13 grudnia 2038 roku, godzina 15.53
Opuszczony magazynOd przybycia do magazynu minęło kilka godzin.
W tym czasie Markus powiadomił społeczność Androidów o tym bezpiecznym miejscu.
Oczywiście poskutkowało to tym, że w krótkim czasie w kryjówce zaczęło się zbierać coraz więcej istnień.
Nie tylko Androidów - przychodzili też ludzie. Większość z nich było w dość młodym wieku.
Niektórzy byli lekko ranni, a innym nic nie doskwierało.Wśród tych wszystkich istot było widać pewną cechę, która im wszystkim towarzyszyła - była to gotowość do walki.
Wszyscy chcieli nie dopuścić do śmierci innych ludzi i Androidów.Gdy minęła szesnasta do magazynu wszedł bardzo dobrze znany przywódcy, mężczyzna.
Przeszedł przez całe pomieszczenie w poszukiwaniu pewnej osoby, której szukał już w całym mieście.
W pewnym momencie stanął. Znajdował się on przed przywódcą Androidów - Markusem, który tymczasem był odwrócony do niego plecami i z przejęciem z kimś rozmawiał.
- Długo miałem cię jeszcze szukać, co Markus? - zapytał a Android się odwrócił.
- To zależy ile ci miejsc do przeszukania zostało, Leo. - odparł Markus, patrząc na nieco zmęczoną twarz bruneta.
- To było ostatnie. - odpowiedział mężczyzna i na chwilę ucichł. - Czemu się tu ukrywacie...?
- Nie mamy z nimi póki co szans. - powiedział przywódca, a gdzieś z dali wydobył się dźwięk wybuchu.
- Jak nie mamy szans... - westchnął cicho brunet. - Właśnie to my, możemy uratować świat przed nimi...
- To załatw nam broń. - odparł mężczyzna.
- Tego nam nie trzeba. Starczy dobrze wszystkich poprowadzić... - Leo lekko się uśmiechnął.
Przez chwilę brunet nie dostał żadnej odpowiedzi ze strony brata.
- Masz rację... - powiedział po jakimś czasie Markus lekko się uśmiechając.
Po tych słowach, Android wszedł na jedną ze skrzyń, zwracając przy tym uwagę niektórych osób, które akurat znajdowały się w pomieszczeniu.
Tuż za nim wszedł Leo.- Hej, wszyscy! - krzyknął Leo, zwracając uwagę dosłownie wszystkich w pomieszczeniu.
Gdy ten krzyknął, cofnął się zostawiają brata na widoku wszystkich.
Ten spojrzał po wszystkich i po czym cicho westchnął.- Po co tu jesteście? - zapytał na cały głos rozpoczynając przemowę. - By ochronić swój kraj, czy siedzieć bezczynnie i patrzeć jak powoli Rosja przejmuje władzę? - urwał na chwilę.
W tym czasie niektórzy zaczęli wykrzykiwać 'Chcemy chronić kraj!'.
- Wiem, że jesteśmy tylko małą grupą zapewne nieprzygotowanych ludzi i Androidów, ale jeśli będzie nas więcej napewno się uda wygrać! - w tym momencie dało się usłyszeć kolejny wybuch. - Musimy zrobić to jak najszybciej by nas nie zabili! I wiem, że duża część z nas wszystkih polegnie, ale by inni mogli żyć trzeba to zrobić! - znowu urwał nie wiedząc co powiedzieć.
W tym momencie na skrzynie szybkim krokiem weszła North i stanęła koło mężczyzny.
- Każdy ten, kto będzie walczył niech zostanie! Inni niech wyjadą z miasta w poszukiwaniu innych ludzi i Androidów, które mogą pomóc! - krzyknęła, jednocześnie łapiąc Markusa za rękę.
- Możemy na was liczyć? - zapytał Markus a w odpowiedzi wszyscy zaczęli krzyczeć teksty typu 'Jesteśmy z tobą!' lub 'Możesz na nas liczyć!'
Gdy wszystko ucichło mężczyzna zszedł z podwyższenia, a North za nim.
- Czyli teraz musisz wymyślić plan działania, wiesz? - zapytała Emily stając za Markusem.
- Wiem. - odparł Android. - To nie będzie łatwe, ale mamy pomoc od Warren.
- Wiesz, że ona jest dobre osiem godzin drogi stąd. Nie zawsze będzie w stanie pomóc. - stwierdziła dziewczyna dalej patrząc na kuzyna.
- W takim razie sami sobie poradzimy...
- Markus - przerwała mu Blaire podchodząc do nich. - W skrzyniach jest broń. - na te słowa mężczyzna odwrócił się w jej stronę.
- Dopiero teraz to mówisz? - zapytał nkedowierzając w słowa dziewczyny.
- Tak. - odparła. - Jest wszyscy co nam potrzebne: pistolety, amunicja, granaty... To jest stary magazyn broni.
Po jej słowach Markus dalej z lekkim niedowierzaniem patrzył na dziewczynę.
- Wygramy to... - powiedział cicho sam do siebie
Czyli tak...
Przepraszam, za brak rozdziałów w ostatnich tygodniach, ale zbytnio weny nie miałam na pisanie i no...~Julka
CZYTASZ
Aɴᴅʀᴏɪᴅs Aʟsᴏ Fᴇᴇʟ | Detroit: Become Human
Fanfiction! W książce występują wulgaryzmy itp. ! Jak sprawić by radość, tolerancja i spokój zmieniły się w smutek i wojnę? Proszę. Starczy, że ktoś postanowi rozpętać wojnę, w kraju, który był u skraju wojny niecały miesiąc temu... Dalsze losy protagonist...