Alex patrzył na mnie z przerażeniem a ja nie wiedziałam o co chodzi. Czemu on się tak boi?- Nie słuchajmy ich.- zaśmiał się nerwowo i chciał mnie pocałować, ale odwróciłam głowę od pocałunku.
- Wiesz coś o tym?- szepnęłam.
Alex przełknął ślinę.
Wyrwałam się z jego uścisku i wstałam z łóżka. Poprawiłam swoje ciemne włosy i wyszłam z pokoju.
Alex szybko wyszedł za mną.W Holu stał zły Eric i Louis. Za Louisem stała smutna Amelia.
Louis nie dość, że był zły to także przybity.
- Co tu się dzieje?- zapytałam.
- Nic.- powiedział szybko Louis.
- Eric.- zwróciła się Amelia do swojego brata.- Chodźmy.
- Nie!
Podskoczyłam przerażona a Alex szybko się koło mnie znalazł i mnie zasłonił.
- Wypierdalaj stąd!- warknął nie miło.
- Pójdę jak Emma pozna prawdę.
Zmarszczyłam brwi i wyszłam przed Alexa.
- Jaką prawdę?
- Myślisz, że on cię kocha?- zakpił Eric wskazując na Alexa.- To wszystko to kłamstwo.
- Zamknij się!- krzyknął Louis.
- Nie!
Wszyscy na mnie spojrzali oprócz przygnębionej Amelii.
- Pierwsze pytanie.- powiedziałam i podeszłam do dziewczyny.- Co się stało?
- Nic...- odpowiedziała bliska łez.
- Nie kłam, Amelia! Doskonale wiemy, że on z tobą zerwał!- krzyknął Eric.
Spojrzałam na Louisa a ten westchnął.
- Pogadamy na ten temat później. A teraz. Jaka prawda?- zapytałam Erica.
- Żadna.- powiedział Alex.
- Zamilcz! Ty też!- powiedziałam kiedy zobaczyłam, że Louis chce coś powiedzieć.
Eric się zaśmiał.
- Prawda jest taka, że ja mam młodsze rodzeństwo. Amelię, Maxa i Jacka. Max jest w twoim wieku. Ma osiemnaście lat. Jestem od niego o dwa lata starszy i...- mówił Eric.
- Przejdź do konkretnego.- powiedziałam szybko.
Spojrzałam na Alexa, który patrzył na mnie błagalnie.
Przewróciłam oczami.
- Okej. Chodzi o to, że jak wiesz Alex.- wskazał na niego.- Jest kapitanem drużyny piłkarskiej w waszej szkole. Natomiast mój brat jest także kapitanem, ale w innej szkole. Chodziłem kiedyś tam. Od kiedy ja odszedłem to mój brat przejął moje miejsce. Nasze szkoły nigdy się nie lubiły, jeżeli chodzi o sport. Dokuczaliśmy sobie. Pewnego dnia.- tutaj przerwał i spojrzał na chłopaków.- Mój brat i jego przyjaciele napadli na jednego z ich kolegów.
- Willson.- szepnęłam nazwisko kolegi mojego brata i Alexa. Pamiętam jak mi opowiadali kiedyś. No dobra. W listopadzie poprzedniego roku, że ich kolega został strasznie pobity.
- Tak. Wracając. Jak widać, Alex i jego przyjaciel, Louis wymyślili zemstę. I tak o to tu się znajdujemy.
Otworzyłam oczy ze zdumienia.
- Ale... Co ja mam z tym wspólnego?
Eric prychnął.
- Ty mało, ale Amelia dużo. Louis był z nią, aby dopiec do pieca Max'owi. Był wściekły, że ona z nim jest. Ja właściwie też. A jeśli chodzi o ciebie...
- Ja jej powiem.
Spojrzałam na Alexa, który patrzył na podłogę.
- Emma... Nasz plan był niby prosty, ale jednak później... Trudny.
- Jaki plan Alex?!- krzyknęłam zniecierpliwiona.
- Alexa zadaniem było zaprzyjaźnić się z tobą po to, abyś nie zadawała się z Eric'iem.- powiedział za niego Louis.
- Co?- zapytałam zszokowana.
- To co słyszałaś, Emmo. Robili to po to, a szczególnie Alex, aby cię wykorzystać.
- Nie! Nie prawda!- krzyknął Alex.
Po tym Alex, Louis, Eric a nawet Amelia zaczęli rozmawiać między sobą. Ale ja ich nie słuchałam. Analizowałam to co usłyszałam.
Louis i Alex mieli problemy.
Wymyślili zemstę.
Była nią Amelia.
Biedna... Współczuję jej.Udawali.
Mnie wykorzystał Alex.
Boże! Ja się w nim zakochałam!
Ale nie!
Nienawidzę go!
Za to, że mnie okłamał! Powiedział, że mu się podobam. Kłamał.
Mój brat też kłamał.
Nienawidzę ich obu!
Nagle zakręciło mi się w głowie. Jedyne co pamiętam to, to że zrobiło się ciemno i upadłam na podłogę.
...
Hejooo!
No i wszystko się wyjaśniło?
Kto się spodziewał?
Został jeszcze Epilog!
A! Wygrała okładka numer 1 ❤️
Super... Teraz muszę zmienić okładkę do drugiej części 😒😂
Kosiam 💗
CZYTASZ
Nienawiść NIE na rok / 🌹 Perspektywa Emmy Agreste 🌹/
FanfictionTrzecia część opowiadania ,,Małżeństwo na rok.../ ❤️ ADRIENNETTE ❤️ 🌹Życie z perspektywy Emmy Agreste🌹 Adrien i Marinette prowadzą spokojne życie. Mają wspaniałą 18-nastoletnią córkę, która ma problemy jak to u nastolatek bywa. Ale jej największym...