#jasfanfic
Avianne
Burczę pod nosem, gdy moja mama krzyczy na mnie, żebym zeszła na dół. Wyłączam muzykę i zbiegam po schodach, żeby jeszcze bardziej jej nie denerwować. Eddy ma od rana jakieś humorki i myślę, że obie zdajemy sobie sprawę z tego, że w najbliższych dniach mamę czeka wizyta u lekarza z tym smarkiem.
- Co się stało? - pytam, wchodząc do kuchni.
- Wysłałaś zgłoszenie do tego cyrku? - odpowiada pytaniem, a ja wzdrygam się.
Wysłałam. Zgłoszenie do programu, który może pomóc mi w spełnieniu marzeń, choć mama była temu przeciwna.
- To bez znaczenia.
- Ach tak? - Podnosi do góry dużą kopertę z logo programu, a ja czuję, jak moje serce przyspiesza. O cholera. - To bez znaczenia? To może od razu to wyrzucę?
Kręcę gwałtownie głową i wyciągam rękę, ale ona odsuwa ode mnie kopertę.
- Mamo, daj.
- Nie! Avianne, wysłałaś zgłoszenie bez mojej zgody! Wiesz, że tego nie popieram!
- Ale dlaczego, mamo? - pytam w wyrzutem.
Doskonale wie, że chcę śpiewać. Wie, że to moje marzenie.
- Bo zrobią tam z ciebie kogoś, kim nie jesteś! Wiesz, jak działa telewizja. Nie zgadzam się.
- Mam dziewiętnaście lat! Nie możesz mi zabronić! - unoszę się, wyrzucając ręce w powietrze.
- Twój brat śpi, nie krzycz. Póki mieszkasz pod moim dachem, mogę zabronić ci wszystkiego.
- Okej, więc się wyprowadzam.
Obie wiedziałyśmy, że tego nie zrobię. Ale obie wiedziałyśmy też, że mama nie dałaby sobie beze mnie rady i bała się bardziej, że się wyprowadzę i zostawię ją samą z problemami, niż tego, że mogłabym skończyć bez dachu nad głową.
- Nie zrobisz tego.
- Oddaj mi kopertę, to żadna z nas nie będzie musiała się o tym przekonywać.
Kręci głową z dezaprobatą, ale wzdycha cicho i oddaje mi list. Chwytam go i rozrywał kopertę, wyjmując ze środka kartkę. Przebiegam przez literki i wstrzymuję oddech.
Zapraszamy na casting...
Oh, cholera. Piszczę cicho i ściskam papier w ręku. Łzy napływają mi do oczu, a serce łomocze w zawrotnym tempie.
- I co?
- Przyjęli mnie! Zapraszają na casting! Mamo!
- Chyba nie myślisz, że cię tam puszczę. Nie pozwolę im zrobić z ciebie kogoś, kim nie jesteś! Nie chcę, żeby telewizja właziła z buciorami w nasze życie. Nie pozwolę ci urządzić twojemu bratu takiego cyrku! On ma trzy lata!
- To moje życie! Pójdę tam niezależnie od tego, co ty masz do powiedzenia.
- W takim razie nie licz na moje wsparcie.
- Dobrze.
Łzy cisną mi się do oczu, ale nie zamierzam jej tego pokazać. Dam sobie radę bez niej. Ciekawe, czy ona da sobie radę beze mnie.
- Mówię poważnie, Avianne. Jeśli zaczniesz robić się medialna, nie będę się do ciebie przyznawać. Nie zgotuję Eddy'emu takiego losu.
- Nie martw się! Wyprowadzę się, nie będziesz musiała się o nic bać. No, może jedynie o to, komu zrzucisz na głowę dzieciaka.
CZYTASZ
Just a season | Shawn Mendes
FanfictionAvianne od dziecka wiedziała, że została stworzona do śpiewania. Już w przedszkolu grała główne role w teatrzykach, śpiewając radosne piosenki, odnosiła sukcesy w szkolnych konkursach talentów. W końcu postanawia wejść na większą scenę. Dostaje się...