Rozdział 7

6K 196 26
                                    

 - Kim on jest? Czy to twój chłopak?

Zmierzyłam matkę poważnym wzrokiem.

 - Mamo!

 - No co? - Wzruszyła ramionami i oglądała się co jakiś czas na Alden'a, który wrócił do swojego stolika, kiedy przywitał się uprzejmie z moją matką. Nie wiem czy była nim zachwycona. Było to trudno z jej wyrazu twarzy odczytać.

 - To tylko nowy kolega. Zapoznaliśmy się kilka dni temu.

 - Podoba ci się?

Wywróciłam tylko oczami i chciałam dać jakiś komentarz do tego pytania, ale w porę ugryzłam się w język.

 - Chcesz się czegoś napić? Lub podnieść sobie cukier?

 - Zrób mi małą kawę bez cukru i bez mleka. Za godzinę muszę być w domu i jechać z John'em załatwić jedną sprawę.

 - Ostatnio dużo macie coś do załatwiania tych spraw - zaśmiałam się i wzięłam czystą filiżankę z dołu.

 - Jak trzeba to trzeba. Alex przyjeżdża w tym tygodniu.

Znieruchomiałam. Mój wzrok szybko padł na twarz matki.

 - Alex?

 - John ci nie mówił? - Pokręciła głową. - Alex dzwonił do niego w weekend. Przyjeżdża z powodu twoich urodzin.

Ah.

To już za trzy dni.

Nawet o własnych urodzinach zapomniałam.

 - I gdzie będzie nocował?

 - Pomyślałam, że przenocuje u nas. - Uśmiechnęła się, kiedy podałam jej kawę. - Ty za dużo w swoim mieszkaniu nie masz miejsca. U nas będzie się czuł jak w swoim domu.

Jeszcze miesiąc temu byłabym zadowolona, że Alex przyjedzie do nas na kilka dni. Ale teraz nawet nie uśmiechnęłam się na wspomnienie jego imienia. Miałam trzy dni, aby pomyśleć i zastanowić się, co mu powiedzieć, jakby chciał ze mną mówić. A na pewno to zrobi.

 - Mam nadzieję, że przyjedziesz do nas w czwartek. Zrobię kilka ciast, przekąsek. Będzie kawa, herbata. Do wyboru wszystko.

 - Mamo, wiesz, że ja pracuję - westchnęłam, wycierając ręce papierem ręcznikowym. - W dzieciństwie lubiłam swoje urodziny, ale teraz jest to dla mnie zwykły dzień. Tylko przybywa mi o jeden rok więcej.

 - To twoje dwudzieste urodziny. Już będziesz dojrzałą kobietą.

Kiedy spojrzałam na stolik, przy którym siedział Alden, jego już nie było. Musiałam do niego zadzwonić, żeby omówić sprawę związaną z balem. Na który zgodził się pójść ze mną jako osoba towarzysząca.

___________________

Okazało się, że Alex przyjeżdża w środę. John powiedział mi, że przenocuje u nich i zostanie na kilka dni. Miałam nadzieję, że jednak nie na długo. Nadal byłam na niego zła, a na pewno będzie chciał mnie odwiedzić i porozmawiać. W tej chwili rozmowy z nim nie były dla mnie satysfakcją czy w ogóle dobrym pomysłem.

Kilka minut wcześniej weszłam do swojego mieszkania i wzięłam relaksujący prysznic, po czym ubrałam się w piżamy. Oczywiście, to były moje kochane owce. Miałam z nimi złe wspomnienie, ale nie mogłam z tego powodu ich wyrzucić i kupić nowy zestaw. Nie przez NIEGO. Ustawiłam sobie budzik na następny dzień, by wstać do pracy i posłałam swoje łóżko. Wieczory były nudne. Nie miałam z kim porozmawiać lub chociażby coś dobrego zjeść i się pośmiać z różnych dziwnych rzeczy. Mogłam kupić sobie kota. Chociaż tyle by było dobrego.

Tylko My | Tylko #2 | ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz