18. Nie masz po co tutaj wracać.

810 100 50
                                    

Cztery miesiące później.

-Mam żonę. -Przypominam gdy brunet schodzi z pocałunkami na mój tors.

-Mówiłeś, że to żaden problem. -Parska śmiechem unosząc wzrok.

-To żaden problem, jednak nie chcę, żeby zostały na mnie jakiekolwiek ślady. Wiesz, podobno dzisiaj wracam z trasy. -Wtóruję mu i upijam łyk piwa.

-Zrobiłem nowy tatuaż. -Zmienia temat i wstaje na równe nogi.

-Gdzie? -Pytam zaciekawiony i kucam przy nim.

-Niżej. -Sygnalizuje gdy zostawiam pocałunek na jego szyi. -Jeszcze.

Szybkim ruchem pozbywam się szarych dresów Dominika, a moim oczom ukazuje się zaczerwieniony napis „Kiss here" wytatuowany tuż nad jego kroczem.

-Przemyślę to. -Obiecuje zostawiając malinkę na jego brzuchu. -Muszę lecieć, za trzydzieści minut powinienem być w domu.

-Jasne. -Zgadza się i po raz ostatni łączy nasze usta w krótkim pocałunku. -Widzimy się.. za dwa dni?

-Napiszę.

Zabieram od Dominika swoje walizki i wychodzę z mieszkania. Wsiadam w samochód i wracam do swojego mieszkania.

-Jestem. -Mówię wchodząc do środka. -Iza?

-Hej. -W pomieszczeniu pojawia się blondynka.

Uśmiecham się i podchodzę do niej, po czym łączę nasze usta w krótkim pocałunku jednocześnie kładąc dłoń na widocznym brzuchu dziewczyny.

-Gdzie Nastia? Mam dla niej prezent. -Oznajmiam odsuwając się od niej.

-W ogrodzie z Olkiem i Kacprem.

-Olkiem? -Upewniam się. -Co on tutaj robi?

-Ciebie nigdy nie ma w domu, a Olek rozwiódł się z Karoliną, więc zaproponowałam mu mieszkanie. -Tłumaczy przechodząc do kuchni.

-Ty jesteś pojebana?! -Unoszę się łapiąc za jej nadgarstek.

-Słucham? -Patrzy na mnie zszokowana. -Puść mnie.

-W łóżku jest lepszy ode mnie? -Nie odpuszczam i mocniej zaciskam ręce na jej skórze. -Czy po prostu poleciałaś na kasę jak ostatnia dziwka?!

-Jak w ogóle możesz tak myśleć?! -Krzyczy na mnie, a w jej oczach dostrzegam łzy. -Nie jestem tobą, nie chodzę z pierwszym lepszym do łóżka. A teraz mnie zostaw.

Zabieram swoje dłonie i patrzę na przestraszoną Nastię, która teraz pojawia się w kuchni. Przełykam nerwowo ślinę i kucam, po czym wyciągam dłonie do dziecka.

Dziewczynka jednak podbiega do Izy, a blondynka podnosi ją i znika w sypialni. Przymykam oczy jednocześnie czując ukłucie w klatce piersiowej.

Strasznie mnie to zabolało, byłem pewny, że mam dobre relacje z własnym dzieckiem.

-Bugajczyk. -Słyszę za sobą. -Możemy na słówko?

-T-tak. -Skinam głową i wycieram łzę spluwającą po moim policzku.

-Przejrzałem cię, wiesz? -Dopytuje stając przede mną. -Możesz chociaż zachować się jak facet i nie robić z Izy idiotki?!

-Kacper, nie wiem o co ci chodzi. -Kłamię krzyżując dłonie. -Nie robię z niej idiotki.

-Chyba lepiej będzie jak już sobie kurwa pójdziesz. -Rzuca stanowczo i łapie za kaptur od mojej bluzy.

-Wyrzucasz mnie z własnego domu? -Kpię.

-Wracaj do swojego nowego chłopaka. -Parska śmiechem otwierając drzwi. -Jeszcze dzisiaj Iza się wszystkiego dowie, a rozwód będzie z twojej winy.

-Nie zrobisz tego. -Patrzę na niego ze sztucznym uśmiechem na twarzy.

-Owszem, zrobię. -Oświadcza popychając mnie. -Ponieważ nie zasługujesz na Izę, nie zasługujesz na żadną dziewczynę.

-Pewnie sam byś ją chętnie przeleciał. -Zauważam wycierając krew, która cieknie z moich kolan.

-Ja przynajmniej jestem z nią szczery. -Parska śmiechem. -Nie masz po co tutaj wracać.

A to był dopiero początek problemów.

Come Back; ReToOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz