2️⃣ 01. Chcę, żeby pamiętała, że ma ojca.

778 104 13
                                    

Niesprawdzony.

-Co ty robisz do cholery? -Słyszę za sobą. -Nie wolno ci.

Nie odpowiadam, zamiast tego wyciągam z kieszeni banknot stuzłotowy i zwijam go w rulon.

-Igor. -Dominik łapie za moje ramiona i obraca mnie na krześle obrotowym w swoją stronę. -Przypomnę ci, że dzisiaj zabierasz dzieciaki do siebie, chyba nie powinieneś teraz ćpać.

-Co ty tam możesz wiedzieć. -Wzdycham. -Wszystko straciłem, Iza i Olek nie chcą mnie widzieć, ty.. nie jesteśmy już parą, Adrian i Kacper mają mnie w dupie, a Dawid.. nawet nie wiem gdzie on jest. -Tłumaczę spuszczając wzrok.

-To, że nie jesteśmy razem, nie oznacza, że nie będę ci pomagał. -Oświadcza łapiąc za moje ramiona. -Idź się ogarnąć, zawiozę cię do Izy.

-Dzięki, stary. -Rzucam objętnie i wstaję na równe nogi.

Kieruję się do swojej łazienki gdzie biorę szybki prysznic i zmieniam ubrania na nowe.

Patrzę na swoje odbicie i po chwili uderzam z pięści w lustro, które rozpada się na tysiąc małych kawałków.

Nawet nie mogę na siebie patrzeć, zastanawiam się dlaczego ja kurwa byłem taki głupi?

Iza to najwspanialsza kobieta na świecie i tylko z nią byłem szczęśliwy. Gdzie ja miałem oczy do chuja? Dlaczego w ogóle postanowiłem wdać się w głupi romans z Dominikiem?

Gdy teraz o tym pomyślę, robi mi się niedobrze.

Zaciągam się powietrzem i idę do swojej sypialni. Zabieram z niej dwie torebki prezentowe i razem z Dominikiem kierujemy się do jego samochodu.

-Powodzenia. -Klepie moje ramię gdy jesteśmy już pod mieszkaniem Olka i Izy. -Mam cię później odebrać?

-Nie trzeba. -Zapewniam. -Dzięki.

Wymieniam z chłopakiem jeszcze kilka słów i wychodzę z pojazdu. Przygryzam wargę i wciskam dzwonek, a po chwili otwiera mi Olek.

Szatyn niechętnie wpuszcza mnie do środka, a ja kieruję się do salonu gdzie zauważam Izę i dzieci.

-Cześć. -Zaczynam niepewnie.

-Tata! -Krzyczy wesoło dziewczynka i podbiega do mnie.

Uśmiecham się sam do siebie i mocno przytula blondynkę.

-Mam coś dla ciebie. -Oznajmiam podając jej torbę prezentową.

Dziewczynka rozpakowuje prezent przy pomocy Izy, a jej oczom ukazuje się ogromny domek dla lalek.

-Dzięki tato! -Blondynka uśmiecha się i wtula się w moje ciało, a ja sadzam ją na kanapie. -Kiedy do nas wrócisz? Wujek Olek jest bardzo fajny, ale tęsknie za tobą!

-Skarbie, idź pobaw się z wujkiem, tata zaraz po ciebie przyjedzie. -Wtrąca się dziewczyna i przeczesuje włosy dziecka. -No leć.

Nastia zeskakuje z kanapy i kieruje się do kuchni. Głośno wzdycham i rzucam blondynce spojrzenie.

-Więc, jak nazwałaś syna? -Dopytuję i przenoszę wzrok na śpiące w wózku dziecko.

-Nikodem. -Odpowiada poprawiając swoje włosy.

-Tak jak chciałem. -Stwierdzam kładąc dłoń na udzie Izy.

-Zabieraj ode mnie te brudne łapy. -Mruczy oschle. -Plecak Nastii jest na korytarzu, jutro o szesnastej ma być w domu.

-Taaak. -Przeciągam i wstaję na równe nogi. -Dla Nikodema też mam prezent. -Kontynuuję podając byłej żonie niebieską torbę.

-Teraz udajesz porządnego tatusia? -Kpi ze mnie. -Co tydzień tak będzie? Chcesz przekupić Nastię?

-Chcę tylko, żeby pamiętała, że ma ojca.. chyba nie ma nic w tym złego? -Krzyżuję dłonie.

-Zastanawiałabym się.

Przymykam oczy i kieruję się do kuchni. Zabieram Nastię na ręce i zgarniam jej plecak, po czym razem kierujemy się na przystanek autobusowy.

-Jechałaś kiedyś autobusem, skarbie? -Pytam mocniej przytulając dziecko do siebie.

-Nie, ale zawsze chciałam! -Wyznaje podekscytowana. -Chciałam jeszcze lecieć samolotem!

-Polecimy kiedyś, ja, ty, Nikodem i mama. -Wyznaję wsiadając do pojazdu. -Obiecuję.

Po około dziecięciu minutach jesteśmy już pod moim mieszkaniem, wkładam klucze do zamka, jednocześnie orientując się, że mieszkanie jest otwarte.

-Jest u ciebie jeszcze miejsce dla starego przyjaciela?

Come Back; ReToOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz