13 grudnia 2038 roku, godzina 6.03
W okolicach wraku Jerycha- Więc długo jeszcze zostało? - zapytał Harry, nieco zmęczony podróżą.
- Niedaleko. - odparł Jay przeskakując przez rurę, która zagrodziła drogę, po czym zatrzymał się przed zabarykadowanymi drzwiami.
- To tu? - zapytała Emily podchodząc do czarnowłosego.
- Tak. - odparł Jay. - Ale trzeba tam wejść.
Nikt nie odpowiedział na jego słowa. Wszyscy parzyli na siebie nawzajem.
Po kilku minutach, zwracając uwagę innych, Luther przeszedł pomiędzy wszystkimi i dwoma ruchami rąk zrzucił deski z drzwi z przejścia.
- Prowadź dalej. - powiedział mężczyzna patrząc kątem oka na Jay'a, który jako jedyny z wszystkich dorównywał mu wzrostu.
Na to, czarnowłosy jedynie przeszedł przez futrynę po wyrwanych drzwiach, a reszta za nim.
Miejsce to, było bardzo ciemnymi ruinami magazynów.
W całym pomieszczeniu były porozrzucane skrzynie.- To tu? - zapytał Simon, rozglądając się.
- Tak. - odparł Jay podchodząc do panelu sterowania, a po chwili wcisnął jakiś przycisk, a światła w całym pomieszczemiu zaczęły dawać nieco przyżółkłe światło.
- Nie jest tu za zimno, więc jest dobrze. - powiedziała Kara, spoglądając na Alice, która prosiła Luthera, by wziąć ją na barana.
- Czyli zostajemy tu. - dodał Markus idąc w głąb magazynu.
Idąc pomiędzy skrzyniami, mężczyzna bez przerwy czuł, że jest obserwowany.
W pewnym momencie rozległo się dziwne pukanie. Tak, jakby ktoś chciał zwieść uwagę wszystkich, którzy obecnie znajdowali się w magazynie.
Nagle zza jednej skrzynii wyszła zakapturzona dziewczyna.
W ręce miała broń, skierowaną w stronę grupy.- Kim jesteście? - zapytała nieco podchodząc.
Jednocześnie gdy ona to powiedziała, Jay odwrócił głowę w jej stronę.
Skądś znał ten głos.Chociaż wiedział, że osoba może mu coś zrobić zaczął iść w jej stronę.
- Kim ty jesteś? - zapytał chłopak podchodząc do dziewczyny. - Nie jesteśmy w złych celach.
Przez chwilę pomiędzy tym dwojgiem była cisza.
Dziewczyna bez przerwy analizowała kim jest czarnowłosy, by uznać czy może mu ufać.- Blaire. - powiedziała cicho, obniżając rękę i chowając broń do kieszeni. - Blaire Lee. A ty?
Na te słowa, Jay'a zamurowało - zdał sobie sprawę, kim jest kobieta.
- Jay Lee. - odparł chłopak.
- Jay...? - zapytała dziewczyna z niedowierzaniem, nieco podchodząc do czarnowłosego. - Nie wierzę, że to ty...
Po tych słowach dziewczyna ściągnęła z głowy kaptur ukazując, że ma czarno-niebieskie włosy i niebieskie oczy.
Na jej ubraniu i twarzy było widać lekkie ślady czerwonej i niebieskiej krwi.- Ale to jednak ja... - odparł Jay. - Twój o siedem lat młodszy brat. - zaśmiał się.
Nikt podczas tej sceny nie ruszył się, prócz Luthera, by podnieść Alice.
- Ekhem... - udał kaszel Markus podchodząc - No więc... Pozwolisz nam tu być?
- Oczywiście, Markus. - odparła dziewczyna z lekkim uśmiechem na twarzy. - A uprzedzając twoje pytanie... Mam fotograficzną pamięć, więc wiem kim jesteś. Z telewizji...
Po tych słowach zaczęła powoli chodzić po pomieszczeniu.
- Więc... Wiecie czemu jest wojna? - zapytała stająć między wszystkimi.
- Nietolerancja i zazdrość - odpowiedziała na jej pytanie North. - Rosja chce wszystkich wybić.
- Tego miejsca nie znajdą. Można tu trochę osób sprowadzić. - powiedział Josh. - Uratujemy przy tym więcej istnień.
- Jeśli Blaire nie będzie to przeszkadzać... Ona była tu pierwsza. - powiedział Jay podchodząc na siostry.
- A czemu miałoby mi to przeszkadzać? - zapytała. - Mogą tu być, jeśli nie będą bardzo głośni.
- Dzięki... - odparł cicho Markus lekko uśmiechając się.
Hej
Sorry, że rozdział nieco krótszy, ale nie mam pomysłu co dać dalejWięc... Do zobaczenia w kolejnym rozdziale
CZYTASZ
Aɴᴅʀᴏɪᴅs Aʟsᴏ Fᴇᴇʟ | Detroit: Become Human
Fanfiction! W książce występują wulgaryzmy itp. ! Jak sprawić by radość, tolerancja i spokój zmieniły się w smutek i wojnę? Proszę. Starczy, że ktoś postanowi rozpętać wojnę, w kraju, który był u skraju wojny niecały miesiąc temu... Dalsze losy protagonist...