DZIĘKUJĘ ZA PRAWIE 6K WYŚWIETLEŃ!
WIDZĘ, ŻE BARDZO WAM SIĘ PODOBAJĄ LOSY LUISA I AUDREY <333
_________________________
Lekarz powiedział, że da mi wypis za kilka dni. Nie byłam tym bardzo jakoś szczęśliwa, bo chciałam już wyjść w tej chwili. Wspomniał, że moje rany muszą się dobrze zagoić w szpitalu, bo inaczej w domu ja sama o to nie zadbam. Miałam ochotę mu coś dopowiedzieć, nienawidziłam lekarzy z całego serca, ale powstrzymałam się. Uśmiechałam się tylko niego jak jakaś idiotka i kiwałam głową, że go bardzo dobrze rozumiem.
Siedziałam drugi dzień w nudzie. Albo leżałam, albo rozmawiałam z kimś, albo chodziłam do łazienki. Nie pozwolono mi wyjść nawet na dwór, by trochę ochłonąć i nawdychać się świeżego powietrza. Musiałam liczyć tylko na okno w mojej sali i tyle.
Moja matka była na mnie bardzo zła za to, co zrobiłam, ale i też wstrząśnięta. Tyle razy słyszałam z jej ust, że to było nieodpowiednie zachowanie i zastanawia się, czy nie wysłać mnie znowu do jakiegoś lekarza. Od razu jej przerywałam i krzyczałam, że nie chcę nigdzie chodzić, a ta sytuacja, która miała miejsce dwa dni temu, nie była z mojej winy. Alden od tamtej pory nie pojawił się w szpitalu, to znaczy, ja go nie widziałam. Alex ani matka nie mówili nic na jego temat, więc mogłam się domyślać, że wiedzą już całą prawdę i nie chcą go wpuszczać do mnie. Dziękowałam im w myślach za to, nie chciałam się dopytywać więcej. Alden Winston już był dla mnie przeszłością. Żałowałam tylko, że byłam z takim mężczyzną w związku. Miałam nadzieję, że on mnie kochał, by dobrym i wspaniałym facetem. Takiego właśnie sobie wyobrażałam.
Jednak marzenia zostały przerwane.
I to w okrutny sposób.
Czytałam książkę, którą przywiozła ze sobą mama i miałam odwrócić już na następną stronę, kiedy drzwi uchyliły się do mojego pokoju. Zerknęłam w tamtą stronę i lekko się uśmiechnęłam.
- Wiedziałam, że to ty, Rogers.
- Po czym poznałaś?
- Kto inny nie puka do drzwi? - Położyłam zakładkę na skończonej stronie i odłożyłam książkę na stolik obok. Soph zamknęła drzwi za sobą i stanęła naprzeciwko mnie. Zmrużyłam oczy.
- Co tam chowasz? - Uniosłam głowę do góry, móc spojrzeć na jej ręce, które schowała za siebie.
- Zgadnij, co mam dla ciebie - zapiszczała jak mała dziewczynka, a mnie skręciło. Podrapałam się po nosie.
- Nie leżę tu tylko dlatego, że jestem jakoś poważnie chora, Soph.
- Przyniosłam twoją ulubioną czekoladę! - Gwałtownie wyjęła zza siebie ręce z dużą czekoladą Milka. - Karmelowa i do tego duża!
Uśmiechnęłam się lekko i spojrzałam na czekoladę. Soph już za bardzo mnie znała, więc chyba nie mogłam odmówić takiego prezentu.
- Nie musiałaś - westchnęłam i chwyciłam czekoladę. Dziewczyna usiadła na krześle.
- Co nie w humorze?
- Powinnam być szczęśliwa, że leżę w szpitalu już dwa dni i poleżę pewnie jeszcze więcej? - prychnęłam i zaczęłam bawić się palcami. Moje rany na nadgarstku były jeszcze zabandażowane, ale przestawało już nieco boleć.
- Też nie lubię szpitali - skrzywiła się i przeniosła nogę na nogę. - Nawet nie lubię nikogo odwiedzać w nich, ale ty jesteś moim ptysiem.
Zaśmiałam się i spojrzałam na nią.
- Że kim?
- Ptysiem. - Uniosła brew i wzruszyła ramionami. - Tak jakoś mam ochotę na ptysie.
CZYTASZ
Tylko My | Tylko #2 | ZAKOŃCZONE
Roman d'amourNigdy nie daj sobie wmówić, że nie warto. _____________________________ Audrey Wilson wraca do swojego rodzinnego miasta, by zapomnieć o kłamstwach, które ją spotkały podczas wakacji. Kiedy już się ustatkowała i swoje życie, na horyzoncie pojawił si...