Rozdział 24

5.3K 186 5
                                    

 - W końcu jesteś u siebie!

Soph otworzyła drzwi do naszego mieszkania i ruchem dłoni zaprosiła mnie do środka. Weszłam do środka z pełną torbą ubrań i rzeczy, które przywiozła mi mama, kiedy leżałam w szpitalu. Była już godzina trzynasta i wprost chciało mi się płakać ze szczęścia, że dzisiaj ten choleryczny lekarz dał mi wypis do domu. Jedynie go tylko za to lubiłam.

 - Może pójdziesz się położyć, a ja coś zamówię do jedzenia?

Położyłam torbę w salonie i spojrzałam na nią poważnie.

 - To tylko nadgarstek, Soph, który już się prawie zagoił. - Uniosłam dłoń w jej stronę, nie dając jej powiedzieć. - I nic już na ten temat nie mów.

Fuknęła zniesmaczona, a ja zachichotałam. Wzięłam torbę z powrotem do swojego pokoju. Dziewczyna stąpała tuż za mną.

 - Ale zamówimy coś, co nie? Nie mam ochoty brać się za gotowanie, a pewnie tobie się nie chce.

Położyłam torbę na łóżku i otworzyłam zamek.

 - Duża, hawajska.

Soph klasnęła w dłonie i tyle ją było widać. Zostałam sama, więc wzięłam się za rozpakowywanie torby. Od razu nastawiłam pralkę z ubraniami, bo przez te kilka dni się trochę nazbierało. Wiedziałam też, że Soph tego nie zrobi, bo brzydziła się grzebać w koszu pełnym brudnych ubrań. Nawet, jeśli były tam również jej ubrania. Usiadłam na kafelkach przed pralką i obserwowałam, jak woda zaczyna się wzbierać w pralce, a ubrania powoli wirować. Przysunęłam do siebie nogi i oparłam dłonie na kolanach.

Alden i ta szmaciata blondynka.

Jego duże dłonie na jej zgrabnym ciele.

Ich namiętny pocałunek, ale i nie tylko.

- Audrey?! Otwórz mi!

Zamknęłam oczy i zacisnęłam zęby, żeby zapomnieć o tej scenie. Pukałam się w czoło, aby wymazać to z mojej pamięci.

Czemu nie uderzyłaś się w głowę, Audrey?

Nic byś nie pamiętała.

I byłabyś zadowolona.

Podniosłam się z podłogi i podeszłam do szafki z lustrem. Otworzyłam ją i zmarszczyłam brwi, kiedy ujrzałam tylko same opakowania po kremach, tonikach i innych pierdołach. Kucnęłam i otworzyłam szafkę pod umywalką, ale nie znalazłam nic innego.

Weszłam do pokoju Soph bez pukania i skrzyżowałam ręce na piersiach.

 - Co się stało, że w łazience nie ma maszynek do golenia czy nawet nożyczek?

Dziewczyna zdjęła słuchawki z uszu i podniosła się z łóżka. Czekałam na jej odpowiedź.

 - Wyrzuciłam wszystko, co było ostre.

 - Bo?

 - Żebyś nie zechciała zrobić sobie krzywdy po raz kolejny.

Zacisnęłam usta i przed wyjściem, pokazałam jej środkowego palca. Wiedziałam, że wszyscy chcieli dla nie dobrze, ale żeby aż tak? To było, kurwa, przesadzone. 

Sklepy też mi zamkną lub nie sprzedadzą nożyczek, bo chcę się znowu okaleczyć?

________________________

Kiedy siedziałam u siebie i kończyłam czytać książkę, usłyszałam wołanie Soph z kuchni. Odłożyłam książkę i poszłam do kuchni z małą niechęcią. Na stole leżała już rozłożona pizza z moim ananasem. Soph oderwała jeden kawałek, a ja zrobiłam to samo. Byłam bardzo głodna po tym pobycie w szpitalu.

Tylko My | Tylko #2 | ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz