8.

1.1K 82 44
                                    

Wstałam o 6:40. O dziwo byłam wyspana. Poszłam do garderoby i wyjęłam szarą, nieopinającą bluzkę z firmy ,,Agreste". Do tego czarne getry.
Buty wybrałam, czarne botki na obcasie.

Weszłam do łazienki i umyłam zęby oraz się lekko pomalowałam.

Po wszystkim zeszłam na dół do jadalni. Przy stole siedział już tata, Louis.

- Witam.- przywitałam się.

- Cześć, córcia!- powiedział tata przerywając rozmowę z Louisem.

- Emma!- zawołała mama z kuchni.

- Idę!

Jak szłam usłyszałam kawałek rozmowy taty i brata.

- Masz poprawić te oceny i masz się nie włóczyć po nocach.- ostrzegł tata.

- Taaa a jak mam niby poprawić te oceny skoro wyjeżdżamy?!- sarknął brat.

- W sumie... Masz rację.- i zaczęli się śmiać. Przewróciłam oczami.

Rodzice owszem dbali o nasze oceny, ale nie wymagali od nas jakiś 5-6.

- Tak mamo?- zapytałam.

- Dzisiaj z tatą wrócę później, bo musimy ogarnąć wszystko w firmie przed wyjazdem. Obiad ugotowałam wczoraj wieczorem, więc sobie odgrzejecie. A i jest jeszcze coś. Alex po szkole przyjdzie, bo Ciocia i Wujek będą zajęci jak my.

Westchnęłam zrezygnowana.

- No dobra...

- Dasz radę.

- Taaa....

Mama przekręciła oczami i do mnie podeszła, aby mnie przytulić.

- Ja lecę...- pocałowała mnie w czółko.

- Okej.

- ADRIEN!- krzyknęła.

- CZEKAJ!- krzyknął.

- NIE CZEKAJ TYLKO CHODŹ!

Mama wyszła z kuchni a ja się zabrałam za robienie swoich płatków owsianych.

---

- Nie. Będzie pierwiastek z trzech, Katy...- westchnęła zrezygnowana nauczycielka.

Nagle zadzwonił dzwonek. Każdy szybko się wyrwał z ławek i popędził na stołówkę.

Wyszłam z klasy i jeszcze chwilę zaczekałam na Jessy.

Z klasy wyszedł, Alex i mnie szturchnął ramieniem.

- AŁA! Ślepy jesteś? Stoję tu!

Ten tylko przewrócił oczami.

- Tak się składa, że trudno cię nie zauważyć.

Przez chwilę nie rozumiałam to co mi powiedział. Po chwili zaskoczyłam.

- Ej! Ja nie jestem gruba!

Nie należę do osób z niską samooceną.

- Bez komentarza, Agreste.

I odszedł w tłum nastolatków.

Po chwili obok mnie pojawiła się Jessy.

- Idziemy?

- Taaa...

---

- Już nie mogę...- jęknęła Jessy.

- Ty nie możesz frytek?!- zapytałam zaskoczona.

- Nie lubię się obrzerać przed wyjazdem.

- Wyjeżdżamy dopiero jutro nad ranem!- poinformowałam.

- Wiem?! Ale nie chcę jeść.- wzruszyła ramionami.

Zrobiłam facepalm.

- Ej a w ogóle to ty śpisz u mnie czy jak?- zapytałam popijając wodę.

- Nie. Jutro o 5:30 przyjadę z mamą na lotnisko.

- Uuu ciocia Chloe kontra mama Marinette?- zaśmiałam się.

Ja mówiłam na Chloe ciocia bo tato mnie prosił. Jessy też mówi na moją mamę Ciocia.

- Na to wygląda haha.

- Nie zesraj się, Agreste.

Odwróciłam się i zobaczyłam Lise.

- Co chcesz, Couffaine?- warknęłam.

- Przyszłam cię pouczyć.- usiadła obok mnie.

Zmarszczyłam brwi. Pouczać? Mnie?

Hahaha dobre!

- Wiem o twoim wyjeździe z Alexem. Jeśli go tkniesz powyrywam ci...- przerwałam jej śmiechem.

Śmiałam się tak głośno, że cała stołówka na ucichła na mnie spojrzała na mnie. Nawet ten debil.

- Hahaha! Dobre! Czekaj? Ja i on?! Hahaha... To....haha... Był dobry żart!

- Tylko cię ostrzegam. Na razie, Agreste.

I poszła do stołu, gdzie siedział Alex.

Ja i on?

Hahaha dobre!

...

Hejooo!

Ogółem mam zły humor no nie... Ah...

Kosiam 💗

Nienawiść NIE na rok / 🌹 Perspektywa Emmy Agreste 🌹/  Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz