S1:08

556 28 0
                                    

Tak jak zawsze wstałam, uszykowałam się i wyszłam do pracy. Piątek, bardziej ruchliwy dzień. Raz obsłużyć , wytrzeć stolik, pomóc upiec babeczki, no to co zawsze.

-Justa wychodzimy gdzieś dziś razem?-spytała moja przyjaciółka z pracy, Laura

-Nie, przepraszam, dziś jestem już umówiona-uśmiechnęłam się na samą myśl o Kubie

-Umówiona?-zrobiła dwuznaczny uśmiech- Z kim? Myślałam, że jesteś singlem.

-Jestem, po prostu.. mój znajomy mnie zaprosił i tak dalej, więc...

-Uuuuu, randka?- dopytywała

-Nie, raczej nie- zaśmiałam się nerwowo

***

Uszykowałam się, przebrałam, umalowałam się, naładowałam telefon. Poszłam do kuchni napić się wody, po czym dostałam wiadomość od Quebo, że już czeka. Podekscytowana zjechałam windą, całą się trzęsłam w środku. Wyszłam z Budynku, a centralnie przede mną na ulicy stało złote Lamborghini a tuż przed nim opierający się o ten samochód Quebo. Był ubrany w czarny Tshirt z Off-White , czarne spodnie i Adidasy, nie mogło obejść się bez pierścieni i łańcucha. Cała podekscytowana podeszłam do mężczyzny.

-Hej mała.. świetnie wyglądasz-uśmiechnął się przytulając mnie

-Dziękuję- zarumieniłam się

-Zapraszam- powiedział otwierając przede mną drzwi

Weszłam posłusznie do auta i zapięłam pasy. Mężczyzna usiadł za kierownicą i ruszyliśmy.

-Queb.. znaczy Kuba-poprawiłam się- czemu jedziemy samochodem, będziemy pić- patrzyłam w miasto za oknem mówiąc do niego

-Trzeba się jakoś zaprezentować na otwarciu- zaśmiał się

-Ale ciekawe jak wrócimy-powiedziałam

-Ja nie piję dziś

-Masz szczęście, że nie lubię alkoholu-zaśmiałam się- więc możesz pić

-Naprawdę? Nie będziesz pić?- dopytywał spoglądając w moją stronę

-Nie będę, nie ze względu na ciebie tylko bo nie lubię- powiedziałam gdy już pojechaliśmy

Wchodząc do klubu Que złapał mnie w pasie , lekko się zarumieniłam, ale dobrze, że nie widać tego w ciemnej sali. Muzyka była głośna, w okół mnóstwo ludzi.

-Idziemy do góry- powiedział do mojego ucha i weszliśmy po schodach.

Doszliśmy do stolika przy którym siedziała Ekipa Quebonafide, próbowałam nie pokazywać ekscytacji, przywitałam każdego po kolei, następnie usiadłam na kanapie obok Krzyśka wraz z Kubą.

-To co... Polewam!- krzyknął radośnie Maciek po czym zaczął nalewać alkohol każdemu pokolenia
Gdy podszedł do mnie i Que, zdziwił się
-Kubuś co ci?- spytał- ty, nie pijesz na otwarciu klubu? Co ty chory jesteś?- zaśmiał się i chciał mu polać
-Nie pije, bo jestem Autem, a muszę odwieść Justynę.- pokazał na mnie
-Kubuś no weź... Laska i tak nie pije, no nie bądź taki- namawiał go dalej
Kuba jedynie spojrzał na mnie nie odpowiadając Maćkowi
-Kuba, ja mogę prowadzić, nie ma problemu- uśmiechnęłam się lekko
-Napewno?-dopytał
-Tak, napewno

Impreza dalej trwała wszyscy pili, oprócz mnie. Choć ja także dobrze się bawiłam i bez alkoholu.
-Justa chodź tańczyć!-krzyknął radośnie Kuba i pociągnął mnie za sobą na parkiet
Muzyka była głośna, wszyscy skakali i śpiewali. Narpiew leciała sama głośna muzyka, tu raz Kuba złapał mnie za biodra, raz za dłonie tu tak tu tak..
Było mega, ale jak leciała jakaś wolniejsza piosenka to już masakra. Bo nagle ktoś wymyślił sobie że zamówi wolny kawałek dla swojej dziewczyny ugh.. niby fajnie, ale gorzej jak mam świadomość jak bardzo się na sam widok Kuby.
Ale wracając...

Kuba ukłonił się teatralnie i zaśmiał się, po czym podał mi rękę. Złapałam ją, po czym on swoje dłonie przełożył na moje biodra. Położyłam go rękoma wokół szyi i zaczęliśmy się bujać na boki.
-Bliżej-powiedział do mojego ucha
Ją lekko wzdrygnełam się, a on przysunął mnie o siebie, stykaliśmy się ciałami, było mi tak gorąco...

Kuba, od paru lat jest moim autorytetem, moim idolem. Najpierw byłam taką psycho fanką, ale po czasie się ogarnęłam i trwało to krótko, ale zrozumiałam że to zwykły człowiek, który chce normalnego życia. Reaguje na niego tak na niego, bo poprostu mi się podoba, nie tylko jako idol, jak wtedy rozmawiałam z nim w klubie, wydał się taki spokojny, nie jak na scenie. Taki normalny(?)
Nie wiem czemu mnie zaprosił, czemu zagadał do mnie, ale chcę tego więcej, ale z przeszłości mojej wiem, że nie warto robić sobie złudne nadzieję na cokolwiek, bo i tak tak się nie stanie.

Taniec z Kubą był mega przyjemny, ale nie tylko na nim się skończyło, tańczyłam też z Krzychem, Maćkiem i innymi.

***
Skończyło się na tym, że zaprowadziłam lekko wstawionego Que do auta. Boże będę prowadzić Złote Lamborghini!!! Ale mega!
Chłopak wsiadł, a ja usiadłam na miejscu kierowcy i ruszyliśmy, jechaliśmy tak w ciszy aż coś sobie uświadomiłam.
-Kuba...
-Co tam malutka?- zaśmiał się
-Dokąd mam jechać? Mam cię zawieść czy jak? Bo ja kieruje no i...- zaczęłam wymyślać nowe scenariusze podróży
-A jak tam chcesz Justi- zaśmiał się
-Ughhh Kuba... To jedziemy do mnie..

Jestem Wolna Tylko Z NimOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz