Wróciłem późno i od razu poszedłem spać. Jak się obudziłem i ogarnąłem to przyszła do mnie Izabell i poprosiła o klucze do chaty. Niestety nie było już więcej kompletów więc musiałem jechać z nią do Castoramy i dorobić jeszcze jeden komplet. Nie było tłoku w sklepie więc wszystko zalatwiliśmy szybko. Postanowiłem dorobić dwa komplety bo nie wiadomo co się może stać. Nie obyło się też bez zakupu breloczka do tych kluczy. Kobiety... Co miałem zrobić skoro im to "potrzebne". Gdy już wsiedlismy do samochodu pomyślałem sobie że można zorganizować dziewczynom szofera. Przecież nie będę ich wszędzie wozil. Będąc w domu chciałem obgadać to z Quebo ale ten był na kacu i rozmowa nie miała sensu. Z dziewczynami już załatwiłem są jak najbardziej za i ucieszył je to że szofera będzie na każde ich skinienie. Postanowiłem dać ogłoszenie do gazety i internetu. Liczyłem że ktoś się odezwie. No cóż teraz pozostało tylko czekać.
CZYTASZ
To wcale nie burdel
Fanfiction*Nie sprawdzone* Książka o losach młodych dziewczyn przebywających w towarzystwie przystojnych szefów. Opisuje wszystkie ich przeżycia i każdy dzień.