#jasfanfic - dajcie czadu
Avianne
Chwytam mikrofon i biorę głęboki oddech. Czekam na znak od technicznego, że mogę wejść na scenę. Mężczyzna kiwa głową, a ja robię krok do przodu.
Widzę tych ludzi, którzy biją mi brawo, choć jeszcze nie zaśpiewałam i w końcu mój wzrok ląduje na czterech osobach, które odgrywają tu kluczową rolę. Mój wzrok spotyka się z wzrokiem Shawna, kogoś, od kogo to wszystko zależy. Tylko od niego.
Pierwsze dźwięki rozlegają się w całym tym ogromnym pomieszczeniu, a ja czekam na odpowiedni moment.
- I've gotta keep the calm before the storm. I don't want less, I don't want more.
Głos odrobinę mi drży, ale z każdym kolejnym słowem czuję, że stres oddala się ode mnie. Ściskam mocniej mikrofon w dłoni. Czuję, jakby był jedynym punktem zaczepienia, bo oprócz mnie na scenie było puściutko. Jedynie ja i mikrofon. Idzie mi dobrze, tak przynajmniej to brzmi w moich uszach. Oddycham z ulgą, gdy od razu, gdy podkład muzyczny cichnie, a jego miejsce wypełniają owacje.
Uśmiecham się szeroko i zerkam na trenerów. Shawn ma na twarzy naprawdę szczery uśmiech. Odwzajemniam go, a on pokazuje mi kciuk skierowany ku górze. Kręcę głową.
- Wyjdź za mnie, proszę - krzyczy Charlie, a ja śmieję się. - Mówię poważnie, chcę, żebyś śpiewała moim dzieciom.
- Shawn ci nogi z dupy zaraz powyrywa - stwierdza Ari.
Charlie krzywi się, gdy zerka na Mendesa, który patrzy na niego z mordem w oczach. Puth wzrusza ramionami i uśmiecha się do niego niewinnie, jakby chciał załagodzić sytuację.
- Okej, może mi urodzić dzieci po programie, wyluzuj. - Klepie go po ramieniu.
Charlie wywraca oczami, jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie, a Shawn zaciska szczękę.
O co mu chodzi?
- Za dużo testosteronu w jednym miejscu. - Miley macha ręką, jakby ją coś parzyło. - Gratuluję ci świetnego występu, kochana. Przed nami jeszcze osiem, ale już teraz zapowiadam ci Mendes, że jeśli ona nie pójdzie z tobą dalej, będzie bolało.
Wszyscy się śmieją, a szatyn wzrusza ramionami i patrzy na mnie z uśmiechem. Wiem, że nie ma nic do dodania, bo wszystko powiedział mi już wcześniej.
Moje serce bije z zawrotną prędkością. Udało mi się. Tak bardzo się bałam, a poszło mi lepiej, niż w wyobrażeniach. Może jest to też spowodowane tym, że w moich wyobrażeniach wywróciłam się przy wchodzeniu na scenę i zapomniałam tekstu z tego wszystkiego, ale nadal.
W końcu mój czas na scenie się kończy, a ja mogę wrócić w nieco spokojniejsze miejsce.
- Pozamiatałaś, mała!
Gavin wstaje z kanapy i rozkłada ramiona, a ja chichoczę pod nosem i przytulam się do niego.
- Miałem wrażenie, że on zaraz wskoczy na tę scenę i zrzuci z ciebie ten kombinezon - szepce do mojego ucha naprawdę cicho.
Odsuwam się od niego odrobinę i karcę wzrokiem. Policzki mnie pieką, a on wzrusza ramionami i śmieje się uroczo.
Lubię go. Naprawdę.
- Przestań - burczę.
- Taka prawda.
Puszcza mi oczko i wskazuje na wolne miejsce na sofie. Siadam, a on usadawia się obok mnie. Jako trzecią wywołują Amandę, która dygocze jak galaretka. Ja pewnie nie byłam lepsza.
CZYTASZ
Just a season | Shawn Mendes
FanfictionAvianne od dziecka wiedziała, że została stworzona do śpiewania. Już w przedszkolu grała główne role w teatrzykach, śpiewając radosne piosenki, odnosiła sukcesy w szkolnych konkursach talentów. W końcu postanawia wejść na większą scenę. Dostaje się...