Wesołych Świąt, kochani! :*
___________________________
Chciałam zamknąć drzwi szybko z powrotem, kiedy go ujrzałam, ale uniemożliwił mi to, wsadzając do środka swoją nogę.
- Proszę, porozmawiaj ze mną. - Luis położył swoją dużą dłoń płasko na drzwiach, jeszcze bardziej powstrzymując mnie przed ich zamknięciem.
Siłowałam się z nim, naparłam dużą siłą na klamkę i drzwi, ale ani rusz. Był silniejszy i nie mogłam nic w związku z tym zrobić.
- Audrey.
Niech to szlag!
- Możesz łaskawie przestać mnie nachodzić? Kawiarnia, teraz moje mieszkanie... Jesteś chory psychicznie?
- Chory na twoim punkcie, Audrey.
Zacisnęłam prawą dłoń w pięść i już się uniosła ona do góry, kiedy kolejny raz Luis mi uniemożliwił zlikwidowanie go.
Fu, fu, fu.
- Jeszcze raz coś powiesz...
- Wpuścisz mnie?
- Zaraz przyjdzie tu mój chłopak.
Chyba serce mu zamarło. Usta mu się lekko otworzyły, oczy ściemniały i brak w nich było jakiejkolwiek nadzieji. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, co powiedziałam i dlaczego go to tak poruszyło.
- Ja...
- Najlepiej będzie jak stąd sobie pójdziesz - mruknęłam, a moja prawa ręka zwisała bezwładnie przy moim boku. - Nie chcę cię straszyć, ale pójdę na policję następnym razem.
Prychnął pod nosem. Uniosłam brew. Gotowało się we mnie. Aż zanadto.
- Udanej randki. - Tylko tyle powiedział i odszedł. Patrzyłam, jak schodzi w dół, a później słyszałam otwieranie i zamknięcie się drzwi na parterze. Zamknęłam drzwi stopą i się o nie oparłam plecami.
Jak szybko można pogonić faceta.
Swojego bliższego wroga numer jeden.
Spakowałam do swojej torebki kilka kosmetyków, komórkę i portfel. Usłyszałam znowu pukanie do drzwi i tym razem już nie wytrzymałam. Luis za bardzo był pewny siebie. I tego co robił.
Tym razem go uderzę. Przysięgam, że to zrobię.
Chwyciłam klamkę i chciałam wyrzucić już ze swoich ust potok przekleństw, kiedy tym razem zobaczyłam przed sobą... Aldena. Z zaczerwienionymi policzkami stałam tak i patrzyłam na niego.
- Spodziewałaś się jeszcze kogoś innego? - Puścił mi oczko i wyciągnął zza siebie różę. Czerwoną różę.
- N-nie. Wejdź. - Odebrałam od niego różę i odwróciłam się na pięcie. Poszłam do kuchni i zaczęłam szukać czystego wazonu. Nalałam wody i włożyłam do niego kwiat. Jak sobie dziękowałam w myślach, że kilka minut wcześniej nie wydarłam się po otworzeniu drzwi. Musiałabym się ostro tłumaczyć.
Uff.
- Wiem, że za wcześnie przyszedłem. Ale nie mogłem się doczekać.
Założyłam torebkę przez ramię i podeszłam do niego, utrzymując jakieś trzy centymetry odstępu między nami.
- Jestem gotowa.
Delikatnie i powoli chwycił moją dłoń i przysunął się do mnie, zmniejszając odległość. Moje serce galopowało i zaschło mi w gardle. Pocałował po kolei moje knykcie, patrząc mi wtedy prosto w oczy. Policzki mnie piekły i chciałam się ukryć. Działał na mnie tak jak...
CZYTASZ
Tylko My | Tylko #2 | ZAKOŃCZONE
Roman d'amourNigdy nie daj sobie wmówić, że nie warto. _____________________________ Audrey Wilson wraca do swojego rodzinnego miasta, by zapomnieć o kłamstwach, które ją spotkały podczas wakacji. Kiedy już się ustatkowała i swoje życie, na horyzoncie pojawił si...