#jasfanfic na Twitterze
Avianne
Obejrzeliśmy do końca, a potem wszyscy wrócili do siebie. Może siedzielibyśmy dłużej, ale dzieciaki Rachel przysypiały i ja wykorzystałam okazję. Skoro ona wychodziła, to my z Izzy też. Gavin chyba jeszcze posiedział z bratem, ale nie wiem, nie wnikam. Chciałam jak najszybciej się stamtąd zwinąć. Miałam wrażenie, że oni wszyscy myśleli, że między mną, a Shawnem naprawdę jest coś więcej. A nie ma.
Na całe szczęście, na moje szczęście, próba dopiero za tydzień. Mam cały tydzień na uporządkowanie sobie tej sytuacji w głowie na tyle, że nie dam mu się zmanipulować tym razem. I liczę, że mi się to uda. Naprawdę.
Cieszyłam się, gdy dowiedziałam się, że mam dzisiaj zmianę w pracy. Potrzebowałam trochę normalności po takim czasie prób i życia w wielkim świecie. Człowiekowi może trochę odbić, gdy gdzie się nie obejrzy, widzi kamerę. Degradacja do stanowiska kelnerki dobrze mi zrobi. Z daleka od telewizji, świateł i... Shawna.
Ten człowiek jest uzależniający. Wystarczył jeden pocałunek, a ja wciąż nie mogę wyrzucić tego momentu z głowy. Wracam do niego w myślach co chwila. I nie wiem dlaczego, ale chcę to powtórzyć. Może to tylko kwestia tego, że wiem, że nam nie wolno i jakaś durna strona mojej osobowości stwierdziła, że ją to korci, a może to kwestia tego, że go lubię. Lubię lubię.
Nie wiem. Po prostu nie wiem.
- Avianne. - Podnoszę wzrok na dźwięk podniesionego głosu Josha. - Mówię do ciebie od chwili. Stoisz nad tym ekspresem i nie wiem na co czekasz.
- Przepraszam. Jestem dzisiaj trochę...
- Widzę. Idź na kasę, a ja stanę przy ekspresie, bo nikt się dzisiaj nie doczeka kawy. Okej?
Kiwam głową. Zamieniamy się miejscami. Rzadko stoję przy kasie, bo nie lubię przyjmować zamówień, ale dzisiaj faktycznie chyba to będzie lepsza opcja.
No, tak myślałam. Dopóki w drzwiach nie staje wysoki brunet, którego miałam unikać. Chcę szybko poprosić Josha o zamianę, chociaż na chwilę, ale Shawn dostrzega mnie i widzę, że nie ma opcji, że ucieknę. Kurde.
Miałam od niego odpocząć.
Podchodzi do kasy, a ja staram się zachowywać jak najbardziej spokojnie, tak, jakby to był najzwyklejszy na świecie klient, którego nie znam i nie wywiera na mnie żadnego wpływu.
- Dzień dobry, co podać? - pytam, robiąc wszystko, co w mojej mocy, żeby głos mi się nie załamał, ani nie brzmiał w jakikolwiek sposób dziwnie.
- Poproszę dużą czarną i randkę z tobą.
Wywracam oczami, choć serce bije mi trochę szybciej, niż powinno.
- Za pierwsze będzie dwa pięćdziesiąt, drugiego nie mamy w ofercie.
- Na pewno? Zapłacę, ile będzie trzeba.
- Nie jestem na sprzedaż - mówię z przekonaniem.
- Avianne, proszę.
Patrzy na mnie jak zbity szczeniaczek. Nie mogę się zgodzić. Jeśli ktokolwiek by nas zobaczył, skończyłoby się to fatalnie. Poza tym, nie wiem, czy chcę.
CZYTASZ
Just a season | Shawn Mendes
FanfictionAvianne od dziecka wiedziała, że została stworzona do śpiewania. Już w przedszkolu grała główne role w teatrzykach, śpiewając radosne piosenki, odnosiła sukcesy w szkolnych konkursach talentów. W końcu postanawia wejść na większą scenę. Dostaje się...