12 grudnia 2038 roku, godzina 5.26
Posiadłość Carla ManfredaPrzygotowania do wyjazdu do Waszyngtonu trwały już od piątej chociaż tyle czasu nie było trzeba by wygląd Markusa, Emily i Simona, których przywódca wybrał na wyjazd razem z nim, nie był aż tak trudny do ogarnięcia, jak myślała Kara oraz North.
Wszystko zaczęło się przed piątą, gdy North wparowała do sypialni , w której akurat spała Emily.
Nie było łatwo wyciągnąć dziewczynę z łóżka, bo ukrywała się pod kołdrą mówiąc, że 'pod kołdrą jest ciepło i nie ruszy się, póki nikt jej stamtąd nie wyciągnie' .
Oczywiście North, która kocha alternatywne rozwiązania, postanowiła użyć podstępu w formie skłamania, że jest przed szóstą.
Był to dobry pomysł, bo brunetka szybko wstała i gdy wybiegła z sypialni, dość mocno zdenerwowała się na North lecz, gdy rudowłosa jej wszystko wytłumaczyła, gniew się zmniejszył.
W tym czasie Kara starała się znaleźć jakieś jak to nazwała 'porządne' ubrania dla całej trójki.
Markus proponował jej pokazanie, gdzie Carl trzymał ubrania Markusa, ale kobieta odmówiła pomocy.
I dopiero po namowie Emily, Kara pozwoliła sobie pomóc, a już po kilku minutach wszystko było wybrane.Chociaż tak naprawdę, to spotkanie z panią prezydent nie miało być bardzo oficjalnie, to Kara upierała się, by ubrania były jak najbardziej okazjonalne, ale po killu prostych argumentach wysuniętych w jej stronę, zmieniła zdanie i powiedziała, by sami je wybrali.
W taki sposób, zażegnano problem wybioru ubioru, ponieważ Markus i Simon wybrali te ubrania, które mieli podczas rewolucji, a Emily wybrała dla siebie dżinsy i szarą bluzę z nieco za długimi rękawami.
Całe przygotowania skończyły się dokładnie o 5.26, co oznaczało, że trzeba jeszcze czekać na przyjazd policjantów, którzy będą ich pilnować podczas podróży i spotkania.
- A daleko jest do Waszyngtonu? - zapytała Kara patrząc na Alice, która w tym czasie rysowała coś przy ławie.
- Kilka godzin drogi. - odparł Markus. - To drugi koniec kraju.
- A co z dojazdem? - dopytała się białowłosa.
- Z Waszyngtonu mają nam coś przysłać. - powiedział Android.
- Boję się, że coś się stanie, gdy was nie będzie. - zwierzył się Harry.
- Nie martw się, to krótki wyjazd. - pocieszyła go Kara.
W tym momencie rozległ się dźwięk dzwonka.
- Pójdę sprawdzić kto to. - powiedziała Emily wstając, po czym poszła na korytarz.
Gdy tylko znalazła się w halu, zobaczyła, że za drzwiami stoją dwie osoby - czarnowłosy chłopak i brązowowłosa dziewczyna.
- Alarm dezaktywacja! - powiedziała, a drzwu od domu się otworzyły.
- Detektyw Jay Lee i Androidka śledcza Anna. Tu mieszka Markus Manfred? - zapytał chłopak.
- Tak. - odparła Emily. - Wy macie z nami jechać do stolicy?
- Tak. - przytaknęła szarooka.
- Dobrze, poczekajcie chwilę. - po tych słowach Emily wróciła do salonu. - Ci policjanci przyjechali. - poinformowała wszystkich Emily. - Chodźcie już. - gdy to powiedziała ponownie wyszła z pomieszczenia.
- Skoro oni przyjechali, to musimy jechać. - stwierdził Markus wstając po czym zaczął kierować się w stronę drzwi.
- Poczekaj. - powiedziała North podchodząc do Markusa, a ten sie zatrzymał. - Uważaj na siebie. - kobieta przytuliła go, a ten się uśmiechnął i odwzajemnił uścisk.
- Będę. - powiedział, po czym wyswobodził się z rąk ukochanej. - Póki mnie nie będzie ty przejmujesz dowodzenie, ale nie rozwal od razu całego miasta. - zaśmiał się.
- Jasne. - odparła ze śmiechem North.
- To do zobaczenia. - pożegnał się Android i wyszedł z salonu a za nim Simon.
Gdy wszedł na korytarz, zobaczył już wspomnianych przez kuzynkę ludzi.
- Wy jedziecie z nami? - zapytał Markus patrząc na chłopaka i dziewczynę, którzy tam stali.
- Tak. - odparła dziewczyna.
- Dobrze. - przytaknął Markus, po czym zaczął iść w stronę drzwi. - Więc jedźmy.
- To chodźmy. - powiedziała Emily wychodząc z posiadłości.
Reszta wyszła za nią, po czym drzwi od domu zamknęły się a alarm ponownie włączył.
Przed posiadłością stała czarna limuzyna.
- Naprawdę? Warren nie miała jakiego samochodu nam przysłać? Chociażby jakiś, jaki się nie wyróżnia za bardzo? - Markus nie był bardzo szczęśliwy widząc jaki samochód przysłała prezydent.
- Nie przesadzaj. Kto będzie patrzył czy to samochód rządowy czy nie? - zapytała Emily.
- Szczerze to nawet nie wiem. - mężczyzna wzruszył ramionami i zaczął iść w stronę samochodu, a reszta za nim.
W tym momencie Jay przypomniał sobie o tajemniczym liście, który dostał w poprzedni ranek a skoro do Waszyngtonu jest długa droga, będziemiał czas, by go przeczytać.
- Mam nadzieję, że dojedziemy tam przed wieczorem. - powiedział Simon, gdy on, jako ostatni wszedł do pojazdu.
- Powinniśmy, jeśli nie stanie się nic nieoczekiwanego. - odparła Anna.
W tym momencie limuzyna ruszyła, co oznaczało, że Androidy i Jay mają dużo czasu by przygotować się przed spotkaniem z prezydentem.
Przez kilka minut Jay myślał o liście i po jakimś czasie postanowił zobaczyć, jaką zawartość ma koperta.
Wyciągnął ją z kieszeni a po chwili wachania się rozerwał papier i wyciągnął zawartość.
Były to dwie kartki. Jedna była biała, a druga czarna. Chłopak postanowił zobaczyć co znajduje się na jasnej.
Odwrócił kartkę, a jego oczom ukazał się ręcznie pisany list.
Na samej górze było napisane kompletnie innym pismem niż reszta 'Przeczytaj to na głos. Wytłumaczenie na drugiej kartce' .Po chwili chłopak postanowił powiedzieć wszyztkim o liście.
- Ogółem dostałem list... - zaczął. - I autorka prosi bym przeczytał go na głos, bo z tego, co widzę, może to mieć duże znaczenie w czasie wojny.
- Czytaj. - poprosił Markus.
- Więc... - zaczął Jay. - 'Witam. Tu prezydent Ivanoff. Piszę, by powiedzieć, by poinformować pana o dokładniejszych planach związanych z atakiem na Stany Zjednoczone. Piszę to w formie listu, bo w internecie ktoś mógłby przechwycić mail'a bądź fragment konwersacji. Rosja ma w planach jako pierwszy, przeprowadzić atak na Waszyngton. Będzie to bardzo dobrym punktem początku, ponieważ będzie prawdopodobieństwo, że prezydent Warren dozna uszerbku na zdrowiu lub życiu. Pozdrawiam Prezydent Artem Ivanoff' - gdy chłopak skończył czytać cicho westchnął a kartkę położył koło siebie.
- To naprawdę nam się przyda... - powiedział Simon. - Musimy ostrzec prezydent Warren.
- Ale w ogóle to skąd ona to miała? - zapytała Emily, gdy tymczasem Jay czytał drugą kartkę.
- Ukradła ojcu. - poinformował ich Jay, gdy skończył czytać to, co było na czarnej kartce. - 'List, który jest na drugiej kartce jest do mojego ojca. Jest on generałem wojsk rosyjskich. Ja, chociaż rodowicie jestem Rosjanką, chcę wam pomóc, bo według mnie wojna ta nie ma sensu i chcę byście to wy wygrali.. Hannah P.' - przeczytał czarnowłosy.
Po tym, jak to przeczytał, nikt się nie odezwał.
Ale po kilku minutach została ponownie wszczęta rozmowa.Wreszcie rozdział, w którym są wszyscy xD
Dzięki -anisiek za pomoc xD~Julkaa c:
CZYTASZ
Aɴᴅʀᴏɪᴅs Aʟsᴏ Fᴇᴇʟ | Detroit: Become Human
Fanfiction! W książce występują wulgaryzmy itp. ! Jak sprawić by radość, tolerancja i spokój zmieniły się w smutek i wojnę? Proszę. Starczy, że ktoś postanowi rozpętać wojnę, w kraju, który był u skraju wojny niecały miesiąc temu... Dalsze losy protagonist...