2.

1.4K 93 35
                                    


- O której u mnie będziesz?- zapytałam jedząc sałatkę. Siedziałam na stołówce. Była przerwa na Lunch.

- O 18.- odpowiedziała Jessy.

- Ok. Rodzice wyjeżdżają o 17.

- Ha. Przy najmniej unikne złowrogiego wzroku twojej matki.- zaśmiała się przyjaciółka.

- Nie przesadzaj... Ona nie lubi twojej mamy a ciebie lubi... Tylko czasem przesadza....

- Tak Wiem... Ha! Ale twoja mama ubóstwa Alexa!

- Weź nie przypominaj, błagam... Jest po prostu synem jej najlepszej przyjaciółki i tyle.

- Taaaa... A pamiętasz jak w tamte święta pani Alya i twoja mama powiedziały nam, że jak mieliście po trzy lata to chciały was ze sobą w przyszłości poswatać? Haha dobre!

- Tak pamiętam!- warknełam na nią.- Ale później powiedziały, że jak tak na nas patrzą to była by to tragedia.

- I mają rację!

- Ugh... Skończmy ten durny temat...

- Dobra, dobra... Ej! A co z Louis'em? No wiesz on ma dopiero 17 lat i nie powinien być na twoich osiemnastych urodzinach, gdzie jest pełno alkoholu.

Popatrzyłam na nią błagalnie.

- Jessy...- złapałam ją za ramię.- Myślę, że on już dawno ponad alkoholem, ale... Masz rację!- wzięłam rękę z jej ramienia.- Nie będzie go na imprezie.

- A gdzie?

- U dziadków.

- A to szkoda...

Odwróciłam się do osoby mówiącej. No tak... On Zawsze musi truć powietrze...

- Ładnie tak podsłuchiwać?

Alex, Lisa i jeszcze jeden chłopak i dwie dziewczyny, przysiedli się do nas. Niestety ta durna Lisa, usiadła koło mnie.

- W moim przypadku? Tak.- powiedział pewnie.

Prychnęłam na jego słowa i wzięłam łyk soku.

- O której ta impreza?- zapytał chłopak siedzący obok Alexa.

- Zaczynamy o 21.- powiedziałam.

- A kto będzie DJ?- znów zapytał.

- Nie wiem. Kogoś tam zatrudniłam.- wzruszyłam ramionami.- Ale spoko... Zarąbiście gra!- zapewniłam.

- A to luz.

- Ja nie wiem czy przyjdę.- odezwała się Lisa.

- Oooo... Jak to?- udałam zmartwioną tą sytuacją. Jak nie przyjdzie to będzie o jednego szona mniej na imprezie.

- No bo jak Alex nie przyjdzie to po co ja tam potrzebna? Hello? Ogarnij się!

- Ojej... To Alexa też nie będzie?- udałam jeszcze bardziej zmartwioną i zerknęłam na Jessy, która ledwo powstrzymywała się od śmiechu.- No cóż... Bywa!- uśmiechnęłam się słodko. Wstałam i wzięłam Jessy ze sobą. Po chwili wyszłyśmy ze stołówki.

- HAHAHAHAHA!- zaczęła się śmiać Jessy.- JEZU! TEN TWÓJ SARKAZM MNIE DOBIJA!

Ja tylko wzruszyłam ramionami i poszłam przed siebie.

                        -----------

- Dzięki, Gorylku!- podziękowałam kierowcy. Nazywamy go tak bo przypomina goryla. Dosłownie...

- Nie ma sprawy.- warknął i odjechał, żeby zaparkować w drugim garażu.

Podeszłam do drzwi od domu, które o dziwo były otwarte. Przecież Rodzice wracają dopiero po 16 a jest 14.

- Louis?!- krzyknęłam na holu.

- Kurwa!- syknął niby ,,szeptem". Po jego słowach usłyszałem cichy chichot. Kobiecy chichot...

Weszłam do salonu, ale nikogo tam nie było. Po chwili weszłam do kuchni i zobaczyłam, Louisa uśmiechającego się do mnie jak głupi do sera, a za nim ktoś stał. W bieliźnie.

- Um... Hej?- powiedziałam nie bardzo ogarniając sytuację.

- Siostra!- krzyknął uradowany. Po chwili szybko do mnie podszedł i złapał mnie za ramię ciągnąc mnie gdzieś. Weszliśmy do holu.

- Poczekaj tu chwilę, zaraz cię zawołam.- powiadomił a ja prychnęłam kiwają głową, że rozumiem. Przewrócił oczami i wrócił do kuchni. On i ta dziewczyna zamienili parę słów.

- CHODŹ TU!- krzykną. Poszłam do kuchni i posłałam zarumienionej dziewczynie szeroki uśmiech. Była już ubrana.

Podeszłam do niej i wystawiłam rękę.

- Emma, siostra Louisa!

- Em... A-Amelia... Yyy... Koleżanka Louisa...- oznajmiła i podała rękę.

Koleżanka? Dziewczyna stała w naszej kuchni w samej bieliźnie i to jest koleżanka? Uuu Louis... Mamy do pogadania.

- J-Ja już b-będę sz-szła... N-narazie.

Zabrała plecak i kierowała się do wyjścia.
Zdezorientowany Louis się w końcu odezwał.

- Czekaj! Odprowadzę cię chociaż do drzwi.

W głowie strzeliłam sobie facepalma.
Debil.

Dziewczyna uśmiechnęła się smutno.

- W porządku.

- Miło było cię poznać, Amelia! Przychodź częściej!- krzyknęłam z uśmiechem.

Ta tylko przytaknęła i mi lekko pomachała co odwzajemniłam.

Po paru minutach wrócił, Debil numer dwa. No bo jeden to Alex, no nie?

Podeszłam do wyspy kuchennej i się o nią oparłam.

- Koleżanka, hy?

Ten popatrzył na mnie pytającym wzrokiem.

- O co ci chodzi?

- Od kiedy ,,koleżanki" paradują w samej bieliźnie po naszej kuchni?- zapytałam z cwanym uśmiechem.

- Ah, o to ci chodzi... No co całowaliśmy się tylko.- wzruszył ramionami.

- Całowaliśmy się tylko.- powtórzyłam jego słowa.

- Jezu... Czepiasz się.- przewrócił oczami.

- Nie czepiam się, tylko od kiedy z ciebie taki łamacz serc?!- zapytałam lekko zirytowana.

- Dostałem parę wskazówek.

- Od?

- Co od?- zapytał.

- Od kogo dostałeś te bezsensowne wskazówki?!- krzyknęłam bo już mnie zdenerwował.

- Boże... Od Alexa.

- Od tego cwela?- uniosłam się.

- Wypraszam sobie, okej?

Odwróciłam się w stronę wejścia do kuchni. Stał tam opierając się o framugę. Przewróciłam oczami.

- Ładnie to tak wchodzić do czyjegoś domu samowolnie?

- Boże... Cały dzień mnie pouczasz... Żenada. A po za tym... Ładnie to tak wyzywać kogoś?

- Ah tak?! A Ładnie to tak uczyć młodszych jak wykorzystać dziewczyny?! To, że ty tak robisz nie oznacza, że mój brat też tak będzie robił!

On tylko prychnął i mnie ominą.

- Louis, nalejesz mi coś do picia?- zapytał.

- Nie.- odpowiedziałam za nim zrobił to mój brat.- Sam sobie nalej.

- Jestem gościem. Nie mogę tak przeszukiwać szafek.

- Pff... Goście nie przychodzą codziennie.

I wyszłam z kuchni.

...

Hejooo!

Głos? Komentarz?

Kosiam 💗

Nienawiść NIE na rok / 🌹 Perspektywa Emmy Agreste 🌹/  Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz