- Ja... - zaczął, ledwo umiejąc coś z siebie wykrztusić. Zaatakował go naprawdę silny kaszel. - N-nie mogę oddychać... Astma - zdołał powiedzieć, nim znów starał się jakkolwiek zaczerpnąć powietrza. Kręciło mu się w głowie i ledwo umiał ustać na nogach.
- O matko, o matko, o matko - Louis zaczął panikować, bo nie miał pojęcia, co robić. - Um, oddychaj spokojnie, Harry - powiedział głośno przez grającą muzykę. - Wyjdziemy na zewnątrz, okej?
Styles pokiwał zgodnie głową. Było mu cholernie słabo i jedyne o czym myślał, to oddech. Próbował się uspokoić, jednak to średnio działało. Było tam stanowczo zbyt duszno.
- Chodź - powiedział i złapał go w pasie, by nie upadł.
Był zestresowany, bał się, że coś może się stać młodszemu. Gdy przecisnęli się już przez resztę tłumu, wyszli całkowicie z areny. Wtedy niebieskooki posadził bruneta na ławce i usiadł obok, głaszcząc jego plecy.
- Niall, wiesz... - zaczął, jednak zoroentował się, że go nie ma. - Cholera - mruknął. - Oddychaj, Hazz, okej? Nie wiem co robić, ale oddychaj głęboko i zaraz może będzie lepiej.
Harry naprawdę chciał się uspokoić. Brał tak głebokie oddechy na jakie tylko pozwalał mu dręczący kaszel. Zaczął przeszukiwać kieszenie swojej kurtki, lecz niestety nie umiał znaleźć swojego inhalatora. Nagle zabrzmiał dźwięk powiadomienia z telefonu nastolatka. Wyjął go szybko i podał Louisowi.
- To Niall - odparł tylko, przez ciągle duszącą gulę w gardle, która naprawdę go męczyła.
Louis szybko odpisał Niallowi, opisując mu sytuacje z milionem błędów, jednak nie potrafił się na tym skupić. Wtedy Niall napisał na koniec, że Harry powinien mieć gdzieś inhalator.
- Harry, potrzebujemy inhalatora. Muszę go poszukać w twoich kieszeniach - powiadomił go i zaczął dokładnie przeszukiwać jego kieszenie. Na szczęście znalazł urządzenie, wzdychając z ulgą. - Proszę, użyj go.
Podał mu otwarte już pudełeczko i znów ułożył troskliwie na jego plecach, gładząc je. Kiedy chłopak wykonał już wdechy, odebrał od niego pudełeczko i zamknął je.
- Oddychaj, skarbie. Spokojnie - zaczesał do tyłu jego loczki.
- Tu jesteście - krzyknął Niall, idąc w ich kierunku z hot-dogiem w dłoni.
Wraz ze słowami starszego, Harry coraz bardziej wracał do zwykłego stanu. Nieraz tylko jeszcze lekko kasłał. Dopiero teraz miał jak spojrzeć na Louisa, który ciągle nad nim stał. Wciąż wyglądał na bardzo zmartwionego. Harry'emu mimo osłabienia zrobiło się naprawdę głupio. Szczególnie słysząc, że leci przedostatnia piosenka.
- Wracajmy tam, zaraz będzie koniec - powiedział Styles z lekką chrypką. Okropnie bolało go gardło. Wstał z ławki, lecz od razu zakręciło mu się w głowię. Musiał przytrzymać się ramienia Louisa.
- Niestety, ale muszę przyznać, iż na dzisiaj ci starczy, Harold - powiedział jego przyjaciel, stojąc już na przeciwko nich.
- Spokojnie, skarbie - uśmiechnął się lekko. - Nie musimy tam wracać, twoje zdrowie jest ważniejsze - zapewnił i otoczył go ramieniem.
Ulżyło mu i chciał przytulić chłopaka, jednak nie był pewien czy może, dlatego pozostało mu jedynie to. Wolną dłonią po raz kolejny zaczesał do tyłu jego loki i pod wpływem chwili cmoknął jego czoło.
- Już jest w porządku?
- Tak, jest lepiej, dziękuję - odparł młodszy. Mimo dość chłodnego powietrza, to zrobiło mu się o wiele cieplej, czując usta Louisa na swojej twarzy.
CZYTASZ
Follow the Stars | Larry
Fiksi PenggemarHarry Styles to młody chłopak, który pragnie zyskać całkowitą niezależność od nadopiekuńczych rodziców. Pomaga mu w tym Louis, gdy przez zbieg niefortunnych wydarzeń, napotyka się na niego, jadąc autostradą w samym środku nocy. Czeka ich przygoda p...