Rozdział 9

5.6K 189 0
                                    

Tak bardzo się cieszę, że jest tak duży odzew z waszej strony, jeśli chodzi o tą książkę. Wszystkim dziękuję za gwiazdki i wyświetlenia! <3

__________________________

 - Susan, obsłuż tego pana.

 - Ale...

 - Audrey, porozmawiajmy.

Gotowałam się cała w środku. Luis stał przed ladą i czekał, Susan patrzyła a to na mnie, a to na niego, ja - nie wiedziałam, co mam robić. Nie spodziewałam się go w tym miejscu. Miałam nadzieję, że nie wiedział, gdzie pracowałam, ale jednak się pomyliłam. Bo przecież tutaj był i stał. Podeszłam do niego uprzejmie jak do każdego klienta. Ze spokojem i cierpliwością.

 - Mogę przyjąć od pana zamówienie, ale moja koleżanka pana obsłuży. Co w takim razie mam podać?

 - Nie udawaj, że mnie nie znasz, Audrey. Porozmawiajmy.

Chciałabym cię nie znać, palancie.

Kątem oka spojrzałam na Susan, która z rozmachem pokiwała głową.

 - W porządku, wszystkim się zajmę. Dzisiaj dużo ludzi nie ma.

Podziękowałam jej skinieniem głowy i wyszłam zza lady, wychodząc z kawiarni. Stanęłam pod daszkiem przy wejściu i czekałam tylko, aż Luis stanie przede mną. Znowu się we mnie zagotowało.

 - Czego chcesz?

 - Porozmawiać? - Wywrócił oczami i schował dłonie w kieszeniach dżinsów. - Powtarzam to już z trzeci raz.

 - Powtórzyłeś? To spoko. Teraz możesz odejść.

 - Jesteś uparta.

Zamrugałam i prychnęłam.

 - Chcesz, żeby cię policzek zabolał? A może twój niewyżyty kutas, hm? Chciałeś mnie nabrać na jakąś gierkę z moim bratem? A ja myślałam...

 - Audrey, kocham cię.

Gdybym miała teraz coś w buzi, wyplułabym to na niego. Gdybym trzymała coś w dłoni, rzuciłabym to w niego. Pozostało mi się tylko zaśmiać gorzko. Udałam, że ocierałam łzy z oczu.

 - Luis, serio? Kolejny zakład? Teraz, zaraz poprosisz mnie o rękę i co dalej?

 - Naprawdę żałuję, że wtedy się na to zgodziłem. To nie był mój pomysł.

 - Uczestniczyłeś w nim, Owen - warknęłam i wymierzyłam w niego palcem. - Fakt, mogłeś się po prostu nie zgodzić, albo wyrywać inne laski. Ale nie mnie!

Złapał się za swoje włosy i wyzionął z siebie całe powietrze. Kiwałam się na boki i złączyłam ze sobą ręce. Niebo było zachmurzone i zaczęło się robić zimno.

 - Chciałbym cofnąć czas...

 - Nie można cofnąć czasu. - Pokręciłam głową. - Nawet, jakbyś chciał... A teraz wybacz, ale wracam do pracy.

Odwróciłam się i złapałam już za klamkę od drzwi, kiedy jego palce musnęły mój nadgarstek. Bez zerknięcia, wyrwałam się lekko i weszłam do środka, zostawiając go tam, na zewnątrz. Susan patrzyła na mnie w oczekiwaniu, aż coś powiem, ale ostatecznie nic nie powiedziałam. Nie miałam co.

_________________

Wróciłam do mieszkania i pierwsze, co chciałam, to odświeżyć się i wypocząć. Od wczoraj nie miałam na nic siły, ponadto byłam wkurzona i zestresowana. A to tylko z powodu przybycia jednej jedynej osoby...

Sophie siedziała w salonie i oglądała coś w małym telewizorze. Niestety, na duży nie było mnie w tej chwili stać, ale i taki wystarczał. I tak nie miałam czasu obejrzeć nawet porannych, głupich wiadomości.

 - Jak dzisiaj w pracy?

 - Nawet nie pytaj. - Rzuciłam torbę na podłogę obok kanapy, a sama na niej usiadłam. Dziewczyna ściszyła pilotem program i odwróciła się do mnie.

 - Jakiś natarczywy klient?

 - Gorzej. Chyba. - Przechylałam głowę na boki, prostując sobie kości. - Twój brat się pojawił. Chciał porozmawiać.

 - No tak - westchnęła. - Teraz będzie ciebie błagał o wybaczenie.

 - Spokojnie - zaśmiałam się i wstałam. - I tak nie dam mu żadnej szansy. Nigdy.

 - W sumie tak samo bym postąpiła na twoim miejscu.

I chwała tobie, Sophie. W kuchni umyłam dłonie i zajrzałam do lodówki. Zobaczyłam, że zapasy się zwiększyły. Chyba ktoś tutaj był na zakupach, kiedy mnie nie było.

 - Dawaj tą pizzę i kieliszki.

Obróciłam się i zaczęłam szukać pudełka z pizzą, ale nigdzie go nie było. Zajrzałam do piekarnika i tam znalazłam już gotową. Soph musiała niedawno ją podgrzać. Wyłożyłam ją na duży talerz, wzięłam dwa kieliszki i sos. Postawiłam wszystko na stoliku w salonie i zauważyłam, że moja współlokatorka stała przede mną z uśmiechem na twarzy i trzymała wino, które otrzymałam od Aldena.

 - Babski wieczór część druga? Teraz królować będzie wino.

Zaśmiałam się i pokręciłam głową.

 - Widzę, że codziennie będziemy miały babskie wieczory.

 - Dzisiaj możemy poszaleć. W końcu jutro masz urodziny, nie? - Usiadła na podłodze i zabrała się za otwieranie wina.

 - I tak jutro nie zamierzam nic robić. - Wzruszyłam ramionami. - Miałam jechać do matki i jej męża. Możesz jechać ze mną. Zapoznasz ich.

 - Spoko - uśmiechnęła się i krzyknęła radośnie, kiedy korek odpuścił i szybko nalewała płyn do kieliszków. Podała mi już jednego pełnego, a sama wzniosła swój do góry. - No to za twoje 20 lat. Niech ci się wiedzie dobrze w życiu.

Teraz to już będzie tylko gorzej.

Tylko My | Tylko #2 | ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz