Podróż minęła im spokojnie. Harry przesłał dobrych parę godzin. Louis obudził się trochę wcześniej od niego, ale nie miał serca go przez to przebudzać czy też od siebie odpychać. Niezbyt mu to również przeszkadzało.
Kiedy Harry się obudził, zamówili sobie po kanapkach i kawach. Przez resztę czasu rozmawiali, czytali wzięte książki czy też słuchali razem muzyki. Idealnie na siebie trafili, ponieważ mieli po prostu niemalże identyczny gust muzyczny.
W końcu samolot zaczął lądować, przez co wszyscy od razu się rozbudzili.
Kiedy już wylądowali, z głośników rozległo się głośne "Witamy w Nowym Jorku". Odczekali trochę czasu aż reszta ludzi wyjdzie na zewnątrz. Nie widzieli sensu wpychania się w cały ten tłok.
Kiedy już wysiedli, skierowali się do środka na lotnisko.
- Po prostu nie wierzę, że już tu jesteśmy - powiedział Harry z wielkim uśmiechem. Ciągle trzymał się blisko Louisa, ponieważ ludzi było więcej, niż kiedykolwiek widział. Trzymał ręką jego ramię, byleby go nie zgubić.
- Ja tak samo - odpowiedział uśmiechnięty niebieskooki, rozglądając się po lotnisku.
Na zewnątrz było ponad 20 stopni, to o jakieś 15 więcej niż w Londynie.
- Teraz musimy iść ja parking, tam dostaniemy auto, które wynająłem dla nas na całą podróż. Ajjj, tak się cieszę, Harry! - oboje roześmiali się.
Mimo zmęczenia, byli pełni pozytywnej energii, ciesząc się tym, co dzieje się wokół. Na parkingu odnaleźli mężczyznę, który stał przy czarnym aucie, trzymając w dłoniach tabliczkę z nazwiskiem starszego.
Odebrali od niego samochód, ustawili GPS na adres hotelu, w którym mieli się zatrzymać i schowali do bagażnika swoje bagaże. Louis usadowił się za kierownicą, zakładając na nos okulary przeciwsłoneczne.
- Gotowy na przygodę, Harreh? - zapytał, zerkając w kierunku towarzysza. - Bo ja jak najbardziej.
- Oczywiście, że tak - odpowiedział, cicho chichocząc. Jego szczęście potęgowała radość i podekscytowanie Louisa. - Mam nadzieję, że zniesiesz mnie cały miesiąc... - powiedział, patrząc ciągle przez okno na całe otoczenie. Byli teraz na przedmieściach miasta, przez co idealnie widział potęgę wszystkich budynków Nowego Jorku. Sporadycznie zerkał na kierującego chłopaka.
- No przecież, że cię zniosę. A nawet jeśli nie... Znajdę jakieś sposoby, żeby cię trochę okiełznać - mruknął rozbawiony, szturchając jego brzuch.
Harry przewrócił oczami.
- Zobaczymy czy dasz radę - powiedział i wystawił do niego przekornie język. - A tak w ogóle, to jaki jest ogólny jakiś plan na teraz i jutro? Bo jak zrozumiałem, wszystko już jest przez ciebie ogarnięte. - Nastolatek naprawdę podziwiał za to Louisa. Cieszył się, że trafił na kogoś, kto umie być w odpowiednim czasie zorganizowany.
- Um, więc dzisiaj odpoczynek. Zdecydowanie potrzebuje się wyspać, a wieczorem możemy iść na krótki spacer. No i jutro zwiedzanie Nowego Jorku - wyjaśnił. - Pasuje ci ten plan?
- Zdecydowanie jest w porządku - odparł. - Szczególnie, że zaczyna mnie już pobolewać głowa - mruknął mniej entuzjastycznie.
- Doskonale cię rozumiem, też mnie trochę boli. Ale położymy się w hotelu, odpoczniemy i będzie w porządku - uniósł kąciki ust. Jednak po chwili przypomniał sobie, że powiedział jeszcze Harry'emu o ich wspólnych pokojach i również wspólnym łóżku. - Um, Harry. Bo jest jeszcze jedna sprawa, em... - zaczął się jąkać.
CZYTASZ
Follow the Stars | Larry
FanfictionHarry Styles to młody chłopak, który pragnie zyskać całkowitą niezależność od nadopiekuńczych rodziców. Pomaga mu w tym Louis, gdy przez zbieg niefortunnych wydarzeń, napotyka się na niego, jadąc autostradą w samym środku nocy. Czeka ich przygoda p...