- Japa!- wrzasnął zaraz za mną.Odwróciłam się w jego kierunku.
- Po co wlazłeś do mojego domu?! Przez ciebie będę musiała go dezynfekować!
- Zamknij Mordę!- krzyknął.
- Ej, ej! Co to za słownictwo?!
Spojrzałam w prawo gdzie stał mój tata. Właśnie wróciliśmy z tej jebanej sesji.
- Wybacz, wujku.- przeprosił Alex. Przewróciłam oczyma.
- Lizus...- szepnęłam.
- Emma!- zwrócił mi uwagę Tata.
- Sory Tato!
- Ah! Mam nadzieję, że ten wyjazd choć trochę was zbliży do siebie.- westchnęłam tata.
- Wątpię.- szepnęłam razem z Alexem.
- Dobra mniejsza... Mam dla ciebie może i dobrą wiadomość, Emma.
- Jaką?- uniosłam jedną brew.
Alex się lekko do mnie przybliżył i szepnął mi do ucha.
- Taką, że jesteś adoptowana...
- Ty....
- Emma!- skarciła mnie ojciec.
- Tato kontynuuj.
Tata westchnął.
- Gadałem z Chloe przez telefon i opowiedziałem jej i naszym wyjeździe i zapytała, czy moglibyśmy zabrać ze sobą, Jessy i...- przerwałam.
- Tak! Tato... Proszę!- zaczęłam robić maślane i oczka na, które wszyscy dają się zmanipulować. Oprócz tego cymbała co stał obok.
- ... I się zgodziłem.- dokończył.
- Ha! Słyszysz, Lihaffe? A ty niestety nie będziesz mieć tam nikogo...- udałam zawiedzioną.
- Tak się składa, że ja i twój brat się przyjaźnimy.- No tak.
- Pff widać Właśnie. Dwa debile.- wzruszyłam ramionami.
- Ja tu Jestem!- upomniał tato.
- Dobra, ja już będę leciał bo muszę się spakować... Pa wujek! Pa śmieciu!
Przewróciłam oczami.
- Na razie, Alex!- machnął tata.
- Ja też lecę się spakować.
- Masz na to jeszcze jutrzejszy dzień.- oznajmił tata.
- Tato... Jestem kobietą.- przewróciłam oczami.
- Ach no tak. Dobrze ja wychodzę do Lahiffe.
- Pa!
---
Czerwona? Niebieska? Czy Zielona?
- Jeju?! Czemu ja mam tak wiele ubrań?
Miałam w ręku dwie sukienki a trzecia leżała na łóżku. Trzy były identyczne tylko się kolorami różniły.
- Pomóc?
Popatrzyła w stronę drzwi. O framugę opierała się moja mama.
- Jakbyś mogła?
Mama się uśmiechnęła i podeszła do mnie.
- Pomyślmy...- szepnęła.
- Muszę wziąć dwie bo jeszcze dla Jessy wezmę.- wzruszyłam ramionami.
- Ach no jeszcze Jessy jedzie.- przypomniałam sobie mama.
- Lubisz ją?- zapytałam.
- Lubię, ale jej mamę już mniej.
Prychnęłam na jej słowa.
- Czerwoną i niebieską zdecydowanie!- ogłosiła.
- Też tak myślałam.
Mama się uśmiechnęła i usiadła na moim łóżku.
Złożyłam sukienki i spakowałam je do walizki.
- Mamo a właściwie na ile wyjeżdżamy?- zapytałam bo nie wiedziałam ile mam walizek spakować.
- Na parę tygodni.
- Czyli?
- No nie wiem... Miesiąc lub dwa.- wzruszyła ramionami.
- Aha.... Czyli trzy ogromne.- mruknęłam do siebie.
- Wiesz wyjeżdżamy do Los Angeles, więc bierz szczególnie letnie ciuchy bo tam jest wiecznie gorąco.
- Wezmę chyba cztery stroję kąpielowe.- uśmiechnęłam się szeroko.
- Emma...- zaczęła.
- Tak?
- Ty, Louis oraz Alex możecie zabrać ze sobą po jednej osobie.
Otworzyłam szerzej oczy. Skąd takie wygody?
- Aha... Ale ja mam już Jessy.
- Wiem, ale Louis i Alex mogę zabrać ze sobą kogoś.
Prychnęłam. Przecież oboje się przyjaźnią więc kogo oni mogą ze sobą zabrać?
- Louis ma dziewczynę?- zapytała mama.
Zaskoczyła mnie powiem szczerze.
- Nie wiem w sumie...
- Ostatnią widziałam go na ulicy z jakąś dziewczyną... I wiesz...
- Domyślam się, Mamo.
Mama wstała i westchnęła.
- Tata u cioci i wujka?- zapytała mama.
- Tak.
- Okej to ja też pójdę do nich papa.
- Pa.
Moja mama wyszła a ja westchnęłam... To będą długieee wakacje...
---
Smacznie sobie spałam, aż do momentu jak ktoś wszedł głośno do pokoju na przeciw mojemu.
Louis.
Spojrzałam na wyświetlacz w telefonie.
3:26.
Powaliło go?
Nie wiele myśląc wstałam i poszłam do tego imbacyla do pokoju.
Jak tylko weszłam on kładł się do łóżka.
- Czego?- warknął.
- Czemu tak późno przychodzisz do domu?
- Nie twój za srany interes.
Przewróciłam oczami. Nie chce mówić to nie. Miałam wracać już do siebie, ale jeszcze spytałam.
- Kogo zabierasz ze sobą do Los Angeles?- zapytałam ziewając.
- Chyba nikogo, bo osoba, którą Chciałem zabrać jedzie ze swoimi rodzicami tam...
- Aha... A ten frajer z nad przeciwka?- zapytałam.
Chodziło mi oczywiście o Alexa. Lahiffe mieszkają na przeciwko nas niestety. Ale na szczęście mój pokój jest od strony ogrodu więc ten debil mnie nie podgląduje heh.
- Nikogo. Powiedział, że ja mu wystarczę. Dobra spierdalaj już!- warknął.
- Papuszki nie rozłączki z was. Dobra elo.
I wyszłam z jego pokoju.
....
Hejooo!
Co raz bliżej święta... 👏👏👏😂
Kosiam 💗
CZYTASZ
Nienawiść NIE na rok / 🌹 Perspektywa Emmy Agreste 🌹/
Fiksi PenggemarTrzecia część opowiadania ,,Małżeństwo na rok.../ ❤️ ADRIENNETTE ❤️ 🌹Życie z perspektywy Emmy Agreste🌹 Adrien i Marinette prowadzą spokojne życie. Mają wspaniałą 18-nastoletnią córkę, która ma problemy jak to u nastolatek bywa. Ale jej największym...