ZAKOŃCZONE
Ostrzeżenie:
- Opowiadanie zawiera spoilery z anime Naruto i Naruto Shippuden.
- Niniejsze opowiadanie NIE JEST gatunkiem yaoi.
Opis:
Gdy Naruto ma pięć lat, Aya no Yoru ratuje chłopca przed pobiciem przez mieszkańców wioski. Dowiadując...
Siedzieliśmy w pustej sali, czekając na naszego sensei'a. Różowowłosa była już porządnie zirytowana, ale czego by się spodziewać po "Wiecznie Spóźniającym się Ninja"? A tak poza tym, to jak ona miała na imię? Nie pamiętam... Co ona znowu wyprawia? Przecież to jōnin. Naprawdę sądzi, że tym sposobem nas zaakceptuje? Westchnąłem, przez co obydwoje dziwnie na mnie spojrzeli. Wstałem i podszedłem do drzwi. Wyczułem powoli zbliżającą się czakrę, więc otworzyłem wrota, pozwalając by gąbka spadła na podłogę. Kilka sekund później stanął przede mną nasz nowy opiekun.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Spojrzałem na niego znudzonym wzrokiem i ominąłem go, kierując się w stronę schodów na dach. Usłyszałem jeszcze krzyki różowowłosej, a na słowa jōnina lekko się uśmiechnąłem:
- Za pięć minut zbiórka na dachu - będę pierwszy.
I rzeczywiście miałem rację. Gdy siadałem na gałęzi drzewa, w chmurze dymu pojawił się Hatake. Zdziwiony na mnie spojrzał, lecz nic nie powiedział. Po chwili wbiegła ostatnia dwójka. Rozejrzeli się dookoła, lecz mnie nie zauważyli. Na ich twarzach dostrzegłem uśmiech satysfakcji (u Sasuke też był, taki ledwo widoczny, ale jednak). O nie, nie, nie. Nie pozwolę na to. Ja byłem pierwszy, a nie oni.
Zeskoczyłem z drzewa, na co zrzedły im miny. Najobojętniejszym tonem na jaki było mnie stać, oznajmiłem:
Chyba się wkurzyła, gdyż biegła na mnie z uniesioną ręką. Niemal uszy mi pękły od jej krzyku. Gdy już miała mnie uderzyć, wyciągnąłem rękę i dotknąłem jej brzucha. Zaskoczona tym ruchem, upadła na ziemię, a ja podstawiłem pod jej szyję kunai'a.
- Jeśli uraziły cię te słowa, to przepraszam - powiedziałem lekko rozbawiony. - Po prostu mam słabą pamięć do nowych imion i nie zdążyłem zapamiętać twojego.
Zabrałem broń i schowałem ją do kabury. W sumie to prawda. Jestem beznadziejny jeśli chodzi o imiona, kogoś z tak niskim i niewyróżniającym się poziomem czakry. Większe czakry, z inną aurą czy zapachem łatwiej się zapamiętuje.
- Przepraszam, może skończycie się wygłupiać i zaczniemy? - odezwał się szarowłosy jōnin.
- Hai. Bardzo przepraszamy - odpowiedziałem za moją drużynę.
Usiedliśmy na schodach, a Kopiujący Ninja stanął naprzeciwko nas.
- Dobrze... Powiedzcie mi coś o sobie.
- Na przykład? - spytała różowowłosa, lecz ją zignorowałem. W każdej wiosce jest ten sam schemat przedstawiania się.
- Nazywam się Naoki no Yoru. Jak mówi moje nazwisko jestem z klanu Yoru. Lubię treningi oraz opowieści o przeszłości. Czego nie lubię... - na chwilę się zamyśliłem. - Nie wiem, bo nigdy się nad tym nie zastanawiałem. Zaś co do marzeń, to mam jedno, ale aktualnie nie jestem gotowy, by je zrealizować.