chapter 11.

405 33 4
                                    

-Cholera jasna muszę już iść - oznajmiłem i zacząłem w pośpiechu rozglądać się za telefonem. - Nie mówcie Harry'emu, że poszedłem z Brianą - mówiłem w pośpiechu, bo, jak zwykle, już byłem spóźniony, a nigdzie nie mogłem dostrzec mojej komórki.

-Co mamy mu powiedzieć, jak będzie pytał? - zapytał Liam, podając mi telefon, który wręcz wyrwałem mu z ręki.

-Wierze w was, na pewno coś wymyślicie - nie byłem pewien, czy chłopaki rozumieją moje słowa, bo z pośpiechu zaczynałem bełkotać.

-Ale Louis! - zawołał za mną Payne.

-Cześć - zignorowałem jego słowa i posłałem im szybki uśmiech.

Co chwilę dostawałem kolejne wiadomości od Briany, która niepokoiła się, że zapomniałem o testach.
Najchętniej zapomniałbym jak się oddycha i w samotności zszedł z tego świata, ale cóż..
To nie koncert życzeń.

Szedłem do miejesca, w którym byłem umówiony z Brianą. Tak naprawdę co kilka sekund do głowy przychodził mi kolejny, coraz to lepszy, pomysł na ucieczkę, ale nie mogłem uciec.

Takim sposobem znalazłem się w prywatnej klinice razem z Brianą.

Miałem mieć pobrany wymaz z policzka, czy coś takiego, przynajmniej tak mi powiedzieli.
Briana miała mieć tylko pobraną krew i właściwie tak wyglądało badanie, za które musiałem zapłacić ponad tysiaka.

-Wyniki otrzymają państwo w czasie od dziesięciu do piętnastu dni. Jest możliwość wykonania ekspresowego badania, wtedy otrzymaliby państwo wyniki po czterdziestu ośmiu godzinach.

-Chcemy te ekspresowe - powiedziałem, nie zastanawiając się nawet sekundy.
Oczywiście za to też musiałem zapłacić, ale miałem to w tamtym momencie w dupie.
Chciałem wiedzieć na pewno czy to dziecko jest moje, jeśli nie, to nie chcę Briany już więcej widzieć.

Po załatwieniu wszystkich formalności wyszliśmy z kliniki.

-Dziękuję - mruknęła dziewczyna.

-Spoko - wywróciłem oczami. - To ja spadam - odwróciłem się na pięcie i zacząłem odchodzić.

-Przyjdziesz ze mną odebrać wyniki? - zapytała, kiedy byłem już kilka kroków od niej.

-Zgadamy się - spojrzałem na nią i uśmiechnąłem się w przerysowany i całkowicie nieszczery uśmiech. - Cześć - rzuciłem na odchodnym.

Wyjąłem z kieszeni komórkę i widząc cztery nieodebrane połączenia od Liama, zmarszczyłem czoło. Wybrałem numer chłopaka i przyłożyłem telefon do ucha. - No co jest Payne? - odezwałem się.

-No nareszcie - odetchnął z ulgą. - Słuchaj, Harry w ogóle nie przyszedł dziś do studia.

-Ale jak to nie przyszedł? Przecież rozmawiałem z nim i mówił wyraźnie.. - gestykulowałem wolną dłonią.

-Ja wiem, co mówił. Nie zmienia to jednak faktu, że nie było go dzisiaj nawet na chwilę.

-Probowaliście do niego dzwonić, albo pisać.. albo cokolwiek? -przygryzłem wargę.

-Wszyscy próbowaliśmy. Niall nawet był w tym jego mieszkaniu, ale nie było go.

-Cholera - westchnąłem. - Dobra, pojadę do niego, a wcześniej spróbuję zadzwonić.

-A jak badania? - zmienił temat.

-To nie jest teraz ważne. Opowiem wam kiedyś, teraz jadę do Harry'ego. Zadzwonię jak ogarnę sytuację - to było ostatnie, co powiedziałem zanim zakończyłem połączenie.

Skończywszy rozmowę z Liamem, od razu spróbowałem nawiązać kontakt z Harry'm.
Ku mojemu zdziwieniu odebrał już po pierwszym sygnale.

-Harry co się z tobą dzisiaj dzieje? - wypaliłem od razu. - Liam mi powiedział, że nie byłeś w studiu.

-Ja.. - zaciął się. - Chciałem pojechać, ale.. - znów na chwilę przerwał. -.. uciekła mi taksówka.

-Nie mogłeś zadzwonić po drugą?

-Mogłem, ale.. - po raz trzeci zamilkł. -..po prostu Gemma do mnie zadzwoniła, że jest w Londynie i chciałaby się spotkać.

-Wróciła już z Nowego Jorku? - przystanąłem na chwilę.

-Tak i chciała się ze mną widzieć, więc poszedłem zobaczyć się z siostrą. Chyba mam do tego prawo.

-Oczywiście, że masz kochanie, ale pamiętaj, że za dwa tygodnie wypuszczamy album i musimy zająć się też tym - mówiłem łagodnym i spokojnym głosem.

-Jutro pójdę do studia i będę tam siedział tak długo aż wszystko skończę, obiecuję - westchnął.

-Jesteś w domu?

-A co?

-Przyjdę.

-Nie - powiedział natychmiast, chyba nawet tego nie przemyślał. - To znaczy nie ma.. mnie teraz w domu. Mogę ją przyjść do ciebie?

-Um.. no jasne, jeśli tak wolisz.

-Do zobaczenia - rzucił i natychmiast zakończył połączenie.
Spojrzałem na wyświetlacz komórki, jakby ten miał udzielić mi odpowiedzi na pytania, które pojawiły się w mojej głowie.
Ostatecznie jednak po prostu wzruszyłem ramionami i schowałem telefon do kieszeni.
Pozostało mi tylko wrócić do mieszkania i czekać na Harry'ego, który miał się u mnie zjawić.

***
Czekałem na chłopaka, jedząc w samotności kolejny kawałek pizzy. Zamówiłem ją, żebyśmy zjedli razem, ale po godzinie doszedłem do wniosku, że nie chcę umrzeć z głodu zanim przyjdzie.

Próbowałem do niego dzwonić, ale tym razem nie odbierał. Martwiłem się coraz bardziej i starałem się myśleć o tym, że wszystko z nim dobrze, a on zaraz przekroczy próg mojego mieszkania.

___________________
I'm back!
Mój Snapchat: okaynay21
Dodałam pierwszego gadanego snapa dzisiaj 😂
Może będzie więcej, kto wie.
Pytałam ostatnio na snapie o to, czy podoba wam się jak pisze o Larrym.
Dostałam propozycję spróbowania napisać czegoś o Zouisie.
Jak tylko na coś ciekawego wpadnę to dam wam znać.
Oczywiście nie będę rezygnować z Larry'ego, tylko po prostu będę pisać jeszcze jedno dodatkowe o innym shipie.
Nic jeszcze nie jest pewne, wszystko wam jeszcze dokładniej powiem.

To tyle na dziś.
Doceniam każdego z was ❤️
Natalie xx

тнιngѕ ι can'т • larry ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz