31

1.8K 110 89
                                    

Gdy dotarli do parkingu, mniej więcej w połowie drogi (mało kto tamtędy przejeżdżał), zaparkowali auto i wysiedli z niego. Jeszcze przed dotarciem do tego miejsca poszli umyć się na stacji, co nie było jakoś komfortowe, ale przeżywali naprawdę wiele przygód na tej wycieczce - a to była jedna z nich.

Rozmawiali cicho. Harry opierał głowę na ramieniu Louisa. Siedzieli na kocu i poduszkach, ich plecy oparte były o przód samochodu, przed którym zajęli miejsce. Noc była ciepła, gwiaździste niebo było nad nimi wraz z dużym księżycem.

- Jak myślisz, kochanie - wyszeptał nagle Louis, jego dłoń powędrowała do uda młodszego, które zaczął pocierać. - Chciałbyś wiedzieć, co byłoby moim pierwszym razem i to w dodatku z tobą? - gdy powiedział do do jego ucha, zaczął zsuwać się niżej to szyi, którą całował z uwielbieniem.

- Uhm, tak, bardzo mnie to ciekawi - odpowiedział szczerze. Nie miał pojęcia, co to mogło być. Przez głowę tylko raz przeleciał mu seks, lecz od razu uznał to za niedorzeczne. - Co to jest, Lou? - spytał niecierpliwie, gdy starszy wciąż nie przestawał całować jego szyi.

- Niedługo się przekonasz, skarbie - wyszeptał, wciągając go na swoje kolana i łącząc razem ich usta. W dłonie chwycił jego pośladki i ścisnął je, rozchylając lekko, gdy przygryzł pulchniutką słodką wargę. - Chcę cię zjeść, chce zjeść twój cudowny tyłek.

Z gardła wydobył się cichutki jęk na ostrzejsze posunięcia Louisa.
- Chwilka, co? - odsunął się lekko zdziwiony, gdy dotarł do niego sens słów starszego. - O czym konkretnie mówisz? - zapytał ciszej.

- Ufasz mi? - spojrzał w jego oczy. Gdy zyskał delikatne skinienie głowy, cmoknął jeszcze raz jego usta z malutkim uśmiechem. - Wstań i oprzyj się przodem o auto. No dalej, wypnij się dla mnie.

Harry długo nie czekał. Wstał i zrobił tak jak kazał starszy. Był w pewnym sensie podekscytowany, a dodatkowo zaciekawiony, co Louis chciał zrobić. Spróbował ułożyć się jak najwygodniej, przy czym wystawił bardziej do góry pośladki.

- Nie denerwuj się, bo ja też będę się stresował - wyszeptał, stając za nim i chwytając za jego biodra. Dłońmi zaczął krążyć po jego bokach, żeby się rozluźnił. Gdy poczuł, że nastolatek nie jest juz taki spięty, zsunął bez ostrzeżenia jego spodnie wraz z bokserkami do położy ud i chwycił za jego pośladki, ściskając je. - Pamiętaj, że zawsze możemy przerwać - przypomniał, całując spód jego placów, gdy uniósł do góry bluzę bruneta. - Mogę kontynuować?

Nastolatek, mimo ciepłej temperatury, chwilowo poczuł chłód. Powoli domyślał się, co Louis chciał zrobić.

- Tak, nie musisz się już pytać - zapewnił go. Cieszył się z faktu, że Tomlinson nie zrobiłby naprawdę nic bez jego zgody. To sprawiało, że Harry dawał ją mu bez większego zastanawiania się.

Szatyn całował spód pleców chłopca, zsuwając się coraz niżej. Klęknął za nim po chwili, obcałowując delikatnie bladą skórę. Nagle klepnął go w jeden, by chociaż trochę się zarumienił. Uśmiechnął się, gdy młodszy wzdrygnął się i westchnął.

- Taki cudowny - szepnął, a po tych słowach rozchylił pośladki i przejechał językiem od jego dziurki w górę.

- Och - pisnął na nieznane sobie wcześniej doznanie. Przyjemna wilgoć, którą czuł, była odrobinę dla niego specyficzna. Wcześniej nawet nie myślał, aby samemu dotykać swojego wejścia. Jak się okazało - był na to bardzo wrażliwy.

- Jest okej? - wyszeptał, odsuwając się na chwilę. - Mam kontynuować? - przygryzł pośladek, oczekując jego odpowiedzi. - Czy może tatuś ma przestać, piękny? - znowu mokre liźnięcie, żeby się podroczyć.

Follow the Stars | LarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz