Pół roku temu spakowałam swoje życie do kilku walizek i ruszyłam w podróż do nieznanego. Warszawa, tętniąca życiem metropolia, stała się moim nowym domem. Początki nie były łatwe. Nowe miasto, nowi ludzie, nowy język – wszystko przytłaczało. Ale z każdym dniem czułam się coraz bardziej komfortowo. Odkrywałam urocze zakamarki Starego Miasta, spacerowałam po Łazienkach Królewskich, chłonąc kulturę i historię tego miejsca.
Warszawa zaskakuje na każdym kroku. To miasto kontrastów, gdzie nowoczesne drapacze chmur sąsiadują z zabytkowymi kamienicami, a gwarne ulice przeplatają się z zielonymi parkami. To miasto pełne możliwości, gdzie każdy może znaleźć coś dla siebie.
Moje nowe życie w Warszawie to nie tylko nowe miejsca i nowe wyzwania. To przede wszystkim nowi ludzie, którzy stali się moimi przyjaciółmi. Tutaj poznałam osoby z różnych środowisk, o różnych pasjach i poglądach. Dzięki nim poczułam się jak w domu.
Stojąc przed lustrem, starannie dobierałam kolejną część stroju. Już za kilka godzin miałam spotkać się z przyjaciółmi na mieście, więc chciałam wyglądać imponująco. Przymierzałam różne bluzki, spodnie i buty, szukając idealnej kompozycji. Właśnie miałam zapiąć ostatni guzik, gdy nagle rozbrzmiał dźwięk dzwoniącego telefonu.
Zerknęłam na wyświetlacz i z uśmiechem odebrałam połączenie. Po drugiej stronie słuchawki rozbrzmiał znajomy głos mojej najlepszej przyjaciółki.
- Heja! - wykrzyknęła z entuzjazmem. - Mam świetną wiadomość! Właśnie kupiłam bilety na pociąg do Warszawy! Przyjeżdżam za tydzień!
Nie wierzyłam własnym uszom. Moja przyjaciółka, która mieszkała w moim rodzinnym mieście, spontanicznie zdecydowała się na wizytę. Radość mieszała się z lekką paniką. Musiałam w ciągu tygodnia ogarnąć mieszkanie, zaplanować atrakcje i oczywiście znaleźć czas na nadrobienie zaległości towarzyskich.
- Wkońcu. Odkąd się tu wprowadziłam jeszcze się nie widziałyśmy. - odpowiedziałam.- Nie mogę się doczekać, żeby cię zobaczyć!
Słońce chyliło się ku zachodowi, malując niebo na palety pomarańczy i fioletu, gdy wyruszyłam na spacer do parku. Włożyłam słuchawki, wybierając ulubioną playlistę. Pochłaniając dźwięki, zatopiłam się w otaczającej mnie naturze. Stopy prowadziły mnie po krętych ścieżkach, wijących się wśród drzew. Podziwiałam bujne liście szumiące na wietrze, kwiaty pnące się po drewnianych płotach i fontannę tryskającą krystalicznie czystą wodą. W powietrzu unosił się słodki zapach świeżo skoszonej trawy.
Wieczorne spacery po parku z muzyką na słuchawkach stały się moim ulubionym rytuałem. To mój czas na wyciszenie i refleksję. To mój sposób na ucieczkę od codziennego zgiełku.
Po powrocie nadszedł czas na film. Szybko przygotowałam się do snu, biorąc ciepłą kąpiel i zakładając wygodną piżamę. Wskoczyłam do łóżka, otulona miękkim kocem i sięgnęłam po laptopa. Na ekranie odpaliłam film "Thor: Ragnarok". Nawet nie pamiętam kiedy zasnęłam.
O ósmej rano wyrwał mnie z łóżka dźwięk budzika. Po krótkiej chwili walki z sennością wstałam i skierowałam się do salonu, gdzie na ekranie telewizora mrugała jeszcze nocna wiadomość. Zmieniłam kanał na ten z muzyką i w rytm piosenki "Fiji Taco" Hemingwaya zabrałam się za przygotowywanie śniadania.
Zapach smażącej się jajecznicy z pomidorkami, szynką, szczypiorkiem i cebulą szybko wypełnił niewielką kuchnię połączoną z salonem. Do aromatycznej jajecznicy dodałam kubek gorącej malinowej herbaty i zasiadłam przy stole, by delektować się tym pysznym i pożywnym posiłkiem.
Moje mieszkanie nie należy do największych, ale urządziłam je tak, żeby było przytulne i funkcjonalne. Salon połączony z kuchnią to moje centrum dowodzenia, gdzie spędzam czas na gotowaniu, jedzeniu, czytaniu i oglądaniu filmów. Dalej znajduje się sypialnia, w której króluje wygodne łóżko z miękkim kocem i półka pełna książek czekających na przeczytanie. Na końcu korytarza mieści się niewielka, ale schludna łazienka, w której mogę odświeżyć się i nabrać sił na nowy dzień.
Zerknęłam na zegarek - do pracy miałam zaledwie godzinę. Szybko dopiłam herbatę, ogarnęłam kuchnię i ruszyłam do sypialni, żeby się ubrać. W międzyczasie w głowie układałam plan na nadchodzący dzień - byłam zmotywowana i gotowa na wyzwania.
O 11:30 wyszłam z domu, zamykając za sobą drzwi. Przed mnie tętnił życiem gwarny dzień w Warszawie, a ja z uśmiechem na ustach ruszyłam ruszyłam przed siebie.
Jak zawsze byłam równo o 11.
Weszłam do środka gdzie już siedziało paru klientów. Uśmiechnęłam się do nich i ruszyłam na zaplecze.-Dzień Dobry! - uśmiechnęłam się do przyjaciółki za ladą
-Hej Justyna, dawaj przebieraj się i ruszaj się- zaśmiała się
-Już idę. - powiedziałam nakładając fartuch.
INFORMACJA: Cała historia zostanie edytowana i czeka nas kontynuacja.
CZYTASZ
Jestem Wolna Tylko Z Nim
FanfictionA pomyśleć, że zaczęło się od zwykłego koncertu Quebonafide.