11 grudnia 2038 roku, godzina 22.22
Przed domem Jay'a- Więc tu mieszkasz? - zapytała Anna podchodząc tuż za Jay'em do jednego z domów.
- Tak. - odpowiedział chłopak otwierając drzwi. - Mieszkam tu już dwa lata. - dodał wchodząc do środka.
- Nawet nieźle się urządziłeś. - pochwaliła dziewczyna przeskanowując wzrokiem dom.
- Dzięki. - lekko uśmiechnął się czarnowłosy. - Trochę mi zajęło zarobienie na to wszystko. - ściągnął buty i kurtkę.
Gdy tylko to zrobił zza kanapy wyłonił się mały rudo-czarny punkcik. W ciemności pokoju nie było widać co to jest, ale po chwili dało się zauważyć, że punkcik jest małym kotem.
Zwierzak wskoczył na ramię Jay'a i zaczął lizać go w policzek.
- Też się cieszę, że wróciłem, Choco. - zaśmiał się głaszcząc kota po grzbiecie. - Aniu, to jest Choco, mój kot. - chłopak wziął kotka na ręce i nieco podszedł do znajomej.
- Ale słodki! - uśmiechnęła się dziewczyna biorąc zwierzątko na ręce. - Cześć malutki... - przytuliła kociaka.
- Kto by się spodziewał, że tak polubisz tego łobuza. - zaśmiał się czarnowłosy. - Ostatnio mi prawie zjadł cały obiad, gdy odszedłem na chwilę. - chłopak włączył światła w kuchni i salonie oraz telewizor.
Akurat w tym momencie leciały reklamy, więc nie było po co nawet siadać i oglądać tego, co się w nich znajduje.
Ale i tak Jay usiadł na kanapie i patrzył co robi Anna.
Dziewczyna nadal stała w przedpokoju i bawiła się z Choco.- Może byś przyszła, a nie stoisz w tym korytarzu. - zaśmiał się cicho Jay.
- Ta... - odpowiedziała dziewczyna podchodząc i siadając na kanapie, tymczasem głaszcząc głowę kota, którego nadal miała na rękach.
Jeszcze przez następne kilka minut Choco był głaskany przez Androidkę, która najwyraźniej kocha koty.
- Widzę, że masz nowego przyjaciela. - stwierdził chłopak wstając i kierując się do kuchni.
- Tak. - potwierdziła dziewczyna.
- Chcesz coś do picia? - zapytał Jay otwierając jedną z szafek.
- To zależy czy masz Tyrium. - zaśmiała się Anna odwracając głowę w stronę blatu kuchennego, przy którym stał chłopak.
- Tak się składa, że powinieniem mieć. - odparł Jay. - Dla Connora zawsze trzymam jak czasem przychodzą z Hankiem.
Czarnowłosy zaczął szperać w jednej z szafek i po chwili wyciągnął stamtąd dwie szklanki, po czym z drugiej pół pełną butelkę, w której była niebieska substancja.
- Przynajmniej mnie jeszcze nie okradli z Tyrium. - zaśmiał się chłopak nalewając do jednej ze szklanek Tyrium, a do drugiej coli, która stała na blacie. - Mam kilka butelek, ale tak ukrytych, że nawet skaner nie powinien ich znaleźć.
- Więc przynajmniej ty będziesz miał na wszelki wypadek, jakby nigdzie nie było. - stwierdziła Androidka.
- Taa... - odparł Jay ponownie siadając koło dziewczyny, po czym dał jej odpowiednią szklankę.
- Dzięki. - odpowiedziała dziewczyna biorąc swój napój.
W tym momencie reklamy w telewizji skończyły się i zaczął się jakiś film.
Leciał od jedynie piętnaście minut, bo przerwano go wiadomościami.
CZYTASZ
Aɴᴅʀᴏɪᴅs Aʟsᴏ Fᴇᴇʟ | Detroit: Become Human
Fanfiction! W książce występują wulgaryzmy itp. ! Jak sprawić by radość, tolerancja i spokój zmieniły się w smutek i wojnę? Proszę. Starczy, że ktoś postanowi rozpętać wojnę, w kraju, który był u skraju wojny niecały miesiąc temu... Dalsze losy protagonist...