Alex przywitał mnie jednak w niedzielę rano. Obudził mnie z samego rana, przynosząc ze sobą świeże bułki i mój ulubiony sok. Tylko tyle, ale też zawsze coś.
- Idziesz do mnie od wczoraj i nie mogłeś dojść?
Alex odłożył opakowanie z bułkami i sok na blat w kuchni i spojrzał na mnie. Poprawiłam na sobie szlafrok.
- Wczoraj mi się trochę urwał film - podrapał się po głowie - w pewnym momencie.
- Znowu piłeś? - Uniosłam brew i splotłam ręce na klatce piersiowej. - Pięknie, pięknie się bawisz, Ward.
- Też byś się mogła wyluzować. - Wzruszył ramionami.
- Jeszcze jak byłam u ciebie, to zabraniałeś mi imprezować.
Nie powiedział nic. Po prostu usiadł na stołku przy blacie i otworzył zakupiony przez niego sok. Wyjęłam bułki, które pachniały wyśmienicie i były jeszcze ciepłe. Zabrałam się za zrobienie śniadania i ciepłej herbaty.
- Rogers jeszcze śpi?
- Wino jej trochę uderzyło do głowy - zaśmiałam się cicho i wypełniłam trzy kubki gorącą wodą. Alex odchrząknął.
- Czyli jednak coś piłyście?
- Alden przyszedł z butelką. - Duży talerz z kanapkami postawiłam na stole i kubki z herbatą. Alex powiesił na oparciu krzesła swoją dżinsową kurtkę i przysunął sobie bliżej swój czerwony kubek.
Uniosłam głowę i w kuchni pojawiła się zaspana Sophie. Przetarła swoje powieki wierzchem dłoni i rozciągnęła się. Miała na sobie oczywiście swoje za krótkie spodenki i bluzkę na cienkie ramiączka. Skrzywiłam się troszeczkę, bo nie był to mój styl ubierania się. Nawet jako piżama do spania. Ziewnęła i spojrzała wprost na Alexa.
- Co tu robisz, debilu? - Prawie krzyknęła, a mi się chciało śmiać.
- Seksownie wyginasz te swoje ciało. - Puścił do niej oczko. - Śpiąca księżniczko.
Dziewczyna pokazała mu tylko środkowego palca i wycofała się z kuchni. Szturchnęłam Alexa w ramię.
- Jedz śniadanie i spadasz stąd.
- Już chcesz się mnie pozbyć? - Uniósł brwi. - Przyniosłem bułki i sok.
- Muszę ogarnąć syf w domu. - Chwyciłam kanapkę z talerza. - I zostałam zaproszona przez Sophie na imprezę.
- Aaa - uśmiechnął się. - Na tą imprezę.
- Ty też będziesz?
Kiwnął głową i upił ze swojego kubka. Podrapałam się po kolanie i zmarszczyłam brwi. Nagle mój wewnętrzny spokój ulotnił się gdzieś.
- Czy będzie tam... Owen?
- Matko. - Alex wywrócił oczami i spojrzał na mnie. - Co ty tak ciągle wypytujesz o niego?
- Nie chcę go widzieć - mruknęłam i wgryzłam się w bułkę. - Chyba ty o tym wiesz.
- Nie wiem - powiedział obojętnie. - Wczoraj nie było go przez cały dzień w mieszkaniu.
O, a to dziwne. Luis Owen zniknął? Byłabym bardzo zadowolona, gdyby z powrotem wyjechał tam, gdzie był...
Sophie znowu pojawiła się w kuchni, tym razem ubrana w dres i bluzkę na długi rękaw. Związała kolorowe włosy i usiadła obok mnie. Spojrzała na Alexa.
- I co się śmiejesz, świnio? - warknęła i chwyciła nóż, mierząc w jego osobę. - Tylko coś powiedz głupiego, to utnę ci język.
Alex tylko uniósł dłonie w geście obronnym.
___________________________
Alden zajechał po mnie i Sophie pod mieszkanie równo o dziewiętnastej. Założyłam zwykłe, czarne rurki plus moją ulubioną bluzkę z falbanami. Soph oczywiście nie szczędziła krótkiej sukienki i tony makijażu. Jednak jej to bardziej pasowało niż mnie. Usiadłam na miejscu pasażera z przodu.
- Widzę, że panny gotowe. - Alden zamknął drzwi i zapiął pas. Zrobiłam to samo.
- Mamy w planach się nawalić - odezwała się Sophie z tylnego siedzenia, a ja zgromiłam ją wzrokiem.
- Ty masz w planach się nawalić - poprawiłam ją, a ona popukała się w czoło.
- Dobra, jesteś już pełnoletnie, ale postaram się was pilnować.
- Oj, Alden. Pozwól swojej księżniczce się nawalić - jęknęła dziewczyna i wsadziła głowę między oparcia.
- Zaraz ja cię wywalę z tego samochodu - mruknęłam i wyprostowałam się, patrząc na drogę. Soph jeszcze burknęła coś pod nosem, a potem zamilkła.
Alden zaparkował niedaleko klubu na pobliskim parkingu. Samochodów było od groma, a ludzie powoli zaczęli wstawiać się przed drzwiami wejściowymi. Rozejrzałam się, kiedy wysiadłam z samochodu, doszukując się gdzieś Alexa.
- Musimy ustawić się w kolejce, bo za kilka minut będzie od chuja ludzi. - Soph okrążyła samochód i spojrzałam na nią w momencie, kiedy ciągnęła swoją obcisłą sukienkę w dół. Chciałam jej coś powiedzieć, ale ona już szła w stronę zbiorowiska osób. Westchnęłam tylko i złapałam Aldena za dłoń.
- Jeśli nie miałaś ochoty tutaj przyjeżdżać, trzeba było powiedzieć. Byśmy zostali.
Uśmiechnęłam się lekko, ściskając jego dłoń.
- Jest w porządku. Zanim Soph nie wypełni sobą alkoholem, będzie w porządku.
Ochroniarze mieli na sobie czarne ubrania, a każdy był przypakowany, że wyglądało to sztucznie. Nigdy nie lubiłam tak silnych i wysportowanych facetów. Oni się katowali na tych siłowniach, jeszcze dodatkowo zażywając jakieś prochy. Soph zajęła nam kolejkę i po krótkiej rozmowie z jednym z ochroniarzy, weszliśmy do środka. Miałam ochotę się cofnąć już po pierwszym kroku. Kolorowe światła migotały po całej sali, a w powietrzu unosił się specyficzny zapach. Zmarszczyłam nos i szliśmy za naszą koleżanką. Poprowadziła nas po schodach i stanęła przy loży, z której było widać całą scenę i miejsce do potańcówki.
- Mam nadzieję, że wam się podoba. - Odwróciła się do nas i poprawiła włosy. - Alex powinien być za kilka minut.
Usiadłam razem z chłopakiem na skórzanej kanapie i wychyliłam się zza obręczy. Wodziłam wzrokiem wchodzących ludzi, ale jeszcze nigdzie nie widziałam mojego brata. Scena była w trakcie przygotowań.
Alden pogładził moje ramię kciukiem i spojrzałam na niego.
- Mam nadzieję, że nie będę musiał cię potem nosić na rękach i wysłuchiwać, że boli cię głowa?
Zmarszczyłam brwi i oblizałam usta, ale pokręciłam ostatecznie głową.
- Nie sięgnę dzisiaj do ani jednego kieliszka.
Soph wstała z kanapy, a ja podążyłam za nią wzrokiem. Alex wszedł do naszej loży i przywitał się z Soph. Podniosłam się również z kanapy i z uśmiechem podeszłam do swojego brata. Przytuliłam go mocno i potarłam jego plecy.
- Miło cię widzieć w klubie, Au.
Zatkało mnie, kiedy zobaczyłam Owena i jakąś dziewczynę tuż obok niego. Moja skóra się napięła, a ciśnienie wzrosło dwukrotnie.
- Szatyna jak modelka wyglądała. Jeszcze nigdy takiej ładnej lali nie widziałam.
Czy to była ta dziewczyna, którą Susan widziała w kawiarni? Wysoka szatynka z hollywodzkim uśmiechem. Skąd Luis Owen ją wziął?
Kiedy Alex ode mnie odszedł, odchrząknęłam znacząco, a Luis oderwał się od rozmowy toczonej z siostrą. Jego oczy mnie przeszyły, a ja już zaczęłam się dosyć dziwnie czuć w tym towarzystwie.
CZYTASZ
Tylko My | Tylko #2 | ZAKOŃCZONE
Roman d'amourNigdy nie daj sobie wmówić, że nie warto. _____________________________ Audrey Wilson wraca do swojego rodzinnego miasta, by zapomnieć o kłamstwach, które ją spotkały podczas wakacji. Kiedy już się ustatkowała i swoje życie, na horyzoncie pojawił si...