58

1.2K 97 42
                                    

Następny ranek był okropnie ciężki. Louis obudził się z okropnym uczuciem, kiedy dotarło do niego, że to ostatni poranek z Harrym, który był u jego boku. Mimo że wczoraj wydusili z siebie wszystkie emocje, on znowu chciał płakać, gdy brunet spokojnie spał na jego piersi. Sięgnął dłonią, by odgarnąć jego loki i pocałował czubek jego głowy, po czym delikatnie zsunął go na miejsce obok. Przykrył kołdrą jego nagie ciało, samemu po chwili zakładając bokserki, dresy i koszulkę (całe szczęście oczyścił ich, zanim zasnęli). Postanowił zejść na dół, aby przygotować śniadanie do łóżka dla swojego chłopaka.

Ten ostatni raz.

Kiedy Louis wszedł do kuchni, zastał szwędającą się po niej mamę Harry'ego. Poczuł się naprawdę dosyć niezręcznie. Już chciał ją powitać, jednak ta odezwała się pierwsza.

- Słodko razem wyglądacie - powiedziała, odwracając się do niego, wycierając ręce o ścierkę.

- Um, dziękuję? - powiedział dosyć niepewnie Louis, stając w progu pomieszczenia. - Dzień dobry, tak poza tym.

- Dzień dobry, Louis - odpowiedziała, po czym westchnęła. - Wstawiając na górze pranie, zajrzałam do was na chwilę. Nie chciałam wam zakłócać prywatności... Po prostu ciekawość rodzicielska wygrała - odparła z lekkim uśmiechem. - Jednak nie o tym miałam z tobą pomówić. Zrozumiałam, że powiedziałam wczoraj o wiele za dużo. Chciałam cię za to przeprosić, Louis - mówiła spokojnie, jednak czuć było, że jej głos lekko drżał.

- Och, um - wymamrotał, drapiąc się po ramieniu ze wzrokiem wbitym w kobietę. Słyszał w jej głosie poczucie winy i był pewien, że mówi całkowicie szczerze. - Rozumiem... Nie musi już pani przepraszać, po prostu chcę, żeby pani wiedziała, jak ważny jest dla mnie Harry. Stał się totalnie moim oczkiem w głowie. Bardzo go kocham i nigdy nie chciałbym jego krzywdy, proszę mi wierzyć.

- Co ciekawe, to naprawdę ci wierzę. Zdecydowanie byłam po prostu zbyt zdenerwowana tym wszystkim. Wiesz... Nie wiem czy to zrozumiesz, jednak to było dla mnie naprawdę bolesne, gdy Harry odjechał bez żadnego słowa. Nie bierz mnie za jakąś niepoprawną idiotkę. Starałam się być dobrą matką, jednak od śmierci jego taty... Wszystko stało się okropnie trudne. Zamknął się na mnie, więc... Ja zamknęłam jego na świat już całkowicie. I to był mój najwiekszy błąd. Przepraszam, że cię tym męczę, jednak chciałabym, abyś zrozumiał moje zachowanie. - Kobieta zmieszała się odrobinę. Definitywnie potrzebowała to z siebie wyrzucić.

- Rozumiem panią - westchnął ze wzrokiem spuszczonym na swoje stopy. - Ja też miałem czas, gdy kompletnie zamknąłem się na wszystko i wszystkich, kiedy utraciłem matkę. Jednak życie toczy się dalej i trzeba sobie jakoś radzić. Harry ma już osiemnaście lat, teraz musi dać mu pani wolny wybór. Tak to wszystko działa i myślę, że pani doskonale zdaje sobie z tego sprawę, jako osoba starsza, może z większym doświadczeniem, choć moje jest naprawdę dość spore.

- Jesteś mądrym chłopakiem, Louis. Cieszę się, że Harry trafił chociaż na kogoś takiego jak ty. Myślę, że na spokojnie jestem w stanie zaakceptować cię u jego boku. Ale nie masz prawa go zranić, bo osobiście zapewnię ci dużą dawkę bólu - pogroziła mu palcem.

- Oczywiście - uśmiechnął się do niej lekko, ciesząc się, że ta w końcu to zaakceptowała. - A teraz mogę zrobić śniadanie dla Harry'ego? Chciałbym zanieść mu je do łóżka, skoro to nasz ostatni, wspólny poranek - westchnął, bawiąc sie palcami.

- A no widzisz, już dawno ta robota skończona. Zrobiłam dla was kanapki. Kierowałam się preferencjami Harry'ego, ale mam nadzieję, że twoje również ci zasmakują - oznajmiła, podając mu tackę z dwoma talerzami oraz kubkami z czarną herbatą.

Follow the Stars | LarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz