Dzisiejszy dzień zrobiłam sobie wolny od pracy. Próbowałam Sophie pomóc jeszcze w ostatnich przygotowaniach przed imprezą urodzinową dla Luisa, ale zbywała mnie odpowiedziami, że to, co było najważniejsze do załatwienia, już jest ogarnięte. Przyjęcie miało odbyć się w niesamowitym lokalu na prawie sto osób. Nie wiedziałam skąd Soph wzięła tyle osób, ale nie dziwne to było. Owen był osobą wpływową, jeśli można tak ująć. Miał dużo znajomości i połączeń między ludźmi. Miałam obawy zapoznania się z tyloma ludźmi, a jeszcze bardziej zobaczenia tych wszystkich ludzi, których zapoznałam ponad rok temu.
Charlie, Jason, Vera, Lucy.
Buzia w sumie sama mi się uśmiechała na ich wspomnienie.
Mieszkanie było puste przez cały dzień. Soph pojechała na lotnisko z Alexem po ich całą paczkę, a ja zrobiłam zakupy na weekend. Zadzwoniłam do Suzan, żeby ustaliła mój grafik pracy na następny tydzień za mnie. Dziewczyna życzyła mi udanej zabawy i miałam taką nadzieję, że będzie wyśmienicie. Mój prezent dla Luisa czekał grzecznie sobie w małym, czarnym pudełku do wieczora.
______________________________
- Czy będzie ojciec Luisa?
- Zaprosiłam go, bo to w końcu jego ojciec i powiedział, że powinien zdążyć na samolot w sam raz na przyjęcie. A coś się stało?
Skrzywiłam się, ale pokręciłam głową za chwilę.
- Tak po prostu pytam. Moja matka z John'em będą na pewno.
- No i super. Powinni jeszcze bardziej poznać swojego wspaniałego zięcia - zachichotała, a ja pożegnałam się z nią szybko i rozłączyłam.
Nie zdążyłam się obrócić, kiedy mój telefon zaczął wydawać z siebie dźwięki przychodzącego połączenia. Przesunęłam zieloną słuchawkę po ekranie z uśmiechem, kiedy zobaczyłam, kto dzwonił.
- Cześć, Luis.
- Cześć, skarbie. Czy nasza randka jest nadal aktualna? - zaśmiał się i usłyszałam jakieś szmery po drugiej stronie słuchawki.
- Naturalnie. Nic się nie zmieniło.
Oczywiście randka była pretekstem do jego imprezy urodzinowej. Soph miała myśl, żebym go czymś zajęła i przyjechali oboje na miejsce, kiedy wszystko będzie już gotowe. Luis nie był świadomy, co się właśnie urządzało dla niego.
- W porządku. Alex zostawił mnie kilka godzin temu i zostałem sam w mieszkaniu.
- Nie miałeś czegoś przypadkiem załatwić przed wyjazdem do firmy?
- Laptop i internet, kochanie.
Podrapałam się po nosie i poszłam do swojego pokoju. Na łóżku leżała moja czerwona sukienka gotowa razem z butami i biżuterią.
- Pamiętaj, że masz ładnie się ubrać.
- I tak zapewne wieczorem zedrzesz ze mnie wszystkie ubrania.
Wypuściłam sfrustrowana powietrze z płuc i przerzuciłam włosy do tyłu.
- Nie wiem, kto tu będzie bardziej drapieżny - mruknęłam, wygładzając wolną ręką materiał sukienki na łóżku.
- Dam tobie przewodzić, Wilson. Jesteś dobra w te gierki...
- Za dwie godziny u mnie w mieszkaniu. Do zobaczenia, Owen.
_________________________________
Poprawiłam ostatni raz materiał mojej podciągającej się sukienki i po odkaszlnięciu, otworzyłam drzwi Owenowi. Wyjął zza siebie czerwoną, długą różę i uśmiechnął się radośnie.
CZYTASZ
Tylko My | Tylko #2 | ZAKOŃCZONE
RomansaNigdy nie daj sobie wmówić, że nie warto. _____________________________ Audrey Wilson wraca do swojego rodzinnego miasta, by zapomnieć o kłamstwach, które ją spotkały podczas wakacji. Kiedy już się ustatkowała i swoje życie, na horyzoncie pojawił si...