2️⃣ 02. Jesteś moim bohaterem!

709 119 40
                                    

Chcecie obsadę? 😎

Niesprawdzony 🤚🏻

-Co tutaj robisz? -Pytam odstawiając Nastię na podłogę.

-Wujek!! -Krzyczy radośnie dziewczynka i podbiega do kolan Adriana, a ten podnosi ją na ręce.

-Chyba pora, żebyśmy poważnie porozmawiali. -Stwierdza przytulając blondynkę.

-Też tak uważam. -Przytakuję. -Nastia, pójdziesz pobawić się w salonie? Zaprowadzę cię.

-Okej.

Borowski odkłada dziewczynkę na podłogę, a ja łapię za jej rękę i prowadzę ją do salonu. Sadzam dziecko na kanapie i wyciągam z jej plecaka kilka zabawek, po czym włączam telewizor i przełączam kanał na bajki.

Uśmiecham się sam do siebie i całuję czoło Nastii, później wracam do bruneta.

-Słyszałem o tym co się stało. -Zaczyna. -Przykro mi.

-Odzyskam ją. -Mówię stanowczo i odruchowo zaciskam pięści.

-Jesteś tego taki pewny? -Wzdycha krzyżując dłonie. -Byłem dzisiaj u niej, nie chce cię widzieć na oczy.

-Tylko teraz tak mówi. -Przyznaję, a nasze spojrzenia się krzyżują. -Nie pozwolę, żeby spotykała się z Olkiem.

-Bugajczyk, odpuść. -Naciska. -Ona chce sobie ułożyć życie na nowo.

-Jesteś moim przyjacielem czy nie? -Marszczę brwi. -Chcesz mi pomóc czy nie?

-No tak, chcę. -Odpuszcza. -Masz jakiś plan?

-A i owszem. -Skinam głową. -Ale dowiesz się w swoim czasie, na razie nie chcę niczego zdradzać, muszę go jeszcze trochę dopracować.

-Dobra, okej. -Przytakuje. -Druga sprawa wygląda tak, że już zaniosłem rzeczy do mojej starej sypialni. -Kontynuuje, a na jego twarzy pojawia się nieznaczny uśmiech.

-Naprawdę chcesz ze mną zamieszkać? -Upewniam się podekscytowany.

-Tak. -Potwierdza. -Brakuje mi tych starych czasów.

-Mi też. -Odpowiadam i przytulam przyjaciela jak brata. -Cieszę się, że jesteś.

-Tatusiu! -Słyszę za sobą.

Odwracam się, a uśmiechnięta blondynka podbiega do mnie i przytula się do moich kolan.

-Pójdziemy dzisiaj na lody? -Pyta słodkim głosem. -Proooszę.

-Jasne, na co tylko chcesz. -Zgadzam się i podnoszę ją na ręce. -Masz może ochotę?

-Zawsze. -Parska śmiechem Adrian.

Również wybucham śmiechem, ponieważ wiem, że był to w jakiś sposób podtekst seksualny.

Cała nasza trójka wychodzi z mieszkania i kieruje się do pobliskiej kawiarni. Zajmujemy miejsce przy oknie, a Nastia od razu wybiera dla siebie jeden z ogromnych deserów czekoladowych.

-Ty to wszystko zjesz? -Pytam żartobliwie gdy kelnerka przynosi dziewczynce wielki puchar z lodami i bitą śmietaną.

-Najwyżej ty po mnie zjesz, bo jesteś moim bohaterem, tato!

Uśmiecham się sam do siebie, a moje spojrzenie blokuje się ze spojrzeniem młodej kelnerki. Brunetka poprawia włosy i posyła mi delikatny uśmiech.

-Będzie coś jeszcze dla państwa? -Pyta jednocześnie przygryzając wargę.

-Tak, numer do ciebie.

Iza

-Nareszcie sami. -Mówi szatyn zajmując miejsce obok mnie. -Myślałem, że nigdy sobie nie pójdzie.

-Ja też. -Przygryzam wargę i opieram głowę o jego ramię. -Kiedy Karolina i Klaudia przyjeżdżają?

-No właśnie. -Zaczyna, a ja rzucam mu spojrzenie. -Będę musiał lecieć do Anglii, bo Karolina nie ma jak wrócić.

-Nie, No.. w porządku. -Przymykam oczy. -W końcu to twoja córka.

-Chciałbym, żebyś leciała tam ze mną. -Wyznaje kładąc dłoń na moim udzie.

-To chyba nie jest dobry pomysł. -Stwierdzam kładąc swoją dłoń na jego dłoni. -Karolina mnie nienawidzi i dobrze o tym wiesz.. nie chcę psuć Klaudii urodzin.

-Skarbie, Karolina jest tego świadoma, że przez nią wzięliśmy rozwód. Nie ma prawa powiedzieć o tobie złego słowa. -Przypomina i mocniej mnie przytula. -Proszę, polećmy tam razem, Klaudia się ucieszy.

-No dobra, okej. -Zgadzam się. -Ale.. co zrobimy z dzieciakami?

-Myślę, że Nastia chciałaby z nami lecieć. -Oznajmia patrząc w moje oczy. -A Nikodem.. możemy go podrzucić do Igora.

-Chyba sobie żartujesz? -Pytam oburzona. -On nie jest w stanie zająć się tak małym dzieckiem, jest nieodpowiedzialny. Taka opcja nawet nie wchodzi w grę.

-Iza. -Karci mnie wzrokiem. -Oboje jesteśmy na niego źli, ale to dalej mój brat i ojciec twoich dzieci.

-Olek, to wykluczone.

-Przestań. -Muska moje czoło. -Igor ma prawo widzieć się z własnym dzieckiem, to tylko kilka dni. Da sobie radę.

-Kiedy więc lecimy? -Zmieniam temat.

-Za trzy dni. -Oznajmia splatając razem nasze dłonie.

-W takim razie jutro zadzwonię do Igora. -Oświadczam niechętnie.

Wtedy jeszcze nie wiedziałam jak złym pomysłem jest zostawienie Bugajczyka z takim małym dzieckiem.

Come Back; ReToOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz