53

1.2K 97 34
                                    

Jeśli będzie duża aktywność, to kolejny rozdział pojawi się już w czwartek!!

Louis uśmiechnął się, widząc jak Harry wychodzi z łazienki ubrany w białą koszulkę, czarne ruuki z dziurami na kolanach i różową bandamkę we włosach. Cieszył się, że polubił na wczorajszej randce urozmaicenie swojej fryzury.

Na samo wspomnienie randki, szatyn poczuł miłe ciepło i to dziwne bąblowanie w brzuchu. Po kolacji spędzili cudownie czas, spacerując ulicami Nowego Jorku, a niedługo przed północą dopłynęli do statuy wolności i siedzieli na łódce, w towarzystwie gwiazd i przewodnika, który nie zwracał na nich najmniejszej uwagi.

Potem wrócili do hotelu i poszli spać po długiej, wspólnej kąpieli pełnej delikatnych dotyków i czułych słów.

- Dzień dobry, Hazz - zamruczał mężczyzna, przeciągając się w łóżku.

- Dzień dobry, Lou Lou - odpowiedział z uśmiechem. - A ty czemu jeszcze w łóżku, hm? Trzeba korzystać ze wszystkiego, póki jest na to czas. Już niedługo się wyleżysz, ale teraz nie należy tracić cennych godzin.

- Mhm, już wstaję - oznajmił, odrzucając na bok kołdrę. Niechętnie wstał z łóżka, po czym podszedł do ukochanego i pocałował go na przywitanie. - Wyglądasz przepięknie - skomplementował. - Zamówisz śniadanie? Ja pójdę się ogarnąć.

- Dziękuję. Wiesz, ty nawet bez niczego wyglądasz nieźle - odparł, przesuwając dłonią po roztrzepanych kosmykach Tomlinsona. - Tak uroczo - dodał, a jego dołeczki ukazały się jeszcze bardziej, niż wcześniej. - Ale tak, oczywiście. Już idę dzwonić. Chciałbyś coś szczególnego?

- Mega naleśniki z czekoladą i owocami - zadecydował, podchodząc do walizki. Wybrał ubrania na dzisiaj, po czym z delikatnym uśmiechem, który posłał brunetowi, poszedł do łazienki.

Chłopcy zjedli śniadanie, po czym udali się na miasto. To był ich ostatni taki wypad i mieli tego całkowitą świadomość. Zamierzali cieszyć się z nawet najmniejszych rzeczy i niczego sobie nie żałować.

Udali się na ulicę z najdroższymi sklepami, gdzie jak zapowiadał Louis, co nie co sobie pokupują.

Najpierw weszli do Louis Vuitton, jednak tam nic ciekawego nie znaleźli, oprócz paru ciekawych sweterków. Zdecydowanie inaczej okazało się w Gucci, gdzie od razu mnóstwo rzeczy wpadło Harry'emu do oka. Skończyli na tym, iż wyszli z czarnymi okularami oraz urokliwą bluzą ze świnką. Louis stanowczo wolał inny klimat, który odnalazł w sklepie adidasa. Sobie kupił parę dresów oraz bluzę. Zadowoleni z zakupów w końcu udali się do głównego celu. Nastolatek już w wejściu do Victoria Secret był bardzo podekscytowany.

Louis uśmiechnął się, widząc iskierki w oczach chłopaka. Przepuścił go w drzwiach, dając mu szeroki uśmiech, po czym oboje weszli do środka. Sklep był dosyć spory, a głównymi klientkami były kobiety, zdarzyło się może kilku mężczyzn. Mimo wszystko nie wyglądali na takich, którzy lubią damską bieliznę, chociaż Louis mógł się mylić.

- Więc gdzie idziemy? - zapytał szatyn, patrząc na różne działy. Było tego naprawdę, naprawdę dużo.

- Może tak na początek do zwykłych koronkowych majteczek? - zaproponował, po czym podszedł dalej w wybrany dział. - Jest tu ich tak wiele... Wszystkie są po prostu prześliczne! - powiedział do Louisa dość głośno, zwracając na siebie uwagę jednej pani, która niezbyt przychylnie na niego spojrzała. Zagryzł wargę, lekko się rumieniąc. Oczywiście zapomniał, że facet lubujący się w takiej bieliźnie nie jest zbyt często spotykanym zjawiskiem. Powrócił do starszego, aby schować się u jego boku. - Powinienem w końcu nauczyć się być ciszej - mruknął, łapiąc za dłoń Louisa.

Follow the Stars | LarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz