Niesprawdzony. 💦
Igor
-Chyba sobie żartujesz? -Ucisza mnie Adrian. -Pani już sobie pójdzie, a ty się zajmiesz żoną i dzieckiem.
-Nie mam żony. -Oznajmiam patrząc na dekolt kelnerki.
-Owszem masz, masz również dwójkę dzieci. -Przypomina łapiąc za mój nadgarstek. -Pani już dziękujemy. -Dodaje jednak gdy widzi, że brunetka nie odpuszcza zaciska pięści. -Pani jest kurwa głucha? Wyraźnie powiedziałem, że nic już nie potrzebujemy.
-Proszę się uspokoić. -Rzuca oschle dziewczyna. -Albo wezwę ochronę. -Kontynuuje i odchodzi od nas.
-Co się z tobą dzieje? -Pyta brunet odsuwając się ode mnie.
-Sam nie wiem. -Wzdycham. -Przez tak długi czas nie uprawiałem seksu, że zaczynam już myśleć fiutem.
-Przypomnę ci tylko, że twoje dziecko siedzi obok nas. -Szepcze wskazując gestem na Nastię.
-Jest tak pochłonięta lodami, że nawet nie wiem co się dzieje. -Uśmiecham się zerkając na dziecko.
Blondynka cała jest pobrudzona lodami, łącznie ze swoją koszulką. Głośno wzdycham i przysiadam się do niej, po czym wyciągam chusteczki i wycieram ubranie.
-Nie mogę już. -Oznajmia odsuwając od siebie naczynie.
Podnoszę dziewczynkę na ręce i razem kierujemy się do łazienki, sadzam ją na umywalce i przemywam jej twarz ciepłą wodą.
-Hej, przystojniaku. -Słyszę za sobą.
Odwracam się i widzę tą samą kelnerkę, od której niedawno chciałem dostać numer telefonu. Przygryzam wargę, a dziewczyna podchodzi bliżej mnie.
-Twój kolega chyba mnie nie polubił. -Szepcze do mojego ucha. -Jednak gdybyś miał ochotę na małe co nieco.. możesz zawsze zadzwonić.
Dziewczyna wkłada niewielką karteczkę do moich spodni i wychodzi z łazienki. Marszczę brwi ponownie zabieram Nastię na ręce.
xxxxx
-Tutaj masz rzeczy Nikodema. -Oznajmia blondynka podając mi niebieską torbę. -Elektroniczna niania również się tam znajduje, jednak wolałabym, żeby mały spał w twojej sypialni.
-Poradzę sobie. -Zapewniam kołysając dziecko w wózku. -Dziękuje, że mi zaufałaś.
-Nie ciesz się tak. -Kpi ze mnie. -Gdyby nie Olek, nigdy nie przywiozłabym tutaj mojego dziecka.
-To też moje dziecko. -Przypominam. -Iza, ja naprawdę nie chcę się z tobą kłócić, jeżeli nie możemy być razem to chociaż zachowajmy przyjacielskie relacje.
-Zapomnij.
Po tych słowach dziewczyna wychodzi z mieszkania i zamyka za sobą drzwi. Głośno wzdycham i kieruję się z synem do sypialni.
-Potrzebujesz pomocy? -Pyta Adrian wchodząc do pomieszczenia.
-Nie, wszystko w porządku. -Wyznaję zabierając z wózka płaczącego chłopca. -Poradzę sobie.
-Okej, w takim razie wychodzę. Muszę jechać do mamy. -Oświadcza zerkając na mnie. -Będę jutro rano.
-Nie ma sprawy. -Wysilam się na delikatny uśmiech i mocniej przytulam dziecko.
Przyjaciel opuszcza pokój, a ja jeszcze chwilę uspokajam płaczące dziecko, po jakimś czasie odkładam chłopca, który już ponownie zdążył zasnąć do wózka i siadam na łóżku.
Wyciągam z kieszeni telefon i wybieram numer do nieznajomej kelnerki. Przykładam urządzenie do ucha, a dziewczyna po chwili odbiera.
-Słucham?
-Cześć skarbie. -Zaczynam. -Masz może dzisiaj czas?
-Dla ciebie zawsze. -Odpowiada od razu.
-To co, mogę cię dzisiaj porwać? -Pytam zatajając na Nikodema.
-Jasne.
-Zaraz wyślę ci adres sms'em. Przypomnij mi tylko swoje imię. -Mówię opadając bezwładnie na łóżko.
-Sylwia.
Wymieniam z dziewczyną jeszcze kilka zdań, po czym wysyłam jej swój adres w wiadomości.
Wstaję na równe nogi i kieruję się do łazienki. Biorę szybki prysznic i zmieniam ubrania na czyste.
Jakiś czas później słyszę dzwonek do drzwi. Przeczesuję włosy dłonią i otwieram.
W progu staje Sylwia w krótkiej, czarnej sukience. Uśmiecham się sam do siebie i wpuszczam ją do środka.
-Chyba nie myślisz, że zostajemy w domu. -Pyta łapiąc za mój nadgarstek. -Zbieraj się, zabieram cię dzisiaj do najlepszego klubu w Warszawie.
-Mam małe dziecko w domu. -Wyznaję przygryzając wargę.
-Gdzie?
-W sypialni. -Oświadczam wskazując gestem na jedno z pomieszczeń.
Brunetka przechodzi do odpowiedniego pomieszczenia, a ja idę zaraz za nią. Sylwia podchodzi do wózka i zerka na śpiącego Nikodema.
-Uroczy. -Stwierdza rzucając mi spojrzenie. -Ale śpi, więc możemy iść.
-Nie wiem czy to dobry pomysł, Sylwia.
-Potrzebujesz jakiejś motywacji? -Unosi brwi i podchodzi do mnie, po czym kładzie dłonie na moim brzuchu. -Mam zamiar cię dzisiaj zabrać do raju, skarbie. -Kontynuuje i łączy nasze usta w krótkim pocałunku.
Odwzajemniam każdy jej pocałunek i zjeżdżam z dłońmi na jej idealny tyłek. Zaciskam dłonie na jej tyłku na co ta reaguje cichym jękiem.
-Przekonałam cię? -Pyta przerywając nasz pocałunek.
-Jak najbardziej. -Przytakuję zgarniając kluczyki od samochodu.
Razem z Sylwią wychodzę z mieszkania. Otwieram jej drzwi od pojazdu i sam zajmuję miejsce za kierownicą.
CZYTASZ
Come Back; ReTo
Krótkie OpowiadaniaGdzie on wpada w złe towarzystwo, a ona próbuje go uratować. A ona przecież tylko kochała.