1.

1.5K 93 73
                                    

  Dryn, dryn, dryn...

- Och stój pysk!- krzyknęłam wyłączając alarm. Leniwie zaczęłam się przeciągnąć na łóżku... Chwila?! Ja chyba powinnam o czymś pamiętacie... Ale o czym?...

Do pokoju nagle wparowali rodzice.

- STO LAT! STO LAT!

No tak moje urodziny...

- Wszystkiego najlepszego Skarbie!- krzyknęli rodzice.

- Dziękuję...- powiedziałam z szerokim uśmiechem wstając. Podeszłam do nich i ich przytuliłam.
Oczywiście delikatnie aby nie uszkodzić ciasta czekoladowego, które trzymała mama. Swoją drogą to kocham to ciasto...

- Jesteście wspaniali...- powiedziałam odrywając się od nich. Mama oczywiście udała teatralnie, że przeciera łzę... Ach cała Marinette Agreste...

- Wiemy o tym...- stwierdził tata i się szeroko uśmiechnął. Nie ma to jak skromność Adriena Agreste... Ach.

- Okej!- klasnęłam.- Zostawcie proszę ciasto i wyjdźcie bo muszę się do szkoły zmywać.- Mama odłożyła ciasto na moim biurku i miała już wychodzić z tatą, ale ich zatrzymałam.- A mamo, tato?

- Tak?- zapytali w tym samym czasie.

- Oby dwoje się zmywacie pod wieczór na dwa dni no nie?- zapytałam aby mieć pewność.

- Tak...- westchnął tata.- Tylko błagam... Nie roznieście domu podczas imprezy... Okej?-

- Okej... Dzięki, że się zgodziliście! Kocham was normalnie!- zacząłam skakać z radości. Za nim się nie obejrzałam oni wyszli. Dzisiaj jest piątek a za racji z tego, że mam urodziny to robię imprezę na której będzie wiekszość szkoły... Fajnie nie?

                         ------------

Wysiadłam z limuzyny i krzyknęłam Jeszcze ,,Dzięki'' kierowcy. Szłam w stronę szkoły, ale ktoś mnie zatrzymał.

- Sto Lat, Suko!- odwróciłam się w stronę przyjaciółki. Jessy... Moja kochana przyjaciółka... Jej dziadek był burmistrzem Paryża a jej matka i moja nie zbyt się lubią. Na szczęście Jessy nie odziedziczyła charakteru mamusi... No dobra w połowie... Bywa wredna i lubi być w centrum uwagi, ale nie jest fałszywa w stosunku co do przyjaciół. Przyjaźnie się z nią odkąd pamiętam. Zaczęło to się chyba w przedszkolu... Ale mniejsza z tym. Zawsze mogę na nią liczyć...

- Dzięki Szujo!- przytuliłam ją.

- Masz!- podała mi pudełeczko.

- Co to?- chciałam już otwierać, ale mnie powstrzymała.

- Pojebało cię?! Nie tu! W domu, najlepiej w kiblu!- mrugnęła do mnie jednym okiem.

Zapomniałam wspomnieć, że Jessy słynie z bardzo głupich pomysłów, więc bałam się co może być w środku...

Nagle usłyszałam jakiś pisk za mną. Gwałtownym ruchem się odwróciłam i zobaczyłam jakąś laskę co krzyczy ze szczęścia. O co kurwa chodzi?

Jej wzrok był skupiony gdzieś za mną więc i ja tam spojrzałam, ale jak to zrobiłam... Szybko pożałowałam...

Czarne BMW i5 podjechało na parking szkolny. Niestety w szkole tylko jedna osoba ma takie auto. Tak, dokładnie ten cwel, Alex...

W jego stronę zaczęło biec stado dziewczyn... Boże jakie bydło... Prawie mnie przewróciły.

- Alex!- krzyknęła jakaś laska za mną. Odwróciłam się i dostrzegłam Lise... Jest to Córka mojej, mamy byłego i mojego taty, byłej. Nie za bardzo to ogarniam, ale luz... Powiem w skrócie. Córka pani Lily i pana Luka. L. L. L, ale się złożyło co?

Alex spojrzał w stronę Lisy i jakdyby nigdy nic przeszedł koło mnie, nie zauważając mnie i do niej podszedł. Tak... Chyba Wiecie co zrobili, nie? Obleśne.

Zerknęłam ma Jessy i widziałam, że podchodziła do tej sytuacji tak samo jak ja, czyli dwa palce do gardła i zwracamy wczorajszą kolację... Ohyda...

Po chwili dwa homosapiens się od siebie oderwało. Chyba Alex mnie zauważył bo przewrócił oczami.

- Ooo nasza sunia tutaj jest!- oznajmił z fałszywym uśmiechem.

- Jak widać... Ach i jak tak na was patrzę... To mam po prostu odruchy wymiotne... Ach...- westchnęłam z uśmiechem. Udawanym oczywiście.

- Hmm... Ciekawe... Ach zapomniał bym!- zaczął grzebać w kieszeni. Byłam pewna, że pokaże mi środkowy palec, ale nie... Wyjął jakieś pudełeczko.

Zdziwił mnie nie powiem.

- Masz. Mama kazała mi to dać bo ty dałaś mi prezent dwa tygodnie temu. Sto lat życzę no i może jeszcze jeden dzień.- powiedział bez żadnych emocji. Zmierzyłam go i przewróciłam oczami. Wyrwałam pudełeczko z jego ręki i poszłam do szkoły. Dwa tygodnie wcześniej Alex miał urodziny i dałam mu bryloczek do kluczy z napisem ,,Nieudacznik''. Słodko nie?

Pewnie zapytacie ,,Kim jest, Alex?"
Ugh... Alex to syn Cioci Alyi i Wujka Nina, przyjaciół moich rodziców. Oczywiście Alex to mój WRÓG. Znamy się od... Od zawsze? Tak. Jest starszy ode mnie o dwa tygodnie.
Dlaczego go nienawidzę? Pff... Zaczęło się w przedszkolu kiedy on (jak zwykle) musiał być w centrum uwagi i zniszczył mój rysunek, który jak na pięciolatkę wyszedł ładnie. Takkk... Właśnie dlatego się nie lubimy i nie polubimy...

Po wejściu do szkoły, zostałam witana przez uczniów i składali mi życzenia.
Nie którzy nawet dali mi prezent typu, czekolada, bombonierka i takie tam.
Znaleźli się nawet tacy, którzy podchodzili do mnie z pytaniami a propo imprezy.

Skierowałam się w stronę szafek. Po chwili dotarłam do swojej i ją otworzyłam. Schowałam do niej prezenty i wyjęłam książki od biologii, ogółem nie lubię tego przedmiotu, ale trzeba się uczyć.

Na ogół moja przyszłość jest już wiadoma. Przejmę firmę rodziców i będą nią zarządzać, znaczy przejmę ją z moim bratem, ale  wiecie.

Jak na razie jestem modelką, ale nie taką, że się chwali czy coś. Lubię jak traktują mnie jednakowo, Choć jestem popularna w szkole, jak i w mieście.

Wyjęłam z szafki jeszcze długopis. Miałam już zamykać szafkę, ale moją uwagę przykuło pudełeczko, które dostałam od Alexa. Otworzyłam szerszej szafkę i wzięłam pudełeczko. Nie pewnie odwiązałam kokardkę, która swoją drogą miała paskudny kolor, czyli żółty. Debil przecież wie, że nie lubię tego koloru, więc dlatego go wybrał.

Zaczęłam otwierać pudełko i ujrzałam... Kolczyki. Były one z białego złota i były w kształcie litery ,,E".

E jak Emma...

Zmarszczyłam brwi. Odłożyłam kolczyki do pudełka i odłożyłam je na miejsce. Zamknęłam szafkę i poszłam do sali od biologii.

...

Hejooo!

Głos? Komentarz?

Kosiam 💗

Nienawiść NIE na rok / 🌹 Perspektywa Emmy Agreste 🌹/  Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz