentalnie czuję ucisk w klatce piersiowej.
-C-co się stało?
CZYTASZ
Come Back; ReTo
Short StoryGdzie on wpada w złe towarzystwo, a ona próbuje go uratować. A ona przecież tylko kochała.