10 grudnia 2038 roku. Godzina 12.26
Przy wieży Stradford*Emily*
- To na pewno tu? - zapytał Max, gdy stanęliśmy przed wejściem do wieży Stradford.
- Jestem tego pewna. - uśmiechnęłam się, powoli wchodząc do środka.
Jeszcze tuż przed wejściem do budynku założyłam kaptur na głowę, by żaden ze stacjonujących tu Androidów mnie nie poznał.
Akurat tu, w wieży Stradford jest główne miejsce stacjonowania Androidów. Nie dziwię się - jest to jeden z najwyższych budynków w Detroit.
Może zdawać się to dziwne, że tak uważamy przy przejściu tu. Przecież równie dobrze moglibyśmy spokojnie przejść, prawda? No nie do końca.
Dlaczego? Bo Markus, czyli obecny przywódca Defektów, był androidem mojego wujka Carla i boję się, czy nie ma teraz urazu do mojej rodziny po tym, co zrobił mój kuzyn Leo.- Emily, poczekaj. - usłyszałam głos Maxa. - Ty naprawdę chcesz do niego iść? To nic nie da twojej rodzinie. Przecież wiesz, że i tak wszyscy się ewakuowali. A spotkanie z nim to tylko strata czasu.
- Nie obchodzi mnie to. Chcę go zobaczyć! - powiedziałam stanowczo i zaczęłam iść w stronę wind.
- Dobra... - usłyszałam za sobą westchnienie Maxa.
Po chwili stanęliśmy przed jedną z wind.
To niecałej minucie otworzyły się przed nami drzwi.Weszliśmy do środka i kliknęłam guziki numer 4 i 9. Tak jakoś mi podpowiedziała intuicja.
- Oby tam był, bo nie chcę biegać po całym tym wieżowcu. - powiedział leniwie chłopak Max.
To jego słowach nie odzywaliśmy się.
Gdy dotarliśmy na czterdzieste dziewiąte piętro wyszliśmy z windy i stanęliśmy przy jednej ze ścian.- Lepiej się rozdzielić i go poszukać. - powiedział przyjaciel.
- Okey. - odpowiedziałam.
Rozeszliśmy się.
Ja poszłam w stronę baru, a Max sal konferencyjnych.Wchodząc do pomieszczenia zauważyłam, dużo Androidów, które były pochłonięte rozmową.
Jedynie przy jednym ze stołów siedział jakiś Android, który z nikim nie rozmawiał.
Może jego zapytam gdzie jest Markus. Nie chcę innym przeszkadzać w rozmowie - pomyślałam i skierowałam się ku Androidowi.
Gdy doszłam do celu, chwilę wachałam się co powiedzieć.
W pewnym momencie wymyśliłam i powiedziałam:- Przepraszam... - powiedziałam cicho - Wiesz gdzie jest Markus? - zapytałam, a Android odwrócił głowę.
Zamurowało mnie.
To był Markus. Od razu poznałam go po oczach - przecież tylko on ma jedno niebieskie i drugie zielone.- Emily? - zapytał zdziwiony patrząc na mnie. - Co ty tu robisz?
- Szukaliśmy ciebie. - powiedziałam wolno siadając naprzeciwko Androida.
- Po co? - zapytał nadal zdziwony moją obecnością.
- Chciałam zapytać czy masz uraz do rodziny za Leo. - powiedziałam cicho.
- Mam tylko do niego... A w ogóle, to czemu miałbym mieć do ciebie? Za czasów życia Carla tak mi pomagałaś, że wiesz. - cicho się zaśmiał.
- No tak... Ale już o nim nie przypominaj... Całą rodziną wstrząsnęła informacja o jego śmierci. - powiedziałam smutnym tonem.
- Rozumiem. A co z jego posiadłością? - zapytał Markus zaciekawiony.
- Od kiedy skończyłeś rewolucję, ja tam mieszkam... Sama, bo rodzice uciekli. - powiedzialam.
- Więc jednak te pogłoski o twojej odwadze są prawdziwe. - zaśmiał się. - Odważyłaś się nadal mieszkać wśród Defektów...
- O czym tak gadacie? - usłyszałam za sobą damski głos.
Jakaś Androidka podeszła do Markusa i usiadła koło niego. To zapewne ona przed chwilą pytała Markusa co robimy.
Miała rude włosy i brązowe oczy. Była ubrana w bordową kurtkę.
Reszty ubioru nie widziałam, bo była pod stołem.Gdy tylko dziewczyna popatrzyła na mnie, uśmiech, który miała na twarzy zniknął.
- Kto to? - zapytała Androidka, tak jakbym przed chwilą zrobiła najgorszą rzecz na świecie.
- To Emily. Moja... - nie dokończył Markus.
- Kuzynka. - dopowiedziałam - Jestem bratanicą Carla, więc jesteśmy kuzynostwem.
- W pewnym sensie. - zaśmiał się chłopak.
- To dobrze. - uśmiech wrócił na twarz dziewczyny. - Jestem North.
- I jest moją ukochaną. - dopowiedział Markus obejmując North ramieniem.
- Miło poznać. - uśmiechnęłam się. - Nigdy bym się nie spodziewała, że Adnroidy są w stanie łączyć się w pary.
- Emily! Tu jesteś! - usłyszałam za sobą głos Maxa.
- Jestem. A co? Szukałeś mnie, Max?- zapytałam odwracając głowę.
- No... Szukałem cię. - przyjaciel podbiegł do mnie. - Ou... Cześć...
- Cześć Max. - przywitali się Markus i North jednocześnie po czym się zaśmiali.
- Właśnie rozmawialiśmy o posiadłości Carla. - przypomniał Markus.
- No... I dom jest w idealnym stanie. Wszystko, łącznie z ogrzewaniem, działa. - powiedziałam.
- To dobrze, bo ogółem myślałem, by się tam nie przenieść. - poinformował przywódca Androidów. - Wieża Stradford nie jest najlepszym miejscem by przebywało tu tyle Androidów.
- A co z innymi? - zapytała North.
- Inne Defekty mają całe miasto do dyzpozycji, a ja bardzo, chciałbym mieszkać w miejscu, w którym żyłem od zawsze. - powiedział Markus wstając. - Lepiej pojechać tam nawet zaraz. Chcę zobaczyć, w jakim stanie to wszystko jest.
Mówiąc to, Markus zaczął kierować się w stronę wind. My, razem z North, za nim.
- Pójdę po Simona i Josha. Też pewnie będą chcieli to zobaczyć. - powiedziała rudowłosa biegnąc w stronę sal konferencyjnych.
Po chwili wróciła z dwoma innymi Androidami.
Jeden był czarnoskóry, miał czarne włosy i czarne oczy. Był ubrany w brązową kurtkę i czarne spodnie.
Drugi zaś był jasnoskórym blondynem. Miał niebieskie oczy i był ubrany podobnie do przyjaciela.- Emily, Max, to jest Josh - powiedział Markus wskazując na czarnoskórego. - A to Simon - wskazał na blondyna.
- Hej - przywitał się Simon.
- Cześć. - uśmiechnął się przyjaźnie Josh.
- Hej. - powiedziałam jednocześnie z Maxem.
- Czyli jedziemy do posiadłości twojego właściciela, tak Markus? - zapytał Josh, gdy weszliśmy do windy.
- Tak - powiedział Markus, ze lekkim tęsknieniem w oczach. - Tylko nie mów już o nim. Od razu mi się wszystko przypomina.
- Jasne... - powiedział cicho Josh.
Akurat w tym momencie winda stanęła. Teraz trzeba się dostać do domu wujka Carla.
Obiecałam i jest - pierwszy rozdział
CZYTASZ
Aɴᴅʀᴏɪᴅs Aʟsᴏ Fᴇᴇʟ | Detroit: Become Human
أدب الهواة! W książce występują wulgaryzmy itp. ! Jak sprawić by radość, tolerancja i spokój zmieniły się w smutek i wojnę? Proszę. Starczy, że ktoś postanowi rozpętać wojnę, w kraju, który był u skraju wojny niecały miesiąc temu... Dalsze losy protagonist...