chapter 19.

380 25 9
                                    

Chwilę przed wypuszczeniem albumu musieliśmy pójść do studia

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Chwilę przed wypuszczeniem albumu musieliśmy pójść do studia. Okazało się, że już wtedy mieliśmy całą masę zaproszeń na wywiady i występy.

Westchnąłem, kiedy mężczyzna przedstawiał nam kolejną nazwę programu telewizyjnego, w którym mieliśmy wziąć udział.

-Jak Harry ma śpiewać, skoro ma coś z gardłem? - zapytał Horan, krzywiąc się.

Harry speszył się i spuścił głowę.

-Zatwierdziliśmy obecność wszędzie, więc albo się wykuruje, albo zaśpiewa tak, jak zaśpiewa. Nie ma wyjścia.

Zielonooki skinął głową, wiedząc że jego słowa i tak niczego nie zmienią.

-Byłeś u lekarza? - zapytał mężczyzna, przeglądając w laptopie maile.

-Dopilnuję, żeby poszedł - wtrąciłem się, nie dając Harry'emu odpowiedzieć.

-Najlepiej niech on sam siebie pilnuje. Jutro będzie pierwszy koncert, rano podjedzie po was samochód.

Wszyscy zgodziliśmy się skinięciem głowy.

-Możecie wyjść - dodał. - A ty Louis zostań na chwilę - zmarszczyłem czoło, słysząc to, gdyż byłem już gotowy, żeby wyjść. - Często jesteś widywany z Brianą - wróciłem na miejsce. - Załatwiliśmy ci kilka spotkać z Eleanor w samym centrum Londynu. Chodzą plotki, że zerwaliście, musimy to zmienić.

-Ja nic nie muszę, wy tego chcecie - odparłem z wyczuwalną ignorancją.

-To nie jest istotne. Dogadaj się z Eleanor i przekaż mi który dzień wybraliście. Muszę powiadomić paparazzi, że tam będziecie.

-Mogę już iść? - wskazałem kciukiem na drzwi za sobą.

-Idź - odparł krótko, dzięki czemu mogłem opuścić studio.
Odetchnąłem z ulgą, gdy wyszedłem z budynku.
Zaczynało padać, a ja musiałem wrócić do domu na piechotę.
Zacząłem się poważnie zastanawiać nad faktem, że życie mnie nienawidzi.

Mój nastrój poprawił się, kiedy zobaczyłem chłopaków.
Założyłem na głowę kaptur mojej różowej bluzy i do nich podbiegłem.

-Idziemy do mnie? - zapytał Liam, kiedy szliśmy chodnikiem w nieokreślonym kierunku.

Mimo, że padało coraz mocniej, a my byliśmy już cali mokrzy, to wydaje mi się, że czuliśmy się dobrze.
Nie było dookoła nas ludzi. Nikt nie krzyczał, nie mówił co mamy robić, ani nie raził nas fleszem po oczach.

тнιngѕ ι can'т • larry ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz