29.♡ cz.II

360 22 6
                                    

Sam opuściłem kawiarnie dopiero po niecałej godzinie od wyjścia dziewczyny.
Przez pierwsze minuty miałem w głowie tyle informacji, że zaczynałem zapominać kim w ogóle jestem.

Gdy byłem w drodze do domu nagle gwałtownie się zatrzymałem.

Harry dzisiaj miał mieć operację.

Drżącą ręką wyjąłem telefon z kieszeni i wybrałem numer Liama.
Jak na złość słyszałem tylko sygnały nawiązywania połączenia.

Odetchnąłem z ulgą, gdy usłyszałem jego zaspany głos. - Czy coś się dzieje? - zapytał mamrocząc.

No tak, zapomniałem, że jest dosyć wcześnie..

-Błagam powiedz, że on jeszcze nie jest w szpitalu - wybełkotałem pospiesznie.

-Co?

-Harry.

-Wczoraj wieczorem.. - udzielanie odpowiedzi przerwało mu ziewnięcie -..kazał zawieść się do kliniki.

-Kiedy ma mieć tą pieprzoną operację?! - byłem przerażony, jeśli faktycznie to wszystko miało odbyć się dzisiaj, to nie mogłem na to pozwolić.

-Chyba dzisiaj - odparł, wcześniej chwilę się zastanawiając.

-Przecież Niall miał mu zabronić.. - prawie zapłakałem, czując się bezsilny. - Przecież moja rozmowa z nim wszystko wyjaśniła..

-Niall nie mógł mu niczego zabronić, a Harry nie powiedział nam o czym wczoraj rozmawialiście. Ty też tego nie zrobiłeś, bo nagle wybiegłeś z jego mieszkania.

Byłem załamany, gdy usłyszałem to, co powiedział.
Mimo faktu, że znajdowałem się w środku parku przykucnąłem i schowałem twarz w dłoniach.

Dlaczego wczoraj nie mogłem pomyśleć logicznie?
Teraz jest już za późno..

Usłyszałem, że Payne podniósł się z łóżka. - Czy ty płaczesz? - zapytał po chwili ciszy. Pokręciłem przecząco głową, a łzy, mimo starań, spływały po moich policzkach.

-Freddie nie jest.. - z trudem nabrałem do płuc powietrza -..moim synem..

-Jak to.. O czym ty.. - był w tak samo wielkim szoku, w jakim byłem ja. - Louis, co się dzieje do cholery? - jego głos stał się poważny.
Wiedział, że nie żartuję.

-Harry musi wiedzieć.. - wychlipiałem.

-Boże.. - westchnął i znów między nami zapanowała chwila ciszy. - Gdzie jesteś, trzeba tam do niego jechać do cholery! - chłopak czekał na moją odpowiedź, ale ja byłem zbyt roztrzęsiony, żeby sie odezwać. Mimo, że naprawdę chciałem to zrobić.. - Dobra, teraz mnie posłuchaj - skupiłem się na tym, co do mnie mówił. - Za dziesięć minut będę po ciebie, tylko powiedz mi gdzie jesteś.

-W parku, tym najbliższym mojego mieszkania - odparłem cicho.

-Będę za chwilę, a ty przestań płakać, dobrze? Musimy się teraz spieszyć, bo nie zostało nam wiele czasu.

Samochód Liama podjechał pod park trochę więcej niż dziesięć minut później. Wsiadłem do auta i byłem tak przerażony, że nie odezwałem się do chłopaka ani słowem.

Brunet ruszył natychmiast po tym, gdy zamknąłem drzwi.

Obaj wiedzieliśmy, że teraz toczymy walkę z czasem..

-Błagam.. daleko jeszcze?

-Jadę najszybciej jak mogę Louis. Robię wszystko, co w mojej mocy.. - chciał coś jeszcze powiedzieć, ale wszedłem mu w słowo.

-Wiem, przepraszam - starałem się panować nad sobą najlepiej, jak potrafiłem. Jednak nie mogłem nic poradzić na to, że co jakiś czas musiałem wycierać łzy, zbierające się w kącikach oczu.

Kiedy znaleźliśmy się pod odpowiednią kliniką, obaj opuściliśmy pojazd w błyskawicznym tempie.

Wbiegłem do środka i od razu stanąłem przy recepcji. - W czym mogę..

Przerwałem kobiecie, która chciała zadać szablonowe pytanie. - Muszę pilnie porozmawiać z Harry'm Stylem. Muszę z nim porozmawiać teraz - mówiłem szybko, sam gubiąc się w tym, co chcę powiedzieć.

-Styles.. - szukała w papierach. - Tak, jest u nas.

-Muszę z nim porozmawiać - naciskałem.

Kobieta uśmiechnęła się do mnie. - Niestety, bardzo mi przykro, ale to niemozliwe.

-To jest bardzo, bardzo ważne - tłumaczyłem. - Sprawa życia i śmierci..

-Bardzo mi przykro - powtórzyła się, a ja miałem ochotę wbić jej w oko widelec.
Wtedy mnie byłoby 'bardzo przykro'

-Niech mi pani powie gdzie on jest, do cholery - czułem, że niewiele brakuje, żebym stracił nad sobą panowanie.

-Jest pan kimś z rodziny?

-Jestem kurwa, jesteśmy ze sobą.. zaręczeni, mieliśmy brać ślub. Powiedz mi gdzie on jest!

-Obecnie jest przygotowywany do operacji.

Słysząc to straciłem na chwilę czucie w nogach. Wylądowałbym na podłodze, gdyby nie stojący za mną Liam.

Payne dowiedział się od kobiety gdzie musimy pójść i dokładnie tam się skierowaliśmy.

-To ta sala - powiedziałem na głos, gdy stanęliśmy przed wielkimi szarymi drzwiami.

-Muszę tam wejść - chciałem zrobić pierwszy krok, ale Liam złapał mnie za rękaw swetra. - O co chodzi? - zdziwiłem się. - Muszę do niego iść.

Liam spuścił głowę i złapał się za kark. - Louis.. - zaczął i to wystarczyło, żeby mnie zaniepokoić. - Jestem pewien, że wszystko jakoś się ułoży.. - westchnął. -Ale obawiam się, że jest już za późno.. - dopiero wtedy znów uniósł na mnie wzrok, a ja zacząłem kręcić przecząco głową, zupełnie tak, jakbym był w amoku. - Zrobiliśmy wszystko, co było w naszej mocy..

Nie mogłem dopuścić do siebie tej informacji.
Musiałem mu pomóc...

___________________
Miały być dwie części, ale znów tak dużo słów, ugh!
Dodałabym wam dzisiaj jeszcze część trzecią, ale hm..
Może by tak zbudować w was więcej niepewności i dodać jutro?

Do przeczytania!
Natalie♡

тнιngѕ ι can'т • larry ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz