Alexandra

1.5K 29 2
                                    

Zadzwonił do mnie szef, że załatwił nam szofera i ma dzisiaj dzień próbny i muszę z nim gdzieś jechać gdziekolwiek żeby go sprawdzić. No to wróciłam do domu a przed nim stał już ten gościu z kluczykami do auta. Przedstawił mi się i wydawał się miły. Musiałam się tylko ogarnąć i po 10 minutach do niego wróciłam. Wsiedlismy do auta no usiadłam z przodu żeby mieć go na oku. Najpierw kazałam mu objechać miasto żeby sprawdzić czy umie jeździć po ruchliwych ulicach bo z tego co wiem to on jest ze wsi. Całkiem nieźle mu szło. Później wyjechaliśmy na obrzeża miasta i tam dopiero się zaczęło. Zaczął tak szybko jeździć że wgniotlo mnie w fotel masakra kazałam mu zwolnić ale nic z tego. Odechciało mi się z nim jeździć. Wolałam już jeździć rowerem z Łókuszem co z tego że on tym rowerem jeździł tak szybko że jak chciałam za nim nadążyć byłam zmęczona i spocona. Nie chciałam żeby Paweł był naszym szoferem, ale on mnie błagał że potrzebuję tej pracy i że się zmieni. Więc powiedziałam szefowi że ten szofer mi pasuje i chyba u nas zostanie. Ugh...

To wcale nie burdelOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz