Tydzień minął jak na razie znośnie, spotkałam się z moim kumplem z dawnych lat, poszłam do centrum handlowego, normalka...
Warszawa niby takie fajne miasto, ale jak jest się samemu to nie jest już tak kolorowe.
Wstałam rano uszykowałam się i pojechałam po Martynę na peron, czekałam jakieś dobre 10 minut aż dojechała. Przywitałyśmy się, wpakowałyśmy jej torbę do bagażnika i udałyśmy się do mojego mieszkania.
-Boże... ale tu jest zajebiście, czemu ja nigdy u ciebie nie byłam?- powiedziała chodząc po moim domu
- Po pierwsze nie "Boże", możesz mówić po imieniu, a po drugie, to sama nie wiem czemu- zaśmiałam się
-Dobra dobra, załatwiłaś bilety?- powiedziała siadając na kanapie w salonie
-A masz mi zwrócić za swój bilet?- podeszłam do niej z dwoma szklankami Sprite.
-Ta...-Wyjęła po czym dała mi pieniądze- To jak?! Impra z Quebo!!! Może uda nam sie z nim pogadać!
-Fajnie by było, ale myślisz że będziemy jedynymi fankami? hahaah Tam będzie tyle napalonych lasek, że nie da rady w ogóle podejść
-No niby... -powiedziała i spojrzała na telefon- o której to jest ?
-O 22, pojedziemy taksówką, bo będziemy pić- powiedziałam biorąc napój do ręki
Później cały dzień spędziłyśmy na zakupach lub chodzeniem po Warszawie i nudzeniu się, bo co można robić z przyjaciółką... Później wróciłyśmy na wieczór do mieszkania i zaczęłyśmy się szykować do wyjścia. Martyna poszła do łazienki się pomalować a ja poszłam do sypialni wybrać strój, wybrałam:[ZDJĘCIE U GÓRY], nałożyłam czarny chocker na szyję i wyszłam na korytarz ubrać buty.
-Chodź! Taxi już powinno stać na dole!- krzyknęłam do niej, a ona od razu wybiegła gotowa z pokoju
Wyszłyśmy z budynku, po czym weszliśmy do czekającej na nas taksówki.
Gdy dojechaliśmy ja zapłaciłam i ruszyliśmy w stronę klubu. Na drzwiach widniał wielki plakat z Quebonafide. Przed drzwiami stał ochroniarz, wyglądał dość groźnie. Pokazaliśmy mu nasze bilety i od razu nas wpuścił.
Klub jak klub, ciemno, jakieś kolorowe światła, bar i mnóstwo ludzi. Podeszłym do wolnego stolika i usiadłyśmy na czarnej skórzanej kanapie.
-Zamówisz coś?-spojrzała na mnie z uśmiechem
- No spoko- wstałam i podeszłam do baru, barman od razu się wesoło uśmiechnął, chyba był w moim wieku lub około.
-Co podać?
-Jeszcze się zastanawiam- uśmiechnęłam się
-Zaraz podejdę ponownie- powiedział i odwrócił się, po czym zaczął nalewać napoje
-Hej, sama jesteś?-usłyszałam męski głos obok mojego ucha
-Nie, akurat nie jestem sama- spojrzałam na mężczyznę- zaraz... Ty jesteś...-zmurowało mnie
-Krzysiek miło mi- uśmiechnął się-A ty jesteś..?- spojrzał na mnie pytająco
-Justyna- uśmiechnęłam się
-A więc Justyna, jesteś z chłopakiem?- dopytywał
-Z przyjaciółką
-Fanki Que?- uśmiechnął się opierając o blat
-Tak, ja zresztą twoją także jestem- zaśmiałam się pod nosem
-Miło- uśmiechnął się- Może jeszcze się zobaczymy co?- spytał patrząc na alkohol przed nami
-Z chęcią- uśmiechnęłam się
-Po prosze 2 najlepsze drinki dla tej ślicznotki, oczywiście na mój koszt.
-Ale..- chciałam mu przerwać
-Żadnych ale- mrugnął jednym okiem uśmiechnięty i odszedłZabrałam radosna drinki i poszłam do Martyny.
-Ty z kim ty tam romansowałaś?Co to za facet?!-dopytała niecierpliwa
-Nie uwierzysz!!! Krzysiek ten od Que!
-O kurwa, jak?!- krzyknęła uradowana
-No stoję i on nagle tak znikąd a ja taki szok. MASAKRAAAA.
-Może Que gdzieś tu jest!!!Kuba Pov.
-Krzysiek, no ile można..- zaśmiałem się- zaraz, gdzie masz driny?- spojrzałem na jego puste dłonie
-Cholera! Zapomniałem hahah- zaczął się śmiać
-Jak kurwa zapomniałeś, poszedłeś po nie- też się śmiałem
-Zagadałem się z taką jedną i jakoś tak wyszło
-Z kim takim Krzysiu ty mój- poklepałem go po plecach
-Patrz- wstazał palcem na jeden ze stolików. Loża dla VIPów znajduje się u góry, więc wszystko dobrze widać
-Ta w tej czerwonej? -spytałem przyglądając się bardziej
-Nie , to jej koleżanka chociaż też nie zła... patrz tamta obok
Zacząłem się jej przyglądać, ubrana na czarno uśmiechnięta, choć miała makijaż wyglądała mega naturalnie, ciekawe...-No i co wyrwiesz ją?-zaśmiałem się
-Nie no co ty, ale zagadać zawsze można co nie? Wydawała się mega miła i była całkiem całkiem- też się zaśmiałKoncert się zaczął, zacząłem krzyczeć śpiewać rapować i skakać na scenie, wszyscy bawili się genialnie, jak chyba zawsze. Na chwilę stanąłem by się napić. Spojrzałem na tłum, wszyscy szczęśliwi. Obejrzałem cały pierwszy rząd, same napalone laski.
I ta co mi Krzychu o niej mówił. Z bliska nawet lepiej wygląda niż przypuszczałem. Ona też krzyczała i piszczała na mój widok, jak każda zwykła fanka, nic ciekawego.-
CZYTASZ
Jestem Wolna Tylko Z Nim
FanfictionA pomyśleć, że zaczęło się od zwykłego koncertu Quebonafide.