Spędziłem w tej świątyni już kilka dni. Przynajmniej tyle, według mnie, minęło od poznania Ashury i Indry.
Ashura przypominał mi wiecznie radosnego dzieciaka, który nigdy nie został skrzywdzony. Dla wszystkich był miły, nigdy się nie gniewał i zawsze można było z nim pogadać. Indra zaś był podobny do Sasuke w Akademii. Chłodny w obyciu, ciągle zirytowany, dumny i niezależny. W kółko trenował, gdyż uważał, że tylko siła zapewni wygraną. Byli swoimi przeciwieństwami. Dosłownie. Nawet aura wokół nich się różniła.
Od kiedy tu przybyłem, nie zamienili ze sobą ani słowa. Znaczy się - Ashura próbował zacząć rozmowę, a Indra odchodził, ignorując go. Dziwne rodzeństwo.
Ojciec za to postanowił nauczyć mnie Rasengana. Przeszedłem już pierwszy etap, który polegał na rozerwaniu balonika z wodą, poprzez nadanie wodzie wielopłaszczyznowych rotacji za pomocą czakry. Teraz musiałem to samo zrobić z piłką wypełnioną powietrzem. O ile to pierwsze udało mi się już po paru próbach, to drugie za nic nie chciało wyjść.
Odrzuciłem kolejną zniszczoną piłkę za siebie i usiadłem przed płytkami przedstawiającymi Kuramę. Od kiedy trafiłem do tej świątyni, nie mogłem się z nim porozumieć. Zamknąłem oczy, a gdy znalazłem się we wnętrzu mojego umysłu, ruszyłem w stronę gdzie powinna być klatka Lisa. Przeszedłem przez kilka korytarzy i skręciłem w boczną uliczkę, która po chwili rozszerzała się tak jak wcześniej. Lecz zamiast krat, przez które mógłbym spokojnie przejść, stała tam ściana. Ogromna, czarna, kamienna ściana opleciona różnej wielkości łańcuchami oraz obrośnięta dziwnymi roślinami.
Próbowałem już ją usunąć za pomocą własnej woli, ale widocznie zasada: "mój umysł, moje rozkazy" w tym przypadku nie działała. Miałem tego dość. Uderzyłem w przeszkodę pięścią. Echo ciosu niosło się jeszcze kilka minut, po czym zamilkło. Mur nie został nawet naruszony. Jakbym wcale nic nie zrobił. Zdenerwowany zacząłem zadawać cios za ciosem.
Po dłuższym czasie zmęczony osunąłem się na posadzkę, nie przejmując się wodą. Objąłem nogi ramionami i spuściłem głowę. Naszła mnie gorzka prawda.
Odzyskałem ojca, lecz straciłem przyjaciela.
*NARRATOR*
Nad ciałem blondyna zaczęła unosić się ciemna, złowroga czakra, przesiąknięta żalem i rozpaczą. Sam chłopiec nie zdawał sobie z tego sprawy, zamknięty we własnych myślach. Energia przyjęła postać węża. Gad zbliżył się do młodzieńca. Wisiał tak nad nim przez chwilę, po czym z powrotem zmienił się w dym i wniknął w jego prawe oko. Blondyn wzdrygnął się, lecz zdawał się nie być tego zdarzenia świadomy. Nie był świadomy, ale czuł zmianę.
- Przepraszam Kurama... Nie wiedziałem... Nie chciałem... Wybacz... Przepraszam... Miałem cię uwolnić... A zamknąłem jeszcze bardziej... Przepraszam... Proszę wybacz...
Chłopak zaczął się kołysać. Szeptał ciche przeprosiny, coraz bardziej zatracając się w rozpaczy.
Właśnie w takim stanie znalazł go Ashura. Zaskoczony, natychmiast pobiegł po byłego Hokage. Chwilę później i on, i bracia wbiegli do pomieszczenia. Ojciec blondyna był przerażony. Podbiegł do chłopca i dokładnie mu się przyjrzał. Następnie podniósł go i już miał wychodzić, kiedy zatrzymał go spokojny głos Indry.
- Spójrzcie na to.
Wszyscy przenieśli wzrok na wskazywaną przez niego część posadzki. A konkretniej na symbol klanu Uzumaki, który powinien być w kolorze czerwonym. Lecz taki nie był. Miał czarną barwę, wymieszaną z odcieniami szarości. Podobnie stało się z podobizną Dziewięcioogoniastego.
CZYTASZ
Cień Mędrca - Naruto FF ✔
Hayran KurguZAKOŃCZONE Ostrzeżenie: - Opowiadanie zawiera spoilery z anime Naruto i Naruto Shippuden. - Niniejsze opowiadanie NIE JEST gatunkiem yaoi. Opis: Gdy Naruto ma pięć lat, Aya no Yoru ratuje chłopca przed pobiciem przez mieszkańców wioski. Dowiadując...