Kolejne dni przebiegały niemal tak samo - wszyscy bez przerwy czekali, aż stanie się cokolwiek. Niepewność ciążyła na wszystkich.
Niemal codziennie Rosjanie atakowali magazyn, lecz zawsze prędzej czy później się poddawali. Przy takich napadach ginęło mało osób.
Oczywiście wojsko amerykańskie bardzo pomagało, lecz czasem po prostu nie było jak, bo walczyli na innych frontach.
Tak mijały kolejne tygodnie...
Może nawet i kilka miesięcy...
Śnieg, który był już od listopada zaczął się rozpuszczać...
Oznaczało to, że już blisko do wiosny...19 marca 2039 roku, godzina 7.46
Opuszczony magazyn, DetroitJay siedział zamyślony na jednej ze skrzyń. Przez ostatnie miesiące chłopak mocno stracił na wadze i zmienił mu się kompletnie charakter.
Kiedyś starał się, by jedynie jemu i najbliższym było dobrze, a przez wojnę zaczął myśleć o innych. Wojna go zmieniła całkiem. Z każdym dniem czuł się coraz mniej jak zwykły człowiek. Według jego spostrzeżeń, był jedną z osób, które najbardziej martwią się o innych, chociaż dużej ilości ludzi nie zdołał uratować.Porównując do pierwszych tygodni wojny, w magazynie zostało naprawdę mało ludzi - wszyscy inni uciekli do innych krajów, bądź zostali zabici. Zostało tam 50 może 60 osób.
Rosji oczywiście też powoli zaczynało brakować ludzi do walki i zbliżał się kres wojny. Przynajmniej tak się zdawało. Nikt tak naprawdę nie wiedział jak będzie - czy wojna się skończy za kilka dni, czy miesięcy...
Nawet, jakby skończyła się już niedługo, wiadome by było, że mocno to wszystko odbiłoby się na społeczeństwie i opinii na temat Rosji.- ...Jay? - wyrwała Jay'a z zamyśleń Emily na co chłopak wzdrygnął się i spojrzał na dziewczynę.
- Huh...? - Jay był nieco zdezorientowany.
- Tak się zamyśliłeś, że chyba nie spostrzegłeś czegoś. - powiedziała dziewczyna cicho się śmiejąc.
- Ale co niby? - zdziwił się czarnowłosy.
- Jedno słowo - brunetka dalej była uśmiechnięta. - Koniec.
- W sensie...? - Jay dalej nie wiedział co się dzieje.
- Debil z ciebie - zaśmiała się Emily. - K o n i e c w o j n y. - przeliterowała androidka.
- ...naprawdę? - zapytał chłopak gdy zrozumiał kilka minut później.
- T a k. - przeliterowała, po czym zaśmiała się.
Jay siedział zszokowany.
Po kilku minutach zerwał się z miejsca, zeskoczył ze skrzyni i wybiegł z magazynu.
Biegł przez następne kilka minut. Zatrzymał się dopiero przed jednym z wieżowców, na którego dachu kilka minut później stał i obserwował jak zmieniło się miasto i okolice.Ulice powoli zaczęły się wypełniać ludźmi. Wszyscy najwyraźniej zaczęli sobie zdawać sprawę, że to już koniec. Że wszystko wróci do normy.
Po kilkunastu minutach, koło Jay'a stanęła jego partnerka z pracy - Anna.
Chłopak spojrzał na nią a ta lekko się uśmiechnęła.
Nagle brunetka przytuliła czarnowłosego mimo, że dosięgała mu zaledwie do ramion.
Po kilku minutach odsunęła się.
Jay odwrócił wzrok. W tamtym momencie przypomniał sobie o swoich uczuciach względem androidki.- Wszystko dobrze? - zapytała dziewczyna cicho. Chłopak milczał.
Dziewczyna stanęła przed chłopakiem, a ten dość niechętnie na nią spojrzał.
- Tak, tak... - odparł chłopak. Jego mina wyraźnie wskazywała, że nieudolnie stara się pokazać, że nic mu nie jest.
- Przecież widzę. - potwierdziła swoje zdanie stanowczo. - Jak coś ci jest możesz mi po-
- Nie chcę po prostu o tym rozmawiać. - przerwał Jay. Po tych słowach nastała cisza. An wpatrywała się w twarz Jay'a starając się wyczytać z jego twarzy cokolwiek. Po kilku minutach Jay zerknął na dziewczynę, a ta uśmiechnęła się.
- Więc? - zapytała brunetka.
- Cóż... - zaczął po chwili czarnowłosy. - Pewnie będzie ci to trudno zrozumieć, ale... - chłopak przerwał.
Androidka bez przerwy się w niego wpatrywała.
Jay wziął dość głęboki wdech i odwrócił się do partnerki.- Zakochałem się w t-
- We mnie? - przerwała mu szybko An.
- ...taa... - przytaknął zakłopotany.
Nie dostał odpowiedzi. Anna wciąż stała i wpatrywała się w niego.
Po kilku minutach powoli podeszła do chłopaka, stanęła na palcach i lekko go pocałowała.
Jay był w za dużym szoku, by cokolwiek zrobił, a gdy to minęło odwzajemnił i po chwili odsunął.- Nie myśl, że to nie jest odwzajemnione - uśmiechnęła się Ania.
Jay'a znowu ogarnął szok. Nie spodziewał się, że jakaś Androidka się w nim zakocha.
Zresztą... Nie spodziewał się niczego, co się stało przez ostatnie kilka miesięcy - praca w DPD, wojna...
Po kilku następnych minutach Jay otrząsnął się i lekko rozejrzał.Oprócz niego i An, na dachu, kilka metrów dalej, była jeszcze Emily, Blaire, Harry, Markus z ekipą z Jerycha, Kara i jej rodzina oraz Hank z Connorem.
Czarnowłosy podszedł do nich z lekkim uśmiechem na ustach, a tuż za nim An.
- Zdaje mi się, że An was przysłała. - cicho się zaśmiał.
- Dobrze myślisz - odparła Emily z uśmiechem.
- I, że czas wrócić do normalności. - dodał Harry, na co kilka osób przytaknęło.
><><><><><><><><><><><><><><><><><><><
Przepraszam, że musieliście czekać na ten rozdział... cóż... 5 miesięcy... Ale nie miałam kompletnie weny na to opko. Zresztą jak na każde inne XDD
Szczerze, miałam na to o wiele ambitniejsze plany, ale mój hipe na dbh już się skończył i nie chciałam zbytnio przedłużać tego na jak najwięcej rozdziałów, których pisanie sprawia mi problem...
Jeszcze wrzucę 1-3 rozdział(y) na epilog.
I jak ktoś chce, to może zacznę pisać dalsze życie Harry'ego, Jay'a i Emily dodając do tego historię jednego z moich nowszych oc'ków - Marco.
Na tamto miałabym wenę, bo cóż... Ja i -anisiek od niemal rozpoczęcia tego ff rozwijamy uniwersum tego świata ( btw jest tam naprawdę duuuużo postaci, więc pisanka miałabym dużo )Do następnego~
Julka
CZYTASZ
Aɴᴅʀᴏɪᴅs Aʟsᴏ Fᴇᴇʟ | Detroit: Become Human
Fanfic! W książce występują wulgaryzmy itp. ! Jak sprawić by radość, tolerancja i spokój zmieniły się w smutek i wojnę? Proszę. Starczy, że ktoś postanowi rozpętać wojnę, w kraju, który był u skraju wojny niecały miesiąc temu... Dalsze losy protagonist...